Ogromna kłótnia wywołana czym ? ah tak - on powiedział jej matce, że nie chce mieć dziecka, a on chciał - jasne, taka gadka. Nagle on umiera... oh to tylko zły sen...wszystko będzie dobrze, ale akcja filmu na tym ucierpi, bo co więcej mogło się zdarzyć - nic, nuda ! A niech to on jednak umiera, co zwiastuje ciekawszy film . I tak mogłoby się wydawać, ale instrukcje od zmarłego męża dla Holly, żeby wyszła z depresji to nie zbyt fajny pomysł. Powinna klasycznie polamentować być zdołowana, a ona nagle była wesoła jakby się nic nie stało. Mało kto tak potrafi. Zycie zaczyna się jej zmieniać diametralnie. Spotyka mężczyzn (trochę się nacałowała dziewczyna w tym filmie) i powoli stara się zapomnieć.
Tak na marginesie to jedna z najlepszych historii miłosnych (mam na myśli książkę, bo film trochę mnie zraził). Daje 7/10
Nie rozumiem Twojej wypowiedzi. Krytykujesz krytykujesz a na koniec "to jedna z najlepszych historii miłosnych" :/
Jak dla mnie, to faktycznie jedna z najlepszych historii miłosnych, ale w książce, bo film tylko tą książkę zepsuł
A ja ksiazki nie czytalem, ale jak dla mnie film niesamowity. Wiem ze pewnie uznania krytykow nie zdobyl za wielkiego, ale szczerze mowiac nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia. Liczy sie dla mnie to jakie film wywarl na mnie wrazenie w momencie kiedy go obejrzalem. A wywarl ogromne wrazenie. I pamietajcie ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Moj tato zmarl na guza mozgu rok temu i mysle ze odbieralem ten film przez pryzmat jego smierci i dzieki temu latwiej mi bylo zrozumiec przezycia bohaterow tego filmu.
A historia milosci wspaniala i coz mozna dodac...spieszmy sie kochac ludzi bo tak szybko odchodza!!
gowianie piszesz. no a w ksiazce niby jak jest ? na tym samym opiera sie film. instrukcje od meza (co wg mnie bylo bardzo fajnym pomyslem), zaloba itd. to samo ksiazce, to samo w filmie. wiec o co ci do cholery chodzi.
mowisz ze film do dupy ale wystawiasz dosc wysoka ocene. przypominam, ze oceniamy film a nie ksiazke.
Różnica między filmem a książką jest zaledwie taka, że w książce ona z góry po jego śmierci ma wszystkie listy i otwiera je raz po raz w kolejności, bez udziału klauna z balonami, bez pomocy teściowej, bez listonosza. Natomiast w filmie dostaje listy w różnych znaczących okolicznościach - urodziny, kurtka z pralni, listy dla przyjaciółek na wycieczce - co wydaje mi się ciekawsze niż w książce bo do końca nie wiadomo kto podrzuca listy. To tylko moja opinia ale wydaje mi się, że film wcale nie jest taki zły. Niektóre elementy odbiegają od powieści ale to nie zmienia faktu, że film ogląda się przyjemnie i lekko. Można zarówno uronić łzę jak i uśmiechnąć się do siebie. Mnie się podobało. Pozdrawiam. :)