Co prawda Tom Cruise bardziej przypadł mi od aktora z Otwórz oczy to pod każdym innym względem Vanilla Sky jest słabszym filmem.
:) nie widzialem vanilla sky ale ten film to 10/10 podoba mi sie w nim to ze taśma nie jest tak kolorowa jak w typowych hollywoodzkich filmach, kazdy mowi ze muzyka jest zla. Muzyka jest dobra nie jest jej duzo ale jak juz jest to jest tam gdzie powinna. mi sie rzucila muzyka na uszy i uwazam ze bylo jej wystarczajaco. Gra aktorska prawie perfect, nie wiem jak w v.s. ale tutaj aktorzy drugoplanowi zagrali swietnie, naturalnie zagrali profesjonalnie. O fabule nie ma co wspominac :) 10/10 arcydzielo bez dwoch zdan
oberzyj Vanilla Sky to JEST DOPIERO ARCYDZIEŁO niestety ale amerykańskie wersje filmów są zazwyczaj lepsze ale na serio zobacz VANILLA SKY jest naprawde niesamowity nic go nie przebije
Szczerze mówiąc, przeżyłam szok, dowiadując się, że 'Vanilla Sky' porastające kurzem na mojej półce z filmami to remake 'Abre los Ojos'...
Powiem tak: gdybym najpierw obejrzała amerykańską wersję, pewnie nawet bym nie tknęła oryginału (no, chyba że dla Fele Martineza). Film jest po prostu PRZEGADANY, Amerykanie nie pozostawiają widzowi miejsca na myślenie, wszystko wypełniają bezlitośnie naciąganymi dialogami, co niemiłosiernie wydłuża film i nudzi widza. Aktorzy uśmiechają się cały czas, jakby ktoś im te uśmiechy przykleił super glue. Penelope Cruz, która w oryginale odwaliła kawał dobrej roboty, tutaj zdaje się być nieco zagubiona i o wiele mniej wyrazista. Gwoździem do trumny był dla mnie Jason Lee...
Film został wygładzony do granic możliwości, przez co zupełnie stracił na atmosferze i napięciu. Hiszpańska wersja jest o wiele mroczniejsza i bardziej przemawia do widza, przynajmniej do mnie... Cruise, nawet z charakteryzacją 'powypadkową' nie jest w stanie wzbudzić we mnie żadnych emocji. Niestety. I mimo, że Eduardo Noriega też geniuszem nie jest, jego kreacja była o wiele bardziej wiarygodna. Nie wspominając o świetnych postaciach drugoplanowych, które grają Fele Martinez i Najwa Nimri (która jest o wiele bardziej przekonująca niż wiecznie roześmiana Cameron Diaz...)
Niestety, Amerykanie mają tendencję do przerabiania naprawdę świetnych filmów nie-amerykańskich twórców na swoje wątpliwej jakości twory. Oczywiście jest trochę wyjątków, ale one tylko potwierdzają regułę.
Tak więc 'Abre los Ojos' mówię 'tak!', zaś 'Vanilla Sky' stanowcze 'nie!'.
CHYBA SOBIE JAJA ROBISZ!!!!! Vanilla Sky jest niesamowitym filmem--- to że ty go nie zrozumiałeś to twój problem ale nie odradzaj innym poza tym widzę ten tekst już w kilku rozmowach wklejasz te same brednie ! daj innym ocenić ten film ja oglądałam Vanilla Sky i jest to według mnie jeden z najlepszych filmów tego gatunku jaki kiedykolwiek w życiu widziałam--oczywiście podkreślam tego gatunku-- 10/10 dałabym nawet 100/10
Wiesz... nie uważam tego, co napisałam, za "brednie", to jest moja własna opinia, do której przecież mam prawo. Poza tym, zauważ, że moje rozczarowanie filmem nie jest bezpodstawne, nie napisałam "nie podoba mi się i już", a wypisałam konkrety. Natomiast w Twoich wypowiedziach nie widzę nic poza "film jest niesamowity i koniec kropka". Chętnie bym się dowiedziała, dlaczego.
Naucz się szanować wypowiedzi i innych i formułować przekonujące argumenty...
Vanilla Sky. Obejrzałem, i uważam go za jeden z lepszych filmów psychologicznych jakie widziałem. Wersję hiszpańską również widziałem, lecz nie zrobiła już na mnie takiego wrażenia. Hitoshi, wspomniałaś o Penelope, która wydaje Ci się być zagubiona w Vanilla Sky - jest w tym trochę racji. Amerykańska wersja pokazuje trochę inny obraz reakcji ludzkich w podobnych momentach. Penelope miała zagrać bardziej zagubioną dziewczynę, i taką zagrała. Czy była przy tym mniej wyrazista? Mógłbym powiedzieć, że zagrane przez nią zagubienie było tak wyraziste, że tak Ci ono doskwierało. Zależy co masz na myśli przez wyrazistość, w każdym razie z mojej strony nie było w jej grze żadnego braku. To zagubienie można było też bardzo wyczuć z roli Toma w pewnych momentach. Dla mnie było to bardziej realistycznie ukazane niż to co widziałem w Otwórz Oczy (co nie znaczy, że w tym drugim nie było realizmu - od razu odpowiadam na zaczepki).
Bardzo źle wypowiadasz się o Amerykanach, jak to oni potrafią zepsuć kunszt filmowy. Trochę to paradoks, nie sądzisz? To oni wprowadzili bowiem coś takiego, co ludzie nazywają pojęciem kunsztu w sztuce filmu. Wieloletnie doświadczenie w produkcji pokazuje nam jak ważne są korzenie, tradycje i fundamenty w produkcji filmowej, odsuwając w ten sposób inne kraje niestety na dalsze pozycje.
tomekk, brawo. Piekna wypowiedź, idealnie wyrażająca moją opinię o Vanilla Sky i o amerykańskiej kinematografii generalnie.