Wczoraj z narzeczonym byliśmy na Ozie jako ze oboje lubimy filmy w takich klimatach...niestety po godzinie już mieliśmy ochotę opuścić sale kinową tylko szkoda było 60 z l
wydanych na bilety (!). Dłużyzny brak jakiegoś konkretnego pomysłu na sklejenie wszystkiego w całość, w pewnym momencie nie wiedziałam czy oglądam jakiegoś Harelquina
czy to jest film rodzinny. Czasy kiedy się szło do kina dla efektów specjalnych dawno już minęły, teraz od filmu oczekuje się żeby chociaż całość była utrzymana w logicznym
ciągu przyczynowo-skutkowym. Także nie oczekiwałam że po filmie usiądę i będę zastanawiać się na sensem swojego życia czy cokolwiek takiego ale miałam nadzieje
chociaż miło wspominać film i zabiegi jakich użyli do tego czy tamtego a tu niestety tylko myślałam jak mogliśmy lepiej wykorzystać te 60 zł...żal po prostu 4/10 tylko za efekt
tęczy przy rozprysku wody :)