5,7 34 tys. ocen
5,7 10 1 34219
5,3 30 krytyków
Płynące wieżowce
powrót do forum filmu Płynące wieżowce

Mimo że teraz twórcy zaprzeczają, "Płynące wieżowce" jest typowym przedstawicielem kina gejowskiego. Znajdziemy tu szczere poparcie dla mniejszości seksualnej oraz sporo ujęć gdzie kamera podziwia piękno męskiego ciała. Autor nie oszczędzi nam także śmiałych scen erotycznych.
Jak zwykle w przypadku współczesnego polskiego filmu, jestem wewnętrznie rozdarty. Tomasz Wasilewski stworzył dzieło nierówne. Wydaje się że to część jego podróży w rozwoju artystycznym. Sam reżyser zarzeka się jednak, że to kompletny twór, co mam nadzieję nie zahamuje jego potrzeby eksperymentowania, bo wcale nie mamy do czynienia z arcydziełem.
To co przyciąga w "Wieżowcach" to przede wszystkim styl- szarość kadrów, świetnie wkomponowana muzyka, sceny kończące się bez ostrzeżenia oraz bezpośredniość. Niektóre momenty są przepięknie sfotografowane i hipnotyzują. Eliminacje na mistrzostwa w pływaniu czy podróże po parkingu były dla mnie niezbyt czytelne, ale za to jak absorbujące uwagę! Podobało mi się także to, jak zbudowano pajęczynę relacji między poszczególnymi postaciami. Nie zawsze opierała się ona na oryginalnych pomysłach, lecz dzięki aktorom wszystkie intencje postaci zdawały się być szczere.
Zastrzeżeń do całości mam jednak sporo. Zacząć można od dialogów, gdzie opisujący swoje uczucia bohaterowie muszą używać sztucznie wkomponowanych wulgaryzmów. Relacje z rodzicami postaci nie wydają się niczym nowym. Michał ma rodzinę, która stara się wesprzeć syna, ale okazuje jednocześnie brak zrozumienia. Tymczasem kontakty Kuby z matką zabarwione zostały sugestiami jakoby ich stosunki nie były do końca zdrowe. To dość modny trend w kinie współczesnym (Czarny łabędź, Pozycja dziecka), który tutaj zupełnie mnie nie przekonuje i zmusza po prostu do niepotrzebnych interpretacji. Gdyby to ode mnie zależało, kilka scen bez namysłu bym wywalił. Choćby masturbację oraz pocałunek pod blokiem, pozwalający nam się domyślić zakończenia. Ostatnie dwie sceny także wydały mi się pójściem na łatwiznę. To chyba była najprostsza droga by tę opowieść zamknąć. Złe społeczeństwo, tragizm dwójki kochanków oraz zmuszenie widza by na chwilę odwrócił wzrok. Nie kupuję tego...
"Płynące wieżowce" okazały się jednak dużo lepszym filmem niż na początku się spodziewałem. Mają sporo wad, ale nie można nazwać ich nieudanym dziełem. To odważna rzecz, z kilkoma świetnymi pomysłami. 6 mogę dać bez namysłu.

Lucky_luke

Bardzo rzetelnie podszedłeś do oceny filmu. Widać, że nie jeden film widziałeś. Niemniej jednak nie zgodzę się z kilkoma kwestiami.
Przede wszystkim nie rozumiem zamykania tego filmu w szufladce "kino gejowskie". Co to w ogóle za kategoria? W którymś z wywiadów jeden z głównych aktorów (Banasiuk albo Gelner) świetnie powiedział, że jeżeli występowanie osób homoseksualnych ma świadczyć o tym, że to film gejowski, to równie dobrze można powiedzieć, że to film o pływakach, bo oni też tam występują. Scen pokazujących męskie ciało jest sporo, ale w końcu mamy basen. A sceny erotyczne były po obu stronach.
Nie do końca rozumiem też co pojmujesz pod pojęciem szczerego poparcia dla mniejszości seksualnych. Jeżeli to, że po raz pierwszy w polskim kinie pokazano nieprzerysowane postacie gejów, którzy o zgrozo czują, przeżywają, przytulają się i całują, to ja bym raczej powiedział o rzetelnym przekazie, a nie szczerym poparciu. Choć zaznaczę od razu, że Kuba wcale nie musi być gejem, może być biseksualistą, których podobno nie jest tak mało w społeczeństwie. W filmie pokazano po prostu, bez żadnej pruderii i tabu, tragedię możliwego do zaistnienia trójkąta miłosnego. I nie sądzę, aby Sylwia była jakoś zmarginalizowana. Sam ją polubiłem i przeżywałem jej emocje (do czasu udawanej - moim zdaniem - ciąży).
Scena masturbacji ma chyba akurat sens. Wydaje mi się, że ma nam powiedzieć, że w pociągu nie doszło do niczego między chłopakami i teraz Kuba musi odreagować w domu. Choć tak naprawdę i tak nie wiemy na 100% kiedy ten romans przybrał formę cielesną, więc może faktycznie to niewiele zmienia :D A jeśli chodzi Ci o wymowę sceny to się zgodzę. Mimo, że trudno mnie zawstydzić to na scenie masturbacji spuściłem wzrok. Nie wiedziałem co mogę wyczytać ze zbliżonej twarzy masturbującego się faceta. Miałem poczucie, że niesamowicie nachalnie wkraczam w czyjąś intymność.
No i najbardziej mnie zaskoczyłeś stwierdzeniem, że zakończenie to pójście na łatwiznę. Bardzo wiele osób, w tym ja, szło do kina z założeniem, że z trójkąta miłosnego wychodzi tylko jedna poraniona osoba, a dwie pozostałe mają szansę na mały happy end. Część osób nawet oczekiwało tego happy endu i krytykuje film za jego brak. Sam byłem pewien, że film skończy się jakimkolwiek wyborem Kuby. Okazało się jednak, że wszyscy bohaterowie zostali ostro poharatani, o ile w ogóle przeżyli. Wydaje mi się, że końcówka jest akurat świetna, zwłaszcza patrząc przez pryzmat naszego podwórka. Film mówi nam wprost i dobitnie, że w Polsce bardziej prawdopodobne niż to, że dwóch chłopaków stworzy spokojny związek jest to, że jeden zostanie zakatowany, a drugi wzięty na smycz heteronormatywnego modelu rodziny. Ja akurat bardzo przeżyłem to zakończenie. Możliwe jednak, że podchodzę do niego zbyt osobiście. Trzeba też zaznaczyć, że ludzie sprzeczają się o to co tak właściwie się na końcu stało. Czyli wbrew pozorom zakończenie jest trochę otwarte. Choć dla mnie akurat sprawa jest oczywista. Kałuża krwi wypływająca z głowy Michała świadczy o jego śmierci, a wyciszona rozmowa matki Kuby z Sylwią w kuchni dowodzi, że ciąża była misternym planem, żeby kochany synek nie uciekł na "ciemną stronę mocy".

ocenił(a) film na 6
arcanuss

Zacznę od określenia "kino gejowskie". Chodzi mi o to, że reżyserzy wpisani w ten nurt zdążyli stworzyć już pewien kod, szereg typowych dla siebie scen. Jarman czy Bidgood w swoim kinie byli zafascynowanie pięknem męskiego ciała. Uwielbiali je kadrować z każdej strony, spowalniać sceny gdy ukazywała się nagość. Myślę że Wasilewski umieścił tak wiele togo typu scen właśnie w hołdzie dla nurtu z którym są odwiecznie kojarzone. A ich obecność wpisuje również jego dzieło do szufladki "homocinema". Co wcale nie znaczy że tylko tam może się znajdować, bo gatunki i podgatunki mogą się przecież przeplatać
Osobiście uważam także, iż reżyser wyraźnie sugeruje że w tym trójkącie jest po stronie chłopaków. Można rozumieć Sylwię, ale ostatecznie okazuje się ona negatywną postacią. Głównie dlatego, iż tak samo rozumiem motyw ciąży ;) Natomiast wydźwięk całość ma podobny do "Brokeback Mountain". Jest tu ukazany niezły dramat, ale również pewna sugestia że "homoseksualizm nie jest niczym złym, a wszyscy w około nie potrafią go zrozumieć". Społeczeństwo oraz rodzice głównych bohaterów są otoczeniem, które bezpodstawnie skreśla ich uczucie, albo udaje że jest ono jakąś fikcją. Wasilewski mówi bez owijania w bawełnę że dla niego to ignoranci, niewarci naszej sympatii.

A zakończenie? Złe dresy stłukły biednego geja na śmierć. Drugi został zmuszony, mimo swojej orientacji, do trwania w związku który go przytłacza. Morał jest więc jasny i właśnie taki jak napisałeś. Ale to frazes. To nic odkrywczego gdy mówi się o Polsce jako o kraju zacofanym, obcinającym skrzydła jednostce. Na prawdę zawiodłem się, bo reżyser niczego nowego nie odkrywa, mówiąc iż to chore że w naszym społeczeństwie wciąż trzeba się ukrywać, a ciąża jest jednoznaczna z małżeństwem. Plus niczym nie zaskakuje ta końcówka. Widząc bohaterów całujących się pod blokiem i dresiarza przechodzącego obok, jasno zasugerowano nam jak to się skończy.

Lucky_luke

Tak przekonująco piszesz, że trudno tu z czymkolwiek polemizować.
Zgodzę się z twierdzeniem o przeplataniu się gatunków filmowych. Widać faktycznie pewne cechy charakterystyczne, o których mówisz.

Jeśli chodzi o faworyzację chłopaków to mogę zgodzić się o tyle, że tradycyjnie w trójkącie miłosnym uważa się za złego/złą osobę wkraczającą w istniejący związek. Tu faktycznie takiego potępienia nie mamy. Michał jest wręcz szansą dla Kuby na wyrwanie się z marazmu. W końcu już prędzej Kuba się mota i szuka zaspokojenia w basenowej łazience.
Nie popieram natomiast porównywania tego filmu do Brokeback Mountain. Tam mamy homoseksualnych facetów, którzy poznają się jako pierwsi, a dopiero następnie szukają żon dla ukrycia przed społeczeństwem swoich skłonności. Dlatego też w Brokeback kobiety są traktowane niestety dość przedmiotowo. Sylwia natomiast znajduje się w pełnoprawnym związku. Kuba wyznaje jej miłość i długo waha się nad możliwością jej opuszczenia. Wątpię, aby ograniczał go tylko strach przed społeczeństwem. Mota się, bo również ją w pewnym stopniu kocha. W filmie jest też jak najbardziej miejsce na wyrażanie przez Sylwię swoich słusznych pretensji czy prezentowanie jej kipiących emocji. Dlatego uważam, że w Płynących Wieżowcach mamy do czynienia z trojgiem głównych bohaterów. Choć fakt, że aktorka zgarnęła nagrodę za postać drugoplanową świadczy pewnie o tym, że się mylę.

Sceny pod blokiem nie uważam natomiast za jakiejś strasznej czy zbędnej. Jest to moment kiedy Kuba dokonał już wyboru, wyznał Michałowi miłość i rzucił się na niego w porywie namiętności. Skoro podjął decyzję o stworzeniu z drugim facetem związku, co wiązało się z olbrzymimi konsekwencjami społecznymi, zapewne nie obchodziło go już co pomyślą sobie sąsiedzi Michała. Chłopak wychodzący wtedy z bloku faktycznie dał mi do myślenia i może faktycznie coś podpowiadał. Ale nie było to wyłożenie kawy na ławę. Przeważająca część widowni podśmiewała się widząc jak chłopak ucieka przed Kubą. Widzowie odebrali to raczej jako pokazanie, że i gej może wpieprzyć, więc nie można ich bezkarnie nękać dla zabawy. Ostatecznie okazało się jednak niestety, że można.
Mówisz, że film nie pokazał nic odkrywczego. Ale czy w ogóle miał takie zadanie? Czy da się coś odkrywczego powiedzieć o tym aspekcie w polskiej rzeczywistości? Wydaje mi się, że produkcja miała raczej pokazać ludziom określone emocje. Przekonać, że miłość homoseksualna to nie sam wyuzdany seks, jak myślą Polacy, ale pełnokrwista relacja, tożsama z tą heteroseksualną. Postaci faktycznie czują, płaczą, dążą do bliskości, przeżywają rozterki. Sprawia to, że relacja dwóch mężczyzn staje się w oczach widza wiarygodna, bo tak im znana z innych doświadczeń. A aspekt społeczny nie został raczej wprowadzony po to, żeby marudzić jak to gejom źle, ale żeby znowu pokazać, jak w codziennej katolickiej Polsce łamie się ludziom życia właściwie za nic. Za to, że ośmielą się kochać innego człowieka.

ocenił(a) film na 6
arcanuss

Moje porównanie z "Brokeback" faktycznie nietrafione. Chciałem tylko podkreślić że oba filmy poruszyły na dużą skalę temat tolerancji wśród Polskich widzów. Ale mniejsza o to...

Jeśli chodzi o scenę pod blokiem to miałem na myśli tylko i wyłącznie moment w którym dresiarz przemyka obok całujących się chłopaków. Już w tym momencie reżyser zasugerował nam, że ten sam typek pojawi się w zakończeniu razem z kumplami. Tego byłem niemal pewny. Natomiast sam pocałunek, oraz odwrócenie sytuacji gdy to gej daje w mordę homofobowi były całkiem ładnymi obrazkami. Nie mogę się do nich przyczepić i nie zamierzam :)

Każdy film moim zdaniem powinien być odkrywczy. Już "Płynące wieżowce" są jak dla mnie czymś nowym pod względem formy i stylu reżysera, a gdyby takie nie były wiele straciłyby w moich oczach. Bo nie chciałbym oglądać na przykład kopi twórczości kogoś innego. Problem mam głównie z samym zakończeniem, które jest banalne. Wolałbym wręcz, by film urwał się w pewnym momencie, niż powtarzał od dawna znane prawdy. Jeżeli twórca stwierdził że nie da się obyć bez męczenia nas oczywistościami, mógł zwyczajnie pozostawić kilka pytań bez odpowiedzi.

Same relacje jak wspomniałem ukazano z pomysłem. Ogólnie nasze opinie o filmie, mimo wszystko aż tak się nie różnią. Oceniamy go pozytywnie, choć ja mam trochę więcej problemu z niektórymi jego elementami.

Lucky_luke

Pewnie, że nasze opinie nie są sprzeczne. Przykro mi jeżeli moje słowa zabrzmiały jakbym Ci cokolwiek wyrzucał, czy kłócił się o coś. Chciałem podzielić się tylko moimi refleksjami. A że są one we mnie nadal dość żywe, to różnie to wychodzi.
Ciekaw jestem natomiast czy masz jakaś swoją prywatną wizję jak powinien skończyć się film. Czego oczekiwałeś, pragnąłeś, spodziewałeś się. Byłbym rad gdybyś podzielił się tą myślą.

ocenił(a) film na 6
arcanuss

Nie wyrzucam Ci oczywiście :) Bardzo się cieszę gdy ktoś komentuje moje komentarze i między innymi po to są żeby rozpocząć jakąś dyskusję ;)

Natomiast co do zakończenia nie mam żadnej konkretnej wizji. Nie przeszkadzałby mi nawet happy end, bo obecnie w kinie artystycznym jest to coś rzadko spotykanego. Jestem po prostu przekonany że reżyser mógł wyjść z tego bardziej pomysłowo. Ale to do niego należy zaskakiwanie nas, a nie odwrotne. Udało mu się w twoim przypadku. W moim już niekoniecznie...

Lucky_luke

Rozumiem. W takim razie pozostaje nam czekać na kolejny dobry film :) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
arcanuss

Dziwi mnie trochę, że nikt z was nie zauważył jaką z jednej strony samolubną osobą była Sylwia. Zawsze wydawało mi się, że w momencie kiedy jesteśmy w związku to chcemy jak najlepiej dla drugiej osoby. Kiedy ją kochamy to chcemy żeby była szczęśliwa. Oprócz kontaktu fizycznego nie zauważyłam od początku żadnej bliskości między Kubą, a Sylwią. Co najśmieszniejsze.Udawała przez bardzo długi czas, że nie widzi tego co się dzieje zamiast zareagować w jakiś bardziej skuteczny sposób niż strzelanie fochów. Koniec filmu bardzo pięknie przedstawia do czego ludzie są zdolni, żeby tylko przytrzymać drugą osobę przy sobie, co wydało mi się idiotyczne z jej strony. Myślałam, że na końcówce wyjdzie z wanny, zadzwoni telefon, a on odbierze i wybiegnie.
Matka zmuszała go do pływania i myślę, że po części robił to dla niej, żeby dać jej satysfakcję. Dopóki robił to co chciała też była szczęśliwa. Uważam, że zadowalanie innych ludzi dookoła, nie myśląc o sobie nie ma sensu. Kiedy zaczął już to robić, to szybko zrezygnował z miłości którą znalazł. Głupie.
Podobało mi się bardzo to w jaki sposób zostało pokazane narodzenie tego uczucia między chłopakami. Na początku nie było żadnego kontaktu fizycznego, ale widać było miedzy nimi tą chemię. Już samo to jak na siebie patrzyli było piękne i nie chodzi mi w tym momencie o to, że to jest dwóch facetów. Tylko sposób przedstawienia tego.

malakitty1988

Nie do końca nikt nie zauważył. W jednym z tematów rozpisywałem się już o strasznym zachowaniu Sylwii na sam koniec filmu. Trzeba być naprawdę zdesperowanym i egoistycznym, żeby uwiązać kogoś na smyczy. Z pewnością nie robi się tego ukochanej osobie. Nie wiem natomiast gdzie jeszcze przejawia się jej niby samolubność. Tworzy z Kubą przeciętny związek. Nie wiem dlaczego miałaby być w nim samolubna. Z pewnością pod to pojęcie nie łapie się jej bierność po wybadaniu romansu. Dziewczyna po prostu nie wiedziała jak się zachować. Możliwe, iż bała się, że gdy postanowi skonfrontować sytuację Kuba po prostu powie pas. Wolała przeczekać, stawiać bierny opór. Myślę, że wielu jest takich ludzi.
Co do zaspokajania oczekiwań innych ludzi masz oczywiście rację. Każdy musi żyć własnym życiem. Matka Kuby jest strasznie toksyczna, do tego chyba o zgrozo leci na swojego syna. Wolała przeboleć już Sylwię, której przecież nie cierpiała, ustawić życie synowi od A do Z, żeby tylko nie pozwolić, aby Kuba zburzył jej obraz świata.
A jeśli chodzi o relację chłopaków to się w pełni zgodzę. Świetna z nich para wyszła. Mnóstwo chemii, mnóstwo uczuć. Żałuję tylko, że w filmie mamy zaledwie jedną scenę tulenia się do siebie, i to jeszcze na tylnym siedzeniu samochodu, gdzie mało co widać. Takie sceny niosą ze sobą większy ładunek emocjonalny niż sam seks :)

ocenił(a) film na 8
arcanuss

".. nikt z was nie zauważył jaką z jednej strony samolubną osobą była Sylwia. Zawsze wydawało mi się, że w momencie kiedy jesteśmy w związku to chcemy jak najlepiej dla drugiej osoby. Kiedy ją kochamy to chcemy żeby była szczęśliwa. Oprócz kontaktu fizycznego nie zauważyłam od początku żadnej bliskości między Kubą, a Sylwią." O to mi chodziło, że jeśli ktoś kocha drugą osobę to chce jej szczęścia, albo ta rozmowa z Michałem w akcie desperacji na tym pomoście, żałosne zagrywki . Dla mnie nie wygląda tak przeciętny związek, bo Kuba ewidentnie ją olewał co było pokazane chociażby wtedy jak uciekł przed nią po zawodach na basenie.
scena jak śpią w samochodzie była magiczna:)

ocenił(a) film na 7
arcanuss

Film zrobił na mnie całkiem dobre wrażenie ogólne, dobra muzyka, piękne zdjęcia i wiarygodna historia, choć nie do końca. Wybrałem się do kina na ostatni seans o 22:15, nie wiedząc zupełnie czego się spodziewać i później tego pożałowałem;) Koniec filmu na długo wytrącił mnie z równowagi ale nie dla tego, że Michał został skatowany na śmierć, nie, bardziej wzburzyło mnie to, że Kuba tak łatwo poddał się woli matki i Sylwii, nie mogę tego zrozumieć. Żadna siła nie powinna być w stanie go zmusić do marnowania życia w toksycznym związku z Sylwią i matką a on poddał się po jednej wymianie zdań.

jazdemon88

Nie dość, że się poddał to jeszcze bezkrytycznie uwierzył tę ciążę. Beż żadnych testów ani badań. To się nazywa naiwność. Ale dowodzi to tylko tego jak słaby wewnętrznie jest tak naprawdę Kuba. Takich ludzi też nie brakuje.

ocenił(a) film na 8
arcanuss

Przez cały film mogliście obserwować jak bardzo jest rozbity wewnetrznie, ile zastanawia się nad tym jak rozwiązać tą sytuacje. Dużo ludzi w dzisiejszych czasach jest podatnych na podporządkowanie się innym, co dla mnie jest zwykłą głupotą bo w pewnym momencie budzisz się rano i stwierdzasz, że tak naprawdę to robisz wszystko to co ludzie chcą dookoła, a nie to co cię uszczęśliwia, ale trzeba mieć jaja żeby się postawić. Głównemu bohaterowi ich zabrakło.

ocenił(a) film na 7
arcanuss

Tak mi się właśnie wydaje, że Kuba był bardzo słaby, o wiele słabszy niż Michał. Żył w kłamstwie przez cały czas i zapewne żył będzie nadal. Związek z Michałem był snem, z którego się obudził i wrócił do rzeczywistości. Jego poddanie się praktycznie bez słowa idealnie wpasowuje się w to, jaki był od początku filmu. Bo mnie nie przekonuje, że on był biseksualny, według mnie to po prostu gej, który ma dziewczynę, żeby udowodnić samemu sobie (bo otoczeniem się aż tak bardzo nie przejmował), że jest hetero, a po treningach umawia się z kolegami na lody, bo już nie może wytrzymać. Oczywiście wolałabym, żeby tupnął nogą i poszedł do chłopaka, ale jego zachowanie bardziej pasuje do jego osobowości.

ocenił(a) film na 7
arcanuss

Niestety, tym tragiczniejsze jest to zakończenie. Kuba jest po prostu tchórzem, który chwilę po tym jak decyduje się żyć w zgodzie ze sobą chowa się z powrotem do swojego zamkniętego i jakże rutynowego świata. Dom, treningi, umyć/pomasować mamusi plecy, jakaś imprezka i może numerek z dziewczyną. W żadnej scenie, nawet na początku filmu, między Kubą a Sylwią nie ma takiego napięcia seksualnego ani takiej chemii jak między Kubą a Michałem. Ale trudno sam sobie jest winien, skoro tak łatwo odrzuca prawdziwe uczucie. Dlatego film oceniam jako dobry, bo o samym zakończeniu ile można dyskutować:)

arcanuss

Niezmiernie mnie cieszy, że widzę tu same dojrzałe, przemyślane i sensowne komentarze. Wczoraj wszedłem na jeden z gejowskich portali i załamałem się poziomem mojego środowiska. O ile można powiedzieć, że orientacja jest wyznacznikiem przynależności do jakiegoś środowiska. Wiele gejów z góry skreśliło film i odnosi się do niego negatywnie tylko dlatego, że nie dostali homoseksualnego love story z happy endem... Załamałem się jak to zobaczyłem. Akurat ataku na film z tej grupy społecznej się nie spodziewałem.

ocenił(a) film na 5
arcanuss

Prawda w oczy kole. Ten film może być ku przestrodze.

ocenił(a) film na 5
jazdemon88

Ciekawe. Osobiście uwielbiam filmy gejowskie, bo tam same samce i kult samczego ciała. Ale nie chcę sobie tym filmem zniszczyć zachwytu jaki wciąż mnie trzyma po "Wenus w futrze" Polańskiego. "bardziej wzburzyło mnie to, że Kuba tak łatwo poddał się woli matki i Sylwii, nie mogę tego zrozumieć. " Myślę, że jesteś gejem skoro tak mówisz. "Zostań ze mną" też ma słabą opinię, bo nie ma w nim happy endu. Może lepiej niech geje nadal szukają tego jedynego i słuchają "Alejandro". Happy End kreuje Hollywood. Kino Europejskie jest poważne, kino Polskie ku przestrodze i słodko-gorzkie, jakby to powiedział Kieślowski "Aby widz zobaczył siebie na ekranie".

ocenił(a) film na 7
miserylovescompany

Zdecydowanie nie jestem zwolennikiem happy endu. Przyczepiłem się do postawy Kuby tylko dlatego, że zabrakło mi w niej odrobiny buntu czy woli walki zanim się poddał całkowicie ale już na pewno nie oczekiwałem, że Kuba i Michał padną sobie w ramiona i będą żyli długo i szczęśliwie, o nie! :) Ckliwe zakończenia to nie dla mnie.

ocenił(a) film na 5
jazdemon88

Piszesz tak, jakby cię rodzina wyklęła ;P. Są osoby dla których ważna jest rodzina, czyli matka i poczucie odpowiedzialności - czyli Sylwia. A faktem jest, że Kuba zdradził Sylwię i myślę, ze też go targało poczucie winy i ryzyko, że może go matka się wyrzec. Może to i lepiej, że geje wyjdą wkurzeni z kina, bo ktoś przystawił im lustro przed nosem, niż jeśli będą zadowoleni, że znajda stałego kochanka na miesiąc lub kwartał ;).

Rozwalił mnie jeden komentarz "Jedyne co jest fajne w tym filmie to tylki :)". Wniosek z tego taki, ze jedni lubią chodzić do kina na soft porno z fabułą niż do klubu. Co kto lubi. Kuba miał większy problem niż Michał, bo nie jest zniewieściały. A oczekiwać od zgolonego "na zapałkę" faceta buntu to lada wyzwanie - ryzyko, że utraci dziewczynę, matkę, zostanie z etykietką gej a chłopak może go rzucić po roku. Może mocne słowa, ale miłość to zła inwestycja jeśli można utracić wiele.... chyba, ze gościu wybitnie r...a ;).

ocenił(a) film na 7
miserylovescompany

Mocne słowa i co najmniej dziwne. Bycie z kimś z poczucia obowiązku, choćby tej (niby) ciąży, to największa głupota jaką można zrobić sobie, partnerowi i przyszłemu dziecku. Taki związek jest bardziej szkodliwy i destrukcyjny niż rozstanie w pokoju i resztkach sympatii. Straty matki z powodu orientacji nie skomentuję.
W ogóle dość zaskakująca jest Twoja opinia. Nie zakochujmy się w kimś, kogo nie popierają nasi rodzice, bo możemy ich stracić, a chłopak/dziewczyna może nas rzucić po roku...
Kuba był tchórzem, na dodatek miał dość dziwne relacje z matką i faktycznie mógł się przestraszyć, że ją straci, ale to nie znaczy, że mamy pochwalać jego zachowanie i mu się nie dziwić.
Na koniec. Matka jest ważna, nawet bardzo ważna, ale dopóki nas akceptuje. Jeśli próbuje nas ograniczać, jeśli nie możemy być przy niej tacy, jacy jesteśmy naprawdę, jeśli nie możemy być sobą, bo inaczej możemy ją stracić, to czy to nadal jest matka?

ocenił(a) film na 5
zuzanna_90

Skoro nas urodziła, to jest matką ;P. Ale czy kocha, to inna sprawa. Jak napisałam, dla niektórych rodzina jest ważna, szczególnie jeśli jest to samiec alfa, który woli kryć swoją orientację, aby zachować swoją etykietkę "macho".
"W ogóle dość zaskakująca jest Twoja opinia. Nie zakochujmy się w kimś, kogo nie popierają nasi rodzice, bo możemy ich stracić, a chłopak/dziewczyna może nas rzucić po roku..." Tego nie napisałam. Odnosiłam się do filmu i psyche bohatera a ty mi błędne przekonania wkładasz w usta, oczerniając mój stosunek do ludzi ;P. Ale bierz pod uwagę, że są tacy ludzie, którzy jak utracą rodzinę wraz z chłopakiem/dziewczyną, to tracą zdolność poruszania się po świecie ;).

ocenił(a) film na 5
jazdemon88

Ale właśnie dlaczego? Czy wszystkie filmy gejowskie muszą być smutne? Happy End można pokazać w inny sposób. Np. gej nr 1 odzyskuje spokój i szczęście po odejściu lub śmierci toksycznego partnera geja nr 2, który potrafił mu dać taki w*i*rd*l, że ze śmiechu nie potrafił się pozbierać a był z nim, bo pochodził z biednej rodziny, gej nr 2 dał mu kasę, luksusy i gej nr 1 nie chciał ani odejść od swojej skarbonki, ani zakończyć lans na fejsbuczku. Albo inny happy end: Gejowi udało się zbiec na czerwonym Lamborgini Diablo do USA po udanym skoku na bank, pod czas którego utracił przyjaciół i chłopaka a na trasie spotkał miłość swego życia - jakiegoś młodego, zniewieściałego a la Andrej Pejic autostopowicza o spojrzeniu nieskażonym myślą. Ludzie! No co wam? ;/ Życie naprawdę potrafi zaskakiwać! ;D

ocenił(a) film na 7
miserylovescompany

hehe, widzę, że nie odpuszczasz :) nie, nie wszystkie muszą być smutne. Bo właśnie ckliwe happy endy są dla mnie nie do przełknięcia ale to może być tylko moja wina i mojego cynicznego podejścia do życia i sarkazmu wypitego z mlekiem matki. Tak jak mówiłem wcześniej zakończenie wieżowców było ciekawe i jedyne co mi się nie podobało to zupełne poddanie się Kuby presji otoczenia.

ocenił(a) film na 5
jazdemon88

Nie, nooo ;P. Przecież gadamy a nie, że nie odpuszczam :). W sumie miło mnie zaskoczyłeś, że odpowiedziałeś, bo geje z reguły nie gadają z laskami na forum. Gdybym była samcem z sexy facjatą na zdjęciu profilowym, to byś prawie do majtek mi wchodził ;P. Sprawdziłam to kilka razy podszywając się pod faceta. Stare, dobre czasy, pełne analiz i gejowskich pornoli jak dobranocka. Wróć! ;_;
BTW, ja lubię kiedy reżyser nie przelewa swojego smutku i nieszczęsnego życia na ekran, tylko jak bawi i płata figle widzom. Happy End - myślę, że to tylko technika dobrze lub źle użyta.

ocenił(a) film na 7
miserylovescompany

No proszę jakie stereotypowe myślenie :P serio, już bym prawie do majtek wchodził? to tak się to rozgrywa? :D Ale wracając do tematu, zgadzam się w pełni z twoją opinią o zastosowaniu happy end'ów :)