ze Amerykanow owładnietych fenomenem Bruce'a Lee nie stac bylo na odrobine wysilku by chociaz odroznic kung fu od karate.. Mieszanie ze soba wu-shu, karate a nawet ninjutsu, tak jak ubieranie Chinczyka w japonskie kimono czy nazywanie mistrza sztuk walki shogunem to zdecydowanie najwyraźniejszy ze znakow firmowych zachodniego kina martial arts. Z jednej strony wplyw na taki stan rzeczy mogl miec sam Bruce Lee, ktorego zwyczajnie nie dalo sie określić, a z drugiej to chyba zwykła ignorancja twórców. Daruje sobie komentowanie takich filmow jak ów "Ostatni smok" czy inne "Karate kidy", chcialbym jedynie zaznaczyć, że sam fakt takiego mieszania jest zwyczajnie obraźliwy. Najwyraźniej nikt na to nie wpadł, mimo iż z pewnością oglądali "Wściekłą piesc", skoro fragmenty pozwolili sobie wkleić do tego filmu. Wiem, ze niełatwo jest odróżnić Chińczyka od Koreańczyka czy Japończyka, ale w takich produkcjach Amerykanie pokazuja czesto widzowi, ze to nie ma zadnego znaczenia - grunt, ze jest żółty i kopie. Mimo, ze swiat stal sie juz globalna wioska, nie mozna ignorowac roznic pomiedzy nacjami. Nie chodzi mi o poróżnanie ludzi na tle rasowym lecz dostrzeganie i docenianie odmiennosci kulturowej. Pokazywanie "mistrza kung fu", który trenuje karate i ubiera sie jak ninja (ba, ma nawet całą gamę gadżetów ninja w szafie), to tak jak przedstawianie fałszywych obrazów cudzej tradycji czy np nazywanie Polaka Rosjaninem. Nie jeden by się obraził.
ty to piszesz w roku 2006 a ja ten film pamiętam z 1987 z vhs'u i wiem jak to wtedy wyglądało... inny świat..., inne podejście do tematu a raczej jego novum... eh... tego nie da się opisać to trzeba było przeżyć....
nie twierdzę że ten film to jakieś "dzieło", ale wiem dlaczego odniósł sukces lub był lubiany tak jak inne karate kidy...
równie dobrze można było by się czepiać wszelkiej maści Zaginionych w akcji... a przecież filmy tego pokroju miały swój wielki splendor na tamte czasy i "wywindowały" herosów kina akcji jak Noris Stalone Dudikow itd.
doprawdy ? ja wolałem ogladać filmy z Hong Kongu a nie jakies amerykanskie gówno z murzynem karate ninją.
w sumie kogo to obchodzi co ty wolałeś? i tak nie miało to najmniejszego wpływu na to co kręcono w US ani nawet najmniejszego wpływu na podejście amerykanów do żółtków /specjalnie tak ich nazywam w imieniu ogółu a raczej "podejścia" amerykanów do Azjatów/ dla nich żółtek to żółtek /wtedy/ bezwzględu na to czy to koreańczyk, chińczyk itd. no może za małym wyjątkiem japończyków bo to byli ostatni żółtkowie w nacji żółtków za Pearl Harbor... eh nie chce mi się tego opisywać.... a tym bardziej tłumaczyć.
potem nastał Bruce który "przełamał"... ale oczywiście nie zrobił tego "na drugi dzień", a gdy już tego dokonał a raczej dał początek zmianą podejścia amerykanów do tej nacjii - odszedł jednak pozostawił amerykańskiej społeczności to co oni lubią najbardziej - HERO....
i powstawały filmy które większe miały wzięcie niż produkcje Hong-kong ale czy były tępę czy nie kreowały zawsze idola bohatera czy to poważnego czy też młodzieżowego nieważne, zawsze ważne jest i było spełnienie snu amerykańskiego... na bazie tymczasowej mody....
po co się czepiać tego filmu jest ich mnóstwo, są lekkie lużne i bardzo młodzieżowe... nie mają nic z rzeczywistością wspólnego... bo i po co.... to kino czysto rozrywkowe dla młodzieży a nie szkoła martial arts.
czy w filmie jest pokazane jak właściciel tej dość fajnej dyskoteki boryka się z problemem np. haraczu ? - nie, czy jest pokazane jak ulega wpływom gangsterów a dominację co do terenu rozpowszechniania narkotyków w dyskotece ? - nie
bo to nie ma wpływy na bohatera młodego marzyciela o wielkiej swej bohaterskiej misji i może wyrwaniu laski na dobty happy end.
innymi słowy - w ogóle się dziwię że że wy wyznawcy filmów praktycznie tylko uznający paradokumentalne ewentualnie dokumentalne filmy o sztukach walki wchodzicie na film w sumie familijny i wypisujecie swoje wzniosłości hm... tylko po co? komu to jest potrzebne ?
a co filmów hong-kong - przypomnij sobie scene z filmu DRAGON - historia Bruce Lee, gdzie był na planach filmowych właśnie w hong-kongu i kręcono jakieś tam filmy z ninjami na linkach.- no oczywiście to jest pełny real "latających ninja", no bo to było kręcone w Hong-kongu !
trochę luzu :)
"w sumie kogo to obchodzi co ty wolałeś? "
kogo obchodzi, że ogladales ten szajs ?
I nigdzie nei pisałem, że wskakujacy na drzewo ninja "made in HK" to realnosc.
kogo obchodzi, że ogladales ten szajs ?
no chyba ciebie, bo przecież podpisałeś się pod moim postem...
czasami warto się zastanowić nad tym co się odpisuje, bo odpowiedź nie zawsze może ci się spodobać...
6 lat i ponad 4 miesiące później, Obydwaj macie rację, core i michael_69. Rozrywka niezła, choć głupawa,merytorycznie kiepsko co do sztuk walki. Śmieszne kostiumy.
Mijają kolejne lata i ten film ma tyle pomyłek i wpadek, że jeszcze bardziej śmieszy, może było to celowe? ;)
A tak na serio, to nie wymagajmy zbyt wiele od ludzików, którzy myślą, że Europa to kraj tuż obok Meksyku albo stan.
Wracając do filmu, to miał rozbawić i rozbawił, obsada fajna, ochroniarz grał potem w Głupi i głupszy, mafioso to postać z Prawa Bronnxu i ta urocza Vanity, razem bardzo fajna zgraja!
8 za uwielbienie dla Brusa :)
Całkowicie się zgadzam, tacy są Amerykanie nie potrafią odróżnić Japończyka od Chińczyka, Polaka od Czecha czy Rosjanina :) inna sprawa że film powstał w czasach kiedy nie przywiązywano raczej do takich rzeczy większej uwagi (tak myślę) bo dziś bardziej liczy się realizm tym bardziej dziwi że najnowszy "karate kid" jest o kung-fu a nie o karate, stare części nosiły tytuł "karate kid" i były o karate. .
Ale na Playu chyba grywał w karate...
W ogóle to pewnie nie chcieli zmieniać tytułu, żeby podciągnąć się pod starą markę.