Niestety musze to powiedziec - film jest totalna tragedia! Naprawde ciezko przebrnac przez pasmo durnych i naiwnych scen polaczonych z beznadziejnie ckliwa muzyka.. pare razy podczas seansu nachodzila mnie ochota, aby po prostu wyjsc z sali (czego nigdy wczesniej nie zrobilem, na zadnym filmie!!).
Niestety skusilem sie na to "dzielo", dzieki dosc wysokiej ocenie (jakim cudem film otrzymal ponad 8 ?!?). Z reguly nie pisze zadnych postow, ani wielbiacych, ani szkalujacych - ale tym razem postanowilem ostrzec innych przed popelnieniem tego samego bledu co ja..
Aha.. i zeby odeprzec zarzut o brak obiektywizmu - film ogladalem w towarzystwie 3 osob (w tym 2 kobiet) i wszyscy po prostu wybuchalismy smiechem raz po raz na widok serwowanych bzdur..
Sorry - 1/10..
Muzyka nie była ckliwa, po prostu miała swój klimat.
Jeżeli wybuchałeś śmiechem, to może powinieneś pokusić się o wyższą ocenę za te kilka wesołych scen, przynajmniej!
A tak w ogóle to jest właśnie film dla kobiet. Takich, które kochają i potrafią zrozumieć, przez co przechodziła Holly.
I dla tych, którym podobała się książka.
Przepraszam, ale smiem wątpić w autentyczność zachowań Holly.. i w ogóle autentyczność którejkolwiek postaci w tym filmie. Wszyscy wypadli raczej porażająco płytko.. jak kałuża po wiosennym kapuśniaczku :/
Czy mi sie wydaje, czy Ty naprawdę bronisz ten film?
Tak, bronię. Czekałam na niego pół roku i warto było. Więc próbuję zrozumieć, w którym miejscu uważasz, że jest zły i zasługuje na 1.
Postaram się to jakoś zwięźle ująć. Uważam ten film za obraźliwy dla widza, ponieważ [UWAGA, moja wypowiedź to nieco SPOILER]:
1. Ani na chwilę główna bohaterka nie przypominała mi osoby, która straciła kogoś bliskiego.. nie sądzę, żeby to była wina Hilary Swank, która poradziła sobie super, np. w 'Za wszelką cenę'. To raczej reżyser wrzucił bohaterkę w wir tak naciąganych zdarzeń, że nie można po prostu tego strawić. Ja tego kompletnie nie kupuję..
2. Reżyser wielokrotnie poddaje wątpliwości inteligencję bohaterek kobiet - szczególnie scena na jeziorze, kiedy dziewczyny nie wiedzą co robić gdy bierze ryba.. albo czekają i czekają na przypłynięcie łódki..).
3. Reżyser poddaje wątpliwości inteligencję bohaterek facetów - William nie skumał kim jest Holly.. no rzeczywiście trudno mu się dziwić, przecież żaden fakt na to nie wskazywał (amerykanka w zapadłej dziurze, żona zmarłego Irlandczyka, itd..).
4. Reżyser poddaje próbie widza - chyba jednak trochę za dużo zbiegów okoliczności w tym filmie, nie sądzisz (szczególnie końcówka filmu, albo fakt że i Gerry i Holly tak świetnie śpiewają)?
5. Jeszcze raz poddam krytyce żenująco patetyczną muzykę - po prostu robi się niedobrze po takiej ilości 'słodyczy'.
Podsumowując: film jest sztuczny, naiwnie głupi i przesłodzony.. Hollywood na 110%
Prawdę mówiąc nie mam nic do tzw. komedii romantycznych, o ile są ok.. Czy ten film można porównać do 'Pretty Woman' albo 'Notting Hill' - mimo, że arcydziełami wspomniane filmy nie są, to chyba jednak nie można, prawda?
"4. Reżyser poddaje próbie widza - chyba jednak trochę za dużo zbiegów okoliczności w tym filmie, nie sądzisz (szczególnie końcówka filmu, albo fakt że i Gerry i Holly tak świetnie śpiewają)?"
A co w tym dziwnego, na litość? To tylko my jesteśmy krajem ludzi którym słon nadepnął na ucho, krajem w którym śpiewakom ulicznym płaci się za to żeby zamknęli gęby ;) Są kraje w których kultura muzyczna stoi na wyższym poziomie niż u nas, a Irlandczycy generalnie lubią i umieją śpiewać. Poza tym jak ktos lubi chodzić na karaoke i brać w tym czynny udział to jedno z dwojga, albo jest kompletnym masochistą, albo umie śpiewać. Jakoś. Poza tym Gerry akurat, jak mnie pamięć nie myli, z zawodu wykonywanego był muzykiem, nie? Więc znalazł sobie muzykalną żonę. Poza tym Gerard Butler śpiewać umie i lubi, a że w filmach śpiewa stanowczo za rzadko, to mu i jego fankom nie żałuj. A niech se śpiewa chłopak ;)
Oczywiście zgodzę się, że z Polaków kiepscy śpiewacy.. ALE czy nie lepiej dla filmu byłoby, gdyby pokazano prawdzimy głos aktorów, a nie nagrany w jakimś sterylnym studio.. w ogóle nie oddaje to kliamtu karaoke, ani tej konkretnej sceny w filmie.
Czemu Gerry przedstawiony jest niemal jako anioł - ŻADNEJ złej cechy charakteru, po prostu ideał ?!? Nawet początkowa scena, gdzie bohaterowie się kłócą jest raczej mało przekonująca - czy tak wygląda sprzeczka?
To ma być budowanie postaci? Sorry.. w bajkach dla dzieci są bardziej prawdziwe!
Nie wiem jak w wypadku Hillary, ale co do Gerarda Butlera gwarantuję że to jest jego własny, prywatny i osobisty głos i nawet go nie czyścili za bardzo. Na Youtube masz filmiki z tego jak kręcili te sceny i możesz tam usłyszeć jak Gerard śpiewa (rockowy growl mnie po prostu powalił, "Galway Girl" już mniej, jakoś na ściśniętym gardziołku to śpiewał). Myślisz że wzięliby go do roli tytułowej w "Upiorze w operze" gdyby nie umiał porządnie śpiewać i nie miał dobrego głosu? :)
To czego nie kapujesz odrazu nazywasz kiepskim? Troche marne podejscie.
Rozumiem, ze moglo Ci sie nie podobac, ok, ale odrazu glupi i sztuczny? Chcialbym tylko przypomniec, ze ludzie podchodza do tragedii w rozny sposob, rozne sa ich zachowania, czasem irracjonalne, to, ze Ty przechodzilbys przez smierc bliskiej osoby w dany sposob, nie znaczy, ze inni beda robic tak samo.
Co do inteligencji bohaterek, przeciez to sa dziewczyny z miasta, Amerykanki (;)), troche wyrozumialosci, zreszta tak jak pisalem wyzej, trzeba przyjac do wiadomosci, ze ludzie sa rozni.
A no i nie wiem czy byles kiedys zakochany, ale w milosci zdazaja sie niespotykane zbiegi okolicznosci - oczywiscie jak ktos w nie wierzy ;)
Popieram PYSH ...film jest całkowitą stratą czasu...no może,nie dla wielbiciek ,,wszelkiej,,komedii romantycznej...Czytałam książkę-nie należała do najwybitniejszych ale pzryjemnie się ją czytało ot taka książka na nudne popołudnia. Ale oczywiście film posiada typowe ,,amerykańśkie,,akcenty i wątki z typową ametykańską ckliwością. Film ten utweirdził mnie w przekonaniu iż Amerykanie to njagorsi producenci komedii , zwłaszcza z podagtunku romantyzmu. Ocena bardzooo subietywna:-)))
Nie każdemu się takie filmy po prostu podobają. Dla Ciebie może być ckliwy, a dla mnie jest po prostu piękny. Oglądałam go 4 razy i za każdym razem ryczałam tak samo żałolśnie. Porównując go do tych wszytskich powstających komedyjek romantycznych i tak trezba przyznać, że wybija sie ponad przeciętnośc.
Ja chyba nie dam rady obejrzeć 4 razy... Na razie byłam w kinie, a co będzie dalej to zobaczymy :)
Nie podoba mi się aż tak jak "Pamiętnik" :)
W każdym gatunku da się zrobić coś dobrego (vide przykłady, które podałem powyżej). Tutaj dostajemy niestety kichę..
Może rzeczywiście do tej pory udawało mi się omijać te wszystkie miernoty i raz się naciąłem i jakoś nie mogę się otrząsnąć.. na to chyba wygląda, bo Wy raczej wypowiadacie się, jakbyśmy widzieli 2 różne filmy.
Ja podeszłam do tego filmu z nastawieniem takim, że film i książka stanowią odrębne elementy. Było to zdrowe podejście, gdyż było wiele rozbieżności. Czekałam na ten film bardzo długo i się opłacało. Sam film oceniam całkiem pozytywnie, ba nawet go dodałam do ulubionych. Jasnymi punktami są Jeffrey i Gerard. Aktor grający Daniel'a to jakaś pomyłka. Hilary jest niezłą aktorką, ale nie tak sobie wyobrażałam Holly. W ogóle co to za pomysł umieszczać fabułę w USA? Książka jest niezwykła, film na swój sposób też. Momentami śmieszny i wzruszający. Muzyka cóż, tutaj można by dyskutować. Tylko kilka piosenek jest fajnych reszta, to hmmm lepiej nie komentować. Mimo, iż nie porażał inteligencją, nie był tak głęboki jak książka, a niektóre wątki troszkę zbytnio naciągane, oglądało mi się go bardzo miło. Możliwe, że kupię go sobie na DVD.
Jest jedna rzecz, która mnie odrzuca - Plakat. Nie wiem kto tak spie****ł sprawę z retuszem, ale ja bym wylała z roboty.
przesadzasz. owszem, sceny były naiwne, ale to miała być komedia a nie ambitny melodramat. ja i mój chłopak płakaliśmy ze śmiechu:)
"ps. Kocham Cie" jest dla ludzi którzy potrafią kochać i wiedzą co to znaczy. Byłam na tym filmie z moim ukochanym chłopakiem - film bardzo mu się podobał. A w tym filmie bardzo podobało mi się to, że właśnie różnił się od tych kretyńskich amerykańskich komedii, nie było zakończenia - ona i on w miłosnych uściskach. Dla niektórych dobrym filmem jest "american pie" a dla mnie ten film miał sens.
^^^^ trudno żeby w tym filmie było szczęśliwe zakończenie i miłosne uściski skoro facet nie żyje-.-
Bez obrazy, ale mi film przypominał amerykańską komedię romantyczną, a szkoda.... Nastawiona byłam na piękny melodramat a obejrzałam sceny takie same jakie widuję w komediach romantycznych (chociaż teraz już staram się je omijać). Fabuła była ciekawa a zrobili takie byle co. Szczerze to przewijałam ten film ;/
Pozdrawiam wszystkich nie zważając na różne zdania co do filmu:)