Jeśli chodzi o mnie to waham się miedzy dwoma rozwiązaniami, oba dotyczącymi warstwy psychologicznej bohatera, a nie socjologicznej - bo sam reżyser przyznawał wielokrotnie w wywiadach, że kontekst społeczny oczywiście jest, ale jego interesuje przede wszystkim człowiek i to co się w dzieje w środku:
1. Płynące wieżowce to metafora fantazji, lepszej rzeczywistości, marzenia - które przez moment mogą, jak dla dziecka stawać się realne. Takim momentem był dla Kuby związek z Michałem. Dla mniej to mniej prawdopodobna opcja. Raczej skłaniam się ku opcji nr 2.
2. Płynące wieżowce to metafora ułudy, zakłamanej rzeczywistości, fikcji - które towarzyszyły Kubie jeszcze długo przed poznaniem Michała. Chłopak prowadził życie którego nie chciał prowadzić, np. kariera sportowa - zawodowi pływacy nie palą tyle. Nie akceptował swojego pociągu do innych mężczyzn. Chciał, by pozostawało to czymś tylko fizycznym, pozbawionym emocji (patrz scena w toalecie czy wcześniejsze ujęcie gdy stoi oparty o ścianę ze skrzyżowanymi ramionami - psychologiczna postawa zamknięta). Kuba jest w dwuletnim związku z Sylwią, a ich relacje nie są bardzo zażyłe, raczej. Bohater nie może się odnaleźć, rozmyśla, miewa problemy ze snem. Na zewnątrz pozostaje jednak typem twardego faceta, z jasno określonym celem w życiu. Poznanie Michała sprawia, że postanawia się odsłonić, pokazać prawdziwe oblicze, okazać uczucie i w pewnym sensie zacząć siebie akceptować. Świetnie obrazują to ujęcia samochodu na parkingu - jazda w górę to ucieczka, w dół - to akceptacja (choć wciąż nie pełna - scena pobicia sąsiada Michała).
Na koniec na skutek znanych tym co oglądali faktów bohater wraca do świata zakłamania. Akceptuje swoją rolę i bierze odpowiedzialność za swoje czyny, kosztem osobistego szczęścia. Coś jednak się w nim nieodwracalnie zmieniło - będzie grał swoja rolę przed światem, ale nie przed samym sobą i Sylwią (vide scena w wannie).
Ciekaw jestem innych interpretacji, a może ktoś ma podobne spostrzeżenia?
Nieźle napisane c: Zwróciłeś uwagę na małe szczegóły, które okazały się ważne.
Aż przeanalizuje to sobie jeszcze raz. xD
Mnie tytuł skojarzył się z metaforycznie ukazanymi scenami na basenie. Wieżowiec to facet o wielopiętrowej, wielowarstwowej, złożonej psychice płynący przez życie. Każde piętro może coś skrywać. Taka jest moja interpretacja.
Ciekawa myśl. Ja bardziej rozumiałem scenę w basenie, gdy przestał płynąć w zawodach jako taki przełomowy moment. Wiem, że w tej scenie on się nie topił, ale głębokie oddechy jakie w tym momencie było słychać tak mi się kojarzyły, jakby miał już dosyć oszukiwania samego siebie i postanowił się zatrzymać, przerwać życie, które nie dawało mu szczęścia i spokoju, a spróbować pójść za przysłowiowym "głosem serca".
Zgadzam się z Tobą co do faktu że płynący wieżowiec to metafora oparta na dysonansie - lekkości unoszenia się na wodzie i ciężkości wielkiej konstrukcji.