Jeśli spodobały ci się postery z "Last Chase", oglądając je z sentymentem wspomniałeś okładki gier do C-64 i A500, i pomyślałeś sobie "kurde, to może być fajny Cyberpunk połączony z Tronem i Knight Riderem", to znaczy, że to nie jest film dla ciebie.
To dramat z nutką akcji. Bliżej nieokreślona przyszłość (wyglądająca jak typowe lata 70-te) gdzie zakazano transportu prywatnego. Rozterki byłego kierowcy rajdowego, który w końcu postanawia wbrew władzom udać się schowaną bryką do Kalifornii (motyw buntu i "znikającego punktu" się kłania).
Klimat jak w filmach z lat 70-tych (Człowiek Omega, kino samochodowe) tylko, że jest bardziej ubogo.
Typowego SF rodem z początku lat 80-tych tu nie uświadczysz ani grama.