Trochę dziwne było ,że pachnidło najmniej działało na głównego bohatera ,który miał
przecież tak doskonale wyczulony węch. (Najmniej ,bo w końcu chyba trochę działało, miał
jakieś fantazje związane z rudowłosą dziewczyną z śliwkami) Zakończenie zaskakujące.
Fajna bajka ;)
Wyobraź sobie coś takiego - pachnidło, które wyzwala w istotach obdarzonych zmysłem powonienia chęć latania. Tak w gęsi, jak i w psie. Ale tylko gęś poleci, mimo, że pies ma lepszy nos - tylko gęś potrafi pofrunąć. Ten tam, Baptysta, nie znał w ogóle miłości(może poza pożądliwą miłością wobec zapachu), to też nie mógł jej, jak inni, egzaltować pod wpływem pachnidła. Ale zdaje się, że bardzo chciał. Chciał, a nie mógł. No cóż....
ja sie zastanawiam czemu nie zadziałało na tych gości na koniach co go zgarnęli, w koncu miał odkręconą tą fiolkę...