jaki kiedykolwiek widziałam... Całkowicie przewidywalny, beznadziejnie naciągany. Zmarnowane dwie godziny życia
A ode mnie zasłużona "dycha" ;) Ponadczasowy, trzymający w napięciu, do tej pory w ogóle się nie postarzał, nawet strona techniczna, co w wypadku filmów z tamtego okresu jest rzadkością.
11/10 Jeden z najlepszych filmów science - fiction! Przełomowe efekty
specjalne, które się nie zestarzały i robią wrażenie do dziś!!
Dzisiejsze filmy rażą sztucznością efektów komputerowych!
'Abyss" to przede wszystkim świetnie, sprawnie i najlepiej jak to tylko
możliwe zrealizowane przygodowe kino s-f.
Zgadzam sie z zalozycielem tematu ale ja na szczescie nie zmarnowalem az 2 godzin na ten film bo byl taki nudny ze troche przewinalem.Sama koncowka tez nie rewelacyjna no ale trzeba brac pod uwage ze to klasyka tego gatunku i na tamte lata byla to rewelacja.
Niedawno ogladalem "Bliskie spotkania trzeciego stopnia"Spielberga ktory jest o wiele starszym filmem ale pomimo to uwazam ze jest to o wiele lepsza i ciekawsza pozycja dla lubiacych klasyke s-f..no ale wiadomo ze jest to tylko moja opinia i najlepiej samemu obejrzec.pozdro.
Trudno lepiej to ująć. Nader często dzieciaki na filmwebie krytykują filmy, których najzwyczajniej w świecie nie rozumieją.
Cyba każdy ma prawo do własnej opinii, prawda? Ja nie obrażam nikogo, kto lubi ten film, ponieważ szanuję gusta innych ludzi. Bardzo proszę o to samo.
To oświeć mnie czego w tym filmie takiego głębokiego nie zrozumiałem. Jak dla mnie film jest zrobiony tylko po to, aby dostarczyć trochę emocji. Akcja w miarę przyjemnie się rozwija tak gdzieś do 1/3 filmu, potem jak już do akcji wkraczają absolutnie dobrzy i łagodni "obcy" i absolutnie demoniczny dowódca robi się już cyrk. Uznanie wzbudzały wszystkie konstrukcje, zarówno platforma jak i batyskafy robiły wrażenie. Niestety scena w której Bud z kumplem przepływają bez kombinezonów na głębokości ponad pół kilometra w lodowatej wodzie zniszczyła cały czar. Potem jeszcze kiczowate straszenie falami ludzi przez obcych i jak dla mnie film pogrzebany. Taka moja opinia.
Odnośnie nurkowania - dlaczego nie mogli by tego zrobić? Te kilka minut w lodowatej wodzie dorosły facet powinien wytrzymać. A ciśnienie? Przecież oni żyli w tym ciśnieniu bez przerwy. Ta ich platforma nie była zamkniętą hermetycznie puszką - od spodu miała otwarte dno którędy wypływały ichniejsze sondy. Także po wejściu w wodę na tej głębokości nie powinno im to robić różnicy - byli przyzwyczajeni do takiego ciśnienia.
Co do obcych - w pełni się zgadzam. Lukrowata, chrzęszcząca cukrem w zębach i przeżuwaczkach świecąca rasa zbawicieli ludzkiego gatunku. Jak dla mnie lepiej byłoby ich wywalić z filmu - sam konflikt załogi platformy z chorym dowódcą SEALsów + akcja ratunkowa w zatoniętej łodzi podwodnej by wystarczyła. Naturalnie A-bomba jako dodatkowy motywator powinien pozostać.
Swoją drogą wnerwił mnie w filmie kompletny brak solidarności z ludźmi z łodzi podwodnej. Gdy poproszono załogę o pomoc ta podwodna banda roboli wybuchła straszliwym żalem jaka to wielka krzywda jej się dzieje, że każą im iść na pomoc ludziom z bądź co bądź pokrewnego fachu. Dopiero po specjalnej podwyżce pieprzeni centusie łaskawie zgodzili się ruszyć dupy. Ech... wkurzająca scena, ale kto wie - może prawdziwa.
Dodam od siebie, że pomimo wad film jest bardzo wciągający. Tak powinno wyglądać w miarę porządne kino sf, mimo że paradoksalnie element sf - motyw obcych - jest w filmie elementem najsłabszym.
Lepiej bym tego nie ujal. Jak to w holiludzie, musi byc tez obszerny watek milosny. I byl.
Akurat sprawa z niechęcią do ratowania podwodniaków nie jest taka dziwna:
a) oni zajmali się górnictwem i w zasadzie prowadzili badania, nie są więc ratownikami
b) nie są pod jurysdykcją wojska (bo przecież wojna nie wybuchła)
c) dobrze wiedzą że pewnie ludzie z łodzi podwodnej już nie zyją napewno
d) jak słusznie zauważyli, wojsko ma też taki sprzęt i samo może załatwić sprawę (kwestią było to że
wojsko z potrzebnym sprzętem dotrze tam kilka godzin później niż oni).
e) duże ryzyko -> duża kasa, normalna kolej rzeczy.
Fajnym pomysłem był płyn którym można oddychać. Jest to realne, poszukajcie sobie (Liquid
breathing).
Obcy jest rzeczywiście obcy, te pływająco świecące stworki są niezłe.
Ale ta woda powyginana jak z T900 z Terminatora 2 (no cóż w końcu to Cameron), trochę przesadzili,
to jest niemożliwe. No chyba że ta woda była jeszcze jakąś warstwą otoczona, ale nic takiego tam nie
było. Więc to jest bardzo duży błąd, i nie potrzebny za bardzo w fabule.
Konflikt załogi jest super zarysowany, psychoza marines. Super postacie.
Pływać w takim ciśnieniu się da. Problemem jest szybkie wynurzanie się, ale przecież oni byli ciągle
pod wodą z ciśnieniem takim samym w zasadzie powietrza w środku. Zauważcie zresztą że jak
przypływają do nich w batyskafie ta dziewczyna i 3 żołnierzy, to najpierw są w komorze
kompresyjnej przez pewien czas! Wszystko się zgadza.
Co do wody, to nasza technologia nie pozwala na takie kształtowanie jej, ale pamiętaj, że mówimy w tym momencie o technologii kosmitów.
A jednak ałozyciel tematu dotrwał do końca :) Może jednak ta cała krytyka tego typu filmów tez jest przewidywalna, naciągana :) ten film oczywiście taki jest niemniej jednak dostaje ode mnie 9/10 i serducho w ulubionych bo tęskno mi do takich filmów :) Zawsze uwielbiałem Dzień Niepodległości i dziwię się że tego filmu nie widziałem a można go spokojnie do tego drugiego porównywać.
Ja uważam że efekty specjalne rzeczywiście zasługiwały na Oscara. Ale niektóre sceny były tak hollywodzko denne że aż żal d... ściska. Choćby reanimacja Lindsay, czy też jej wymiana zdań z Budem przed jego nurkowaniem. Już mi się podobała scena gdy kosmici uzasadniają decyzję o tsunami aż tu nagle zmieniają zdanie(na razie spoko) uzasadniając to tępymi wiadomościami Buda które były nie romantyczne i wzniosłe, a po prostu śmieszne i żenujące. Mastrantonio ogólnie była beznadziejna w roli którą powierzył jej Cameron. Nie mniej efekty specjalne to perełka i z tym się zgodzę i za to daję 4/10.
P.S. Miałem wielkie nadzieje co do tego filmu, jednak jestem rozczarowany i jednocześnie utwierdzony w przekonaniu, że Sc-Fi nie jest i nie będzie moim ulubionym gatunkiem. A Cameron nie powinien brać się za pisanie scenariuszy bo nie umie pisać dialogów. W tym mistrzem jest Jarmush.