Tak żeby opisać w skrócie, to jest jakby wysłać bohaterów "scary movie" w misję badawczą na marsa. "Wybitni" naukowcy i ich dowódca zachowują się jak banda licealistów na koloniach.
Przykładowe bzdury:
- Na marsa poleciał koleś z klaustrofobią - tak, kurde, leciał tam pół roku w jedną stronę w metalowej "puszce", gość który ma jakieś "odloty" w ciasnych przestrzeniach!
- Według scenarzystów gdy w pojeździe kończy się bateria, objawia się to przerwami w zasilaniu co 30 sek, przez następne 30 km.
- Uciekając przed oprawcami, zatrzymują się kilometr, przed łazikiem żeby resztę przejść pieszo, bo skończyła się bateria. Wysyłają przodem gościa, który widać że jest ostro szurnięty i zapewne pojedzie dalej ich olewając, a później magicznie "wraca bateria do życia" i udają się w pościg.
- Wiertarka, kurde, wiertarka! przy wejściu do bazy na marsie! Leży luzem z wiertłem! Rozumiem, że ktoś obrazy wieszał na ścianach?
- Selektywne działanie radia! Ja pieprze, jeszcze nie widziałem, żeby scenarzysta tak bardzo nie miał pomysłu, jak wybrnąć z sytuacji, że przecież tam wszyscy mają komunikację w hełmach. Jedyny pomysł na jaki potrafił wpaść ten debil, to w losowych momentach (tam gdzie byłoby to znaczące) magicznie radia nie działają, lub ludzie zapominają że je mają!
- o rzeczach typu 1% atmosfery na marcie, i znacznie niższe, przyciąganie, nawet nie chce mi się wspominać!
Żałosny film! 3 gwiazdki za wizualną stronę i TYLKO ZA TO!

ps. Zapomniałem, najlepszego, na żadną konfrontację z "zombie" żaden debil nie wziął w ręce choćby kawałka pręta/klucza, czy czegokolwiek!
Jak gość zlał zombiaka LATARECZKA, to zamiast go dobić uznał, że odejdzie i da się mu dogonić, no bo przecież nudno by było ;)