Niby bohater ma żal do samego siebie, że wyrżnęli całą rasę stworzeń, ale co z tego, morduje ostatniego z nich. Liczyłem na coś głębszego, ale to pewnie zasługa serii "Gra Endera", gdzie był to główny temat. Bardzo zawiodłem się też na tym, że cała technika przyszłości skończyła się już na początku filmu. Brakowało tego, bo zapowiadało się super. A i ciekawe też czemu dla roli Wulfrica wybrali takiego chudzielca. Wojowniczy wiking a bicepsy jak nadgarstki. Z rzeczy, które mi się podobały to oczywiście pomysł, klimat, no i wspaniale zrobiony potwór.