Bardzo dużym plusem są ujęcia i muzyka - budowanie napięcia, ale dotyczy to właściwie okresu sprzed odkrycia bakterii, potem zaczyna się górka dla twórców filmu, żeby nie powiedzieć rónia pochyła. Scenarzysta nie prowadzi widza, nie wyjaśnia mu skąd mogą pochodzić bakterie, jak się rozwijały, czy przeżyły w środowisku Marsa, naprowadza jak można ją zniszczyć, ale potem rezygnuje. Zaczyna się zwyczajna papka, kasza manna, czy też puree ziemniaczane. Jak dodamy zachowania ala zombie to już zaczynać można tzw. wiercenie się w fotelu. A gdy czekamy na finał Lieva Schreibera to okazuje się, że reżyser i scenarzysta uzgodnili, iż pora kończyć, bo zabraknie taśmy na litery końcowe - a skończyła się wena i pomysł. Casting bardzo dobry. Reszta powoduje, że film jest godny polecenia pod warunkiem, że nie mamy żadnych oczekiwań co do zwrotów akcji, zakończenia czy ukrytych znaczeń. Filmu nie mogę polecić osobom lubiącym sci-fi.
Trudno się z Tobą nie zgodzić. Jednak ja szczerze polecam ten film fanom gatunku, bo pobudza wyobraźnię w wielu aktualnych kwestiach. Pierwsza połowa dobrze zrobiona, świetnie zagrana i inspirująca. W połowie seansu można już zacząć wymyślać własne wątki, bo scenarzysta poszedł na łatwiznę.