okazał się być marnym aktorem. Banasiuk i Nieradkiewicz ratują film (w pewnym tylko stopniu, bo
film to chłam, straszna miernota). Po pierwsze Kuba i Michał w ogóle ze sobą nie rozmawiają
(więc nie jest to porozumienie na poziomie duchowym, intelektualnym), chemii też się nie
dopatrzyłam (bohaterowie wyprani z emocji), więc ich relacji w ogóle nie zrozumiałam. Jedynie
Banasiuk jako tako pokazuje pewne rozdarcie, ale to za mało. Gelner to aktor jednej miny, strasznie
drażniący. Poza tym seks (??) pod bramą skwitowałabym głośnym śmiechem (kto robi to w takich
okolicznościach?). Mało przekonująca historia
A przeszło Ci przez chwilę przez myśl, że oni przecież przed całym światem ukrywają, co czują? Także przed sobą w pewnym sensie? Przed widzem trochę także... Nie muszą gadać o tym, co czują, bo to nie melodramat. Natomiast spojrzenia, sytuacje... mówią za siebie - że oni się kochają i już. Chyba nie oglądałaś uważnie tego filmu. Nie wpatrzyłaś się wystarczająco w te emocje, które (dla odmiany moim zdaniem) zostały zagrane bardzo dobrze.
ukrywają przed całym światem uczucie, a uprawiają seks pod bramą i całują się w biały dzień pod blokiem? chyba nie bardzo rozumiem... spojrzenie gelnera jedyne, co mi mówi to to, że nie ma nic do powiedzenia (jest puste, zupełnie bez żadnego uczucia czy wyrazu)
Ten film ma coś, czego najbardziej nie znoszę, jest schematyczny i przewidywalny,a sceny gejowskie żywcem zerżnięte z zagranicznych produkcji