A we mnie wzbudził sympatię. Ani nie udaje "wielkiego trapera", "człowieka gór' ani zadnej innej pozy. Nie stroni od slabostek, że sobie wypije czy "da ciała". Może jest troche uparty i nie lubi przyznawać sie do bledu, ale to stary czlowiek, w tym wieku upór i przekonanie do swoich blędów to normalka. Co do feministek to nie wiem co masz na mysli. Mozna oczywiscie odczytac że jego partnerka jest mu zupelnie podporzadkowana, ale biorac pod uwage skąpość dialogów i porozumiewanie się "poza słowami". to uważam że to zdrowy związek gdzie ŻADNA ze stron nie próbuje narzucać coś drugiej, tylko cierpliwie czeka, że życie samo ułoży pewne sprawy. Zdjecia są oczywiście świetne, ale mamy też wielki hymn wolności. Trochę psuje nachalna retoryka ekologiczna, chociaz w oryginale (francuskim), a nie poangielskim lektorze, jest bardziej znośna. No i chciałbym zwrocic uwagę że to żaden aktor tylko realna postać.

Taki stary to on nie jest,przynajmniej dla mnie.:)
Oczywiście,że związek normalny.
Masz rację z tym "aktorem" nie zwróciłem uwagi wcześniej,że to dokument,niestety nie mogłem już pózniej edytować tekstu.

Polecam film tego samego reżysera-"Loup"(2009)

Z tego co kojarzę, to nie jest żaden aktor, tylko po prostu Norman Winther - prawdziwy traper, we własnej osobie. :P
(Trochę się powtarzam, doczytałem odpowiedź kolejnej osoby)

Trudno by miał umiejętności aktorskie, to jego pierwszy i jedyny występ na ekranie.

To doczytaj moją odpowiedż.:)

Wstawka o tym, że to jego pierwszy film, dlatego można mu zarzucić drętwość, jest już poza odpowiedzią poprzednika i odnosi się do Twojej. :)

Dlaczego uważasz,ze "Godzilla"(2014) to "ostentacyjna podróbka Cloverfielda"?

Ponieważ widziałem obydwa te filmy i dostrzegłem identyczne (nawet nie podobne czy wzorowane, ale identyczne) motywy kadrowania i dynamiki akcji w przestrzeni miejskiej. Identycznie budowane napięcie, przeciwnik Godzilli bardzo podobny do potwora z Pola koniczyny, nawet motyw uciekania przed bezpośrednią konfrontacją z potworem był, co prawda krótki (a w Cloverfieldzie dominuje), niezwykle podobny.

Stąd określenie "ostentacyjna" - praktycznie nic się nie różniąca.
A "podróbka" - wyraziłem swoje bieżące doznania zaraz po obejrzeniu, bo gdybym chciał być uczciwy, to bym się cofnął do Cloverfielda by napisać, że jest ostentacyjnym remakiem Godzilli z 1998... a potem cofnąć do niej i zarzucić jej, że do złudzenia przypomina Jurassic Park. :P I tak dalej.

Swoją drogą, forma komentarza do oceny filmu jest bardzo ograniczona. Na tak małej przestrzeni można posługiwać się jedynie dobitniejszymi określeniami, by wyrazić swój sposób odbioru danego filmu - bezpośrednio po jego obejrzeniu. Budowanie narracji nie jest pod żadnym pozorem wykonalne. :) A tak, to tworzę sobie takie "etykietki" dla siebie - bym wiedział za parę lat, co było w danej produkcji charakterystycznego dla mnie.

No to,tak jak ja:)

Co wy piszecie? To był niedźwiedź, a nie żadna godzilla.

:D Fajne porównanie. Rzeczywiście, misiowata - a na pewno "przy kości" im wyszła.