Nie wiem, jaką dać ocenę temu filmowi. Z jednej strony dobra reżyseria, pouczająca fabuła, z drugiej pokazuje nastolatków, jako idiotów wypranych z miłosnych aspiracji, mężczyzn jako drani, którym się powodzi albo miłych chłopaków, którym się nie powodzi i dziewczyny, które jak te kretynki, niczym ćmy do światła, lecą do tych drugich. Dobrze zrobiony (choć słyszę po komentarzach, że to po prostu kopia czegoś innego, chętnie obejrzę pierwowzór dla porównania), a jednocześnie pokazuje coś takiego. Zostaje po nim niesmak i poczucie, że mimo wszystko w prawdziwym życiu częściej spotykałam się z czymś zupełnie innym, a takie sytuacje zakrawały bardziej o środowiska patologiczne. Może po prostu miałam szczęście, ale naprawdę tak było, że większość moich koleżanek uważnie dobierało tego, z którym się prześpi. Wiele z nich jest z tymi chłopakami do dziś, a są grubo po dwudziestce. Może to cień rewolucji seksualnej, który w Ameryce był wyjątkowo ciemny, podczas gdy w Polsce tak średnio.