...pomimo przyzwoitej obsady i na pozor fabuly dobrze sie zapowiadajacej - problem w tym, ze te urojenia glownej bohaterki byly by odpowiedniejszym dodatkiem bardziej do gatunku sci-fi nizli watkiem przewodnim w obyczajowym wydaniu, gdzie ma sie nieodparte wrazenie zbyt mocno rozmytej i za slabo z precyzowanej akcji; ja sie przynajmniej czuje po tej emisji jak po pilotowym odcinku do jakies telenoweli, gdzie poza zawiazaniem glownych watkow zabraklo ikry by je nalezycie wykonczyc.
Intencją Dylana Kidda było, jak sądzę, uruchomienie wyobraźni widza, wciągnięcie go w psychologiczną zabawę a nie wykładanie "kawy na ławę" jak ma to miejsce w telenoweli. "Rozmycie", o którym mówisz jest zabiegiem celowym i niewątpliwym atutem tego obrazu. Bo jeśli już realizm, to raczej ten magiczny - a jeśli kino, to dalekie od banału :)Brawa dla reżysera!