"Płonące istoty" stworzył zupełnie nową formę kina glamour. Ta 43-minutowa seria egzotycznych obrazów, okraszonych przestarzałą muzyką pop, stanowi skrzyżowanie artyzmu Josefa von Sternberga z delirycznym filmem amatorskim o transwestytach (choć transwestyci to nienajlepsze określenie na grono arabskich konkubin, hiszpańskich tancerek,... "Płonące istoty" stworzył zupełnie nową formę kina glamour. Ta 43-minutowa seria egzotycznych obrazów, okraszonych przestarzałą muzyką pop, stanowi skrzyżowanie artyzmu Josefa von Sternberga z delirycznym filmem amatorskim o transwestytach (choć transwestyci to nienajlepsze określenie na grono arabskich konkubin, hiszpańskich tancerek, blond wampirów i zmysłowych bitników, z których część to prawdziwe kobiety). Zgodnie ze swą pragmatyczną estetyką, Smith wykorzystał tu starą, czarno-białą taśmę, nadając obrazom migoczącą ulotność świata na wpół pochłoniętego przez żar własnych pragnień. Jednocześnie prymitywny i skomplikowany, zabawny i przejmujący, spontaniczny i wystudiowany, szalony i apatyczny, rubaszny i delikatny, energiczny i nostalgiczny, odważny i wyszukany, świeży i wyblakły, niewinny i wymęczony, wysoki i niski, surowy i ugotowany, podziemny i nieziemski, czarno-biały i biało-biały, skomponowany i chaotyczny, perwersyjny i ubogi, film "Płonące istoty" jest dziełem nowatorskim. czytaj dalej