PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=192901}

P.S. Kocham cię

P.S. I Love You
2007
7,4 166 tys. ocen
7,4 10 1 165877
5,5 17 krytyków
P.S. Kocham cię
powrót do forum filmu P.S. Kocham cię

W opisie filmu jest napisane, że to melodramat, a więc spodziewałem się,
że moja ryczliwa dziewczyna będzie wylewać łzy, myliłem się. Ale
dlaczego?! Cały film zastanawialiśmy się gdzie tu dramat? Byłem w szoku
kiedy już na jego pogrzebie młoda wdowa zamiast worów pod oczami miała
uśmiech na twarzy i mimo że aktorstwo Swank pozostawia wiele do
życzenia( akurat w tej roli)to i tak cała reszta też była żałosna i nic
nie zmieniła. Przecież doszło do tragedii- zmarł człowiek i to niby
dobry a jego kobieta, która tak go kochała po krótkim czasie jest
napalona na innego i jak sama mówi - już go nie czuje obok siebie.
Książki nie czytałem, dlatego nie będę oceniał, ale film jest jednym z
gorszych z tej tematyki jakie oglądałem w przeciągu kilku ostatnich lat.
Jakie tu jest przesłanie? To że wszyscy odchodzą to wiem, ale że po
odejściu naszych najbliższych mamy o nich zapomnieć i ułożyć sobie
szybko życie na nowo? nie polecam tego filmu. Myślę że ma tak wysoką
ocenę przez pryzmat książki, która z tego co tu widzę jest niezła,ale
jeśli chodzi o ekranizację to max 3/10.

ocenił(a) film na 10
pawel86

jak rozumiem popcorn nie smakował albo zestaw tortillas zaszkodził...? Proponuję przeżyć jeszcze troszkę więcej niż narazie Ci się udało i wtedy zobaczymy... A Twoja dziewczyna płacze jak rozumiem na Pokemonach? ;P

ocenił(a) film na 3
sobanek

od kiedy to wiek jest odzwierciedleniem wiedzy i doswiadczenia zyciowego?
nie znasz mnie nie wiesz jakie mialem i mam zycie wiec daruj sobie
komentarze w tym stylu.ja nie pisze o tobie tylko o filmie, mam do tego
prawo, po to jest ta strona. chcesz pisac o innych ludziach i ich oceniac
to udzielaj sie na pudelku,kapciu. bucie adidasie czy innych tego typu,
albo zatrudnij sie na stanowisku pedagoga w szkole.

ocenił(a) film na 9
pawel86

widac ze bardzo pobieznie obejrzales film i nie wylapales o co w nim chodzi.

kwestia na koniec "juz go nawet nie czuje przy sobie" absolutnie nie odnosi sie do tego, ze zapomina o mezu. przez rok czasu docieralo do niej ze "odszedl", ze juz zadnego znaku od niego nie otrzyma, juz jej wiecej nie przytuli itp. podczas filmu nie widziales, ze "rozmawiala z nim" wyobrazajac sobie, ze jest obok? wlasnie w ten sposob czula, ze jest obok. a ostatni list to ostatni od niego znak.

a po drugie - film nie jest o tym, ze zapomina sie najblizszych po ich smierci. skad ty to wylapales? na pewno ten film ogladales?? film jest o tym, by nawet w obliczu takiej tragedii - moc stanac na nogi i isc na przod, zyc dalej, nie poddawac sie. ulozyc szybko zycie na nowo? rok czasu oswajala sie z tym, ze go definitywnie nie ma... OSWAJALA nie oznacza, ze zaczela zupelnie nowe zycie. na koniec w liscie jakby do niego - mowi/pisze, ze nadal nie ma planu...

Zamiast skupic sie na filmie - siedziales i doszukiwales sie formalnych aspektow melodramatu? gratuluje :]

ocenił(a) film na 9
pawel86

Ekranizacja jest ok, proponuje obejrzeć film ponownie bez dziewczyny.
Film pokazuje jak to jest przyzwyczaić się do kogoś tak mocno ,że prawie czuć się ta druga osobą , uzależnić się tak bardzo ,że nie móc samemu żyć, działać, nawet myśleć.
A seks z innym ...(i to nie tylko znajomośc na jedną noc jak sie okaze potem)
dzięki temu wydaje mi się ,ze jeszcze bardziej nabiera realności.
Film dodaje mi otuchy ilekroć go oglądam , pokazuje ,pomimo takiej tragedii można pozbierać się i iść do przodu szukając szczęścia.
to nie " Romeo i Julia " czy " Tytanic " i za to właśnie go lubię :)

ocenił(a) film na 4
Misti

nie czytałam książki więc może nie wszystko rozumiem ale jako film zdecydowanie uwazam ze jest słaby
wydaje mi się że hilary swank nie sprostała roli i nie umiała przekazać wszystkich uczuć

ocenił(a) film na 7
delishya

co by nie mówić, scena ze stypy była jedną z bardziej wzruszających. Chyba właśnie o to chodziło żeby pogrzeb był inny i wyjątkowy tak jak osoba, którą żegnano...

pawel86

Myślę, że nigdy nie straciłeś kogoś bliskiego. TO nie jest tak, iż spada
Ci zasłona okrywająca cały świat. W jednej chwili śmiejesz się - bo
widzisz coś zabawnego, w następnej smucisz, bo ta rozpacz siedzi w Tobie.
Życie idzie dalej, nie umierasz wraz z kochającą Cię osobą.
Odnosze wrażenie - może mylne, iż ten film odebrałeś bardzo sobiście.
Wyobrażasz sobie iż Twoja ukochana po twojej śmierci, będzie przez kilka
lat płakać i w ogóle się nie uśmiechać? Nie będzie poznawać ludzi,
przestanie jeść i uschnie za tobą w cierpieniu, goryczy i smutku?
Naprawdę tak być chciał?

Holly nie zapomniała męża, w dniu pogrzebu płakała, a kiedy zza grobu jej
mąż puszczał do niej do członków rodziny przyjaciół oko (żartobliwe
piosenki) śmiała się i płakała jednocześnie. Bo ona nadal żyła,
rozśmieszył ją jej mąż. Przez trzy tygodnie nie wychodziła z domu i co
dalej?

Kiedy o nim zapomniała? Nigdy, jedynie PO ROKU stwierdziła, że już go nie
czuje. Przeżyła traumę, 'odchorowała to' to nie znaczy, że zapomniała czy
przestała go kochać, poszła dalej, tak jakby szli gdyby on żył. Nie można
kochać się w duchu, nie można żyć z duchem, to oznaczają jej słowa.

A to, że z kimś się przespała? Też upłynęło sporo czasu. Człowiek
potrzebuje ciepła, dotyku, przytulenia, potrzebuje intymności innej
osoby, potrzebuje czuć sie kochanym - jej mąż o tym wiedział, dlatego jej
napisał iż był tylko jednym z jej rozdziałów. Nie był hipokrytą.

Film absolutnie świetny, oddaje nastrój smutku i żałoby, jednocześniej
pokazuje że życie toczy się dalej. Trudno zapomnieć i się pogodzic (Sceny
z odsłuchiwanie jego poczy głosowej, wyczekiwania na listy, nieuustannych
wspomnień...)

A najlepsze w tym filmie jest scena, gdy Holly przyznaje, iż nie mówiła,
że go kochała, była zła i się złościła gdy on ją gdzieś wyciągał. DObre
dla uświadomienia sobie, jak szybko można coś stracić.

ocenił(a) film na 10
eji

Gdyby autor tego posta przeżył historię, jaką opowiada ten film, z pewnościa inaczej by opisywał swoje wrażenia... nie mówię tego w negatywnym kontekście, po prostu , jeśli nigdy nie było sie w takiej sytuacji nie zrozumie się dlaczego nagle przychodzi uśmiech, a za chwile znika, dlaczego mówi się takie, a nie inne rzeczy. To normalne...myślę, że uśmiech Holly an stypie miał pokazać to, jak bardzo kochała Gerry'ego i, że nawet w takiej sytuacji wspomnienie o nim napełnią ją szczęściem. Proponuje jeszcze kiedyś obejrzeć ten film, może za rok, za dwa... odczucia naprawdę mogą się zmienić.

Karolcia_28

Filmy są po to, by móc je oglądać. Nie powinny wymagać od nas doświadczenia życiowego jak uważacie. Wg Was autor tematu powinien przeżyć taką historię żeby obejrzeć film? Może tego mu życzycie? Kto powiedział, że trzeba oglądać tylko filmy w jakich fabuła jest zbliżona do naszego życia. Gdyby film był dobry to ,,potrafiłby'' sam przekazać uczucia, a jeżeli nie ,,potrafi'' i osoba jaka nie przeżyła czegoś o czym on opowiada i nie rozumie go.. to znaczy że jednak taki rewelacyjny nie jest. Nie wystarczy samo określenie ,,melodramat'' żeby coś było arcydziełem....

pawel86

>byłem w szoku
kiedy już na jego pogrzebie młoda wdowa zamiast worów pod oczami miała
uśmiech na twarzy i

przeciez ona na tym pogrzebia smiala sie przez lzy...i to tylko i wylacznie z mocno "sprosnego" tekstu piosenki jaka jej zmarly maz wybral na swoj pogrzeb

>a jego kobieta, która tak go kochała po krótkim czasie jest
napalona na innego i jak sama mówi - już go nie czuje obok siebie.

czy to takie dziwne, ze ktos po roku mowi, ze nie czuje bylego meza obok siebie?

to przeciez nie znaczy,ze o nim nie mysli, tylko ze powoli zaczyna zyc...

a "napalenie" na innego, wiesz...ludzie roznie szukaja pocieszenia w zalobie...

>Jakie tu jest przesłanie? To że wszyscy odchodzą to wiem, ale że po
odejściu naszych najbliższych mamy o nich zapomnieć i ułożyć sobie
szybko życie na nowo?

a oczekiwales, ze film pokaze nam z detalami, ze przez nastepne 5 lat nalezy zyc jedynie pograzonym w cierpieniu?

nie wiem czy rok, ktory byl tam pokazany to szybko... by powoli wrocic do siebie, zaczac myslec o pracy i tak dalej... przeciez nawet nie pokazano w tym filmie, ze sie zwiazala z kims innym...

>Nie wystarczy samo określenie ,,melodramat'' żeby coś było arcydziełem....

no arcydzielo to moze to nie jest ale film nie jest tez taki kiepski...tylko dlatego, ze ktos uwaza, ze bohaterka, ktora po roku w miare stanela na nogi...zrobila to za szybko:)