Dla mnie film jest obyczajem, a nie thrillerem i raczej dla miłośników zagłębiania się w uczucia i emocje ludzkiej egzystencji, niż dla miłośników kina akcji. Bardzo podobał mi się sposób w jaki zostały ukazane uczucia i emocje, które towarzyszyły parze bohaterów. A ponieważ życie jest tylko życiem i daje swoje rozterki i bolączki historia filmu toczy się ciekawie.
Kolejny raz uderza mnie fakt, jak bardzo tracimy w dzisiejszych czasach poczucie tego co ważne.
Inny aspekt wynikający z filmu (nie jedyny):
Gdy jest dobrze, możemy planować i budować, gdy płonie w nas ból, miotamy się i niszczymy wszystko w około. W tym bólu jesteśmy sami, bo to tylko nas trawi ten płomień. Płomień którego nie da się opanować, którego nie da się ugasić. Jedyne co możemy zrobić to życzyć sobie żeby choć na trochę zelżał. Jedyne co możemy zrobić to odseparować go od tego, czego jeszcze nie zdążył pochłonąć.