Na pierwszy rzut oka widać, że film już jest tak oklepany, że producentom zabrakło pomysłów na kolejną część. Pomysł z mostem, gdzie od wiatru i robót drogowych zaczyna się on walić w kilka sekund był nieco idiotyczny. Sceny były przesadzone, wypadanie śrubek jest już chyba tradycją, bo występuje w każdej z części. Osobiście uważam, że co za dużo to nie zdrowo, producenci mogli zakończyć zabawę z final destination po trzeciej części, bo robią się coraz bardziej nudne i przewidywalne
"Na pierwszy rzut oka widać, że film już jest tak oklepany, że producentom zabrakło pomysłów na kolejną część. Pomysł z mostem, gdzie od wiatru i robót drogowych zaczyna się on walić w kilka sekund był nieco idiotyczny"
Aha bo przecież most nie może zawalić się przez wiatr, hmm a może jednak może:
http://en.wikipedia.org/wiki/Tacoma_Narrows_Bridge_%281940%29
"The bridge's collapse had a lasting effect on science and engineering". Wydaje mi się, że przez 70 lat technologie budowy mostów ulegają modernizacji, zwłaszcza, że konstruktorzy zwykli uczyć się na błędach historii.
Aha, http://wyborcza.pl/1,76842,7594248,Slynne_katastrofy_mostow.html :) Poza tym, że most źle zbudowany może zawalić się od wiatru aż po roboty drogowe. A twórcy FD 5 mieli fajny pomysł, a nie oklepany,pozdrawiam :)
kolejny wycinek o mostach z lat 40-tych. Wiatr w filmie nie był na tyle duży, żeby był powodem zawalenia mostu. Jako, że jest to 5 część sagi, nie wnosi niczego nowego, schemat jest identyczny jak w pozostałych czterech częściach. Moim zdaniem, to zdecydowanie za dużo, na powtarzanie ciągle tego samego. pozdrawiam