Niemniej jednak, pokazywanie sceny pieprzenia się dwóch mężczyzn na ulicy, pod klatką
schodową,bramą do budynku mnie jako osoby,która jest daleka od akceptowania par
homoseksualnych nie przekonał,abym spojrzał inaczej na to środowisko. Można było zrobić to po
stokroć lepiej,wdać się bardziej w relacje psychiczne bohaterów. A jeśli już tak bardzo,chciał
pokazać seks dwóch facetów,mógł zrobić to tak jak zrobiła Szumowska w swoim ' W imię' i to
tamten film, wbrew pozorom jest mniej kontrowersyjny niż 'Płynące wieżowce'
Z jednej strony masz rację, niektóre sceny w tym filmie, a ta jedna w szczególności, z pewnością nawet dla tolerancyjnego heteryka mogą być trudne do strawienia i w sumie nie można się dziwić.
Z drugiej jednak strony nie do końca jestem przekonany czy Wasilewski chciał tym filmem kogokolwiek przekonywać czy oswajać. Raczej wnioskując z dosadnego realizmu niektórych scen można powiedzieć, że chciał po prostu pokazać kawałek świata i tyle. Aczkolwiek ta jedna konkretna scena faktycznie nie była potrzebna, bo geje tak jak i heterycy pieprzą się zarówno w domu jak i w samochodzie, pod dyskoteką, w kiblach na imprezach w klubach etc, ale nie wiem po co akurat to pokazywać...
UWAGA!!! MOŻLIWE MAŁE SPOILERY !!!AGAWU
wydaje mi się, że Wasilewski między innymi tą sceną chciał "pokonać wroga" jego własnym orężem. tzn. zamiast w łopatologiczny sposób powtarzać wytarty i w gruncie rzeczy nic nie znaczący slogan, że "gej/biseks to taki sam człowiek jak heteryk" w prowokacyjny sposób posłużył się kliszami na ich temat doprowadzonymi do ekstremum. wiadomo, że wszystkie pedały umawiają się przez internet, *** w krzakach itd. czy zrobił to skutecznie? moim zdaniem nie do końca, bo pomimo pewnej estetyzacji zbyt naturalistycznie przedstawił scenę seksu. natomiast gdyby miał napompować owe stereotypy do granic możliwości, musiałby zmienić konwencję na komediową, co zresztą czasami czyni (patrz rodzinne rozmowy przy stole), a jednak film w moim odczuciu głównie przekonująco przedstawia dramat biseksualisty, co akurat jest największym atutem obrazu, tak więc zmiana stylistyki chyba by to zaprzepaściła. ciekawe w tym kontekście jest odwrócenie w scenie, gdy Kuba brutalnie bije, niech będzie, dresa (określenie nienacechowane pejoratywnie). w dominujących narracjach to gej zawsze jest tą ofiarą stłamszoną przez społeczeństwo. tutaj jest inaczej. może gdyby Kuba był mniej porywczy, film nie skończyłby się tak jak się skończył. więc problem homofobii przedstawiony został niejednoznacznie. to takie moje refleksje na świeżo po projekcji filmu. chętnie skonfrontuję to z odmiennymi głosami.
Jeśli o koniec chodzi to w moim odczuciu był on wyjątkowo nieprzemyślany i niepotrzebny. Zresztą sam Wasilewski w którymś z wywiadów stwierdził, że zakończenie było trochę na szybko wymyślone i niestety to widać. No i sama scena pobicia. Nie wiem czemu miało służyć aż taka dosłowność i brutalność. Chyba tylko pokazaniu jak bardzo reżyser zafascynował się filmem "Nieodwracalne" do którego też kilkakrotnie się odnosił.
A co do sceny seksu. Może masz rację, ale z drugiej strony jak dla mnie totalnie niezrozumiałe jest ukazanie aż tak dużego kontrastu między "światem" homo i hetero. Sceny seksu między Kubą a jego dziewczyną ukazane w przestrzeni, w jasnych barwach i powolnym tempie, scena między Kubą a Michałem brutalna, wulgarna i brudna.