Jest to spowodowane monopolizacją tematów. Co jakaś premiera to film albo opowiada o II wojnie światowej, albo o Żydach; a teraz doszedł jeszcze nowy temat - problemy emocjonalne gejów.
Rzeczywiście raptem dwa (zgoła odmienne) filmy pojawiły się o tej tematyce, jakie to straszne. Nie wiem też, co miałoby być takiego złego w tematyce wojennej. Chyba lepsze to niż tak jak przed kilkoma laty, kiedy to rocznie powstawało kilkanaście komedii romantycznych wg utartych amerykańskich schematów.
dokładnie! teraz temat głowny to :żydzi,wojna,slawni ludzie i geje za 1 razem było fajnie i to ludzi interesowało,teraz to taki kotlet odgrzewany jakieś 100 razy
Nie "teraz", tylko zawsze biografie sławnych ludzi były inspiracją do tworzeniu mnóstwa filmów. Wojna, a co się z tym wiąże - także Żydzi, jest ważnym dla nas tematów chyba ze zrozumiałych względów. W końcu wciąż wielu reżyserów to osoby przez nią osobiście dotkniętych. Jedynie geje są tematem w miarę nowym (też nie do końca: http://pl.wikipedia.org/wiki/Motywy_LGBT_w_filmie ), ale to są ostatnio tylko dwa filmy, więc raczej przesadnie histeryzujecie.
Może po prostu uznajmy, że skończmy kręcić filmy, bo wszystkie tematy już były :)
Nie było chyba jeszcze żadnego lesbijskiego filmu, ale i tak zapewne by się pojawiły podobne komentarze...
Chciałaś nowego tematu, to znalazłem. Poza tym, film o lesbijkach wcale nie musi być związany z tematem seksualnym.
Geje i lesbijki to ten sam temat. Może coś innego? Może po prostu powinno się zekranizować jakąś ciekawą historię opartą na faktach?
Akurat leci Papusza w kinach. Widzisz jak ciężko jest wymyślić coś oryginalnego? :)