Film nie został przedstawiony ale OPOWIEDZIANY przez narratora. To on przedstawia bohaterów i ich postawy, objaśnia sytuacje, sceny. Gdyby nie opowieść narratora film byłby niczym. Postaci kompletnie puste, bo ich charakter i emocje nie są dostatecznie uwypuklone (wyłączając oczywiście naszego "opowiadacza", który jakże pięknie nam wszystko tłumaczy). Sceny stałyby się 'jakimiś tam' sytuacjami, które łączą postaci bohaterów. Kompletna pomyłka. Nie wiem z czego to wynika, czy z nieumiejętności, czy z braku innej koncepcji, czy zwykłego 'pójścia na łatwiznę'...
Książki nie czytałam (zanjomi twierdzą, że naprawdę dobra). Sam temat uważam za niezły. Tym bardziej szkoda, że film, podsycony całym szumem medialnym, okazał się - co tu dużo pisać - kiepski.
Bo gdybyś czytał/czytała książkę to byś wiedział/wiedziała , że książka jest tak skonstruowana , że to jedna wielka narracja dlatego film powinno się oglądać dopiero po zapoznaniu z książką. Naprawdę ciężko jest zrobić dobrą ekranizację książki , a już na pewno napisanej w taki specyficzny sposób. Przeczytaj , jeszcze raz obejrzyj to zmienisz zdanie. W książce praktycznie nie ma dialogów są tylko i wyłącznie opisy i to one rozkurwiają na kawałki. Tego mi tylko brakowało w filmie , oddania całego bogactwa zapachów jakich dokonał autor , ale i tak było zajebiście dobrze. Film świetny , książka genialna !!!
wlasniez to mialam napisac;> w ksiazce nie ma dialogow dlatego jak ją pierwszy raz zaobaczylam to mi wrocila trauma z liceum i nad niemnem ale po pierwszym opisie wsiaklam na dobre;>
gryby nie narrator to cwierc kina pytaloby po seansie"ale osohozi" poza tym wydaje mi sie ze narrator idalnie wprowadza w klimat;>
ludzie co wy piszecie... to mają być argumenty za?
1.
Co to za odsyłanie do książki: "film powinno się oglądać dopiero po zapoznaniu z książką"? Czyli ona dopiero ukazuje prawdziwą wartość filmu? Więc do zakupu biletu do kina powinni gratis dodawać książkę! hahaha
Przecież obie te rzeczy funkcjonują oddzielnie. Film powinien mówić sam za siebie!
2.
Narrator jest jakby to powiedzieć... epickim "rozwiązaniem technicznym", sposobem na opowiedzenie historii przez autora powieści, więc jak najbardziej rozumiem, że w książce może być mało (lub wcale) dialogów. Ale film i literatura to dwie odrębne dziedziny. Takie bardzo dosłowne (delikatnie mówiąc) przeniesienie literatury, nie tylko pod względem treści ale i owych "rozwiązań technicznych?, na obraz, rzadko kończy się pomyślnie. Zwłaszcza kiedy narrator nie jest do niego dodatkiem i nie jak napisałaś Vicodin "idealnie wprowadza w klimat", ale przyjmuje na siebie role bohaterów.
A i jeszcze jedno: "gdyby nie narrator to ćwierć kina pytałoby po seansie "ale o co chodzi""
otóż to! tylko to co dla Ciebie jest zaletą- dla mnie stanowi wadę ;) pzd
Piszesz jakby narrator występował we wszytkich scenach filmu. Tak naprawde mówił tylko o głównym bohaterze i jego przemyśleniach oraz na końcu opawiadąjac o uczuciach tłumu. Wcale nie było go w środku fimu i nie tłumaczył każdego postępowania bohaterów. Pamientam kilka dzieł w, których występował narrator co wychodziło fimowi na dobre lub złe. Ale i jego postać stanowi fragemnt składniowy niektórych filmów i to, że występuje nie świadczy jeszcze o jakości ekranizacji. Zwałaszca, że w Pachnidle bardzo się miom zdaniem nie narzuca swoją obecnością.
Nie napisałam, że samo występowanie narratora świadczy o jakości ekranizacji ale że "rzadko kończy się pomyślnie" (co zresztą pokrywa się z Twoim stwierdzeniem "wychodziło filmowi na dobre lub złe") oraz "zwłaszcza kiedy narrator nie jest do niego dodatkiem (...) ale przyjmuje na siebie role bohaterów".
"Mówił o głównym bohaterze i jego przemyśleniach" z kolei można dodać do moich słów z pierwszej wypowiedzi: "postaci puste, bo ich charakter i emocje nie są dostatecznie uwypuklone (wyłączając oczywiście naszego "opowiadacza", który jakże pięknie nam wszystko tłumaczy)".
Wg Ciebie narrator nie narzuca się swoją obecnością, a moim zdaniem stanowi zasadniczą część. No cóż, wiadomo, że doznania jakie wywołuje film w widzu oraz opinie na jego temat są subiektywne (chociaż sądząc po wypowiedziach osób, które wygłaszają opinie na temat filmów na podstawie recenzji, samemu ich nie oglądając, powątpiewam ;) ? bez aluzji do w/w komentarzy)
Okey rozumiem, i szanuje Twoje zdanie. Narrator prawie zawsze opisuje przeżycia głownego bohatera. Czyli twoim zdaniem jego postać nie została dostatecznie uwypuklona. Hmmm dla mnie odwółrca głonej roli zagrał świetnie. Trudną , wręcz niemożliwą rzeczą jest wytłumacznie odczuć bohatera i oraz jego myśli, skoro Jan był człowiekiem cichym i miał problemy z wysławianiem się (bo niby z kim miał rozmawiać??), bez narratora. Niby można by było zagłebić się w jego umysł i niejako podsłuchać rozważań Jana Baptysty ale dla mnnie było by to akurat banalne i trudne do wyobrażenia. Pozdrawiam.
często zaletą jest też niedopowiedzenie i pozostawienie widzowi możliwości swobodnej interpretacji
hmm no dobrze...nie wiem moze faktycznie patrze za bardzo pzrez pryzmat ksiazki i stad tak mi ten narrator pasuje w filmie..
Droga l.via - postaram się tochę obronić ten film.
Myślę, że tak rozległa rola naratora w filmie wynika z faktu, że główny bohater miał duży problem z odczuwaniem czegokolwiek względem innych ludzi. Traktował ich jak "żródła zapachu", które jako istoty ludzkie nie miały dla niego większego znaczenia. Miał to być prawdopodobnie efekt uboczny tego, jak potraktowała go matka tuż po porodzie. Skoro nie doznał miłości od matki, to skupił się na tym co go otaczało. A był to bardzo intensywny fetor ryb, w które go rzucono. Tak sobie tłumaczę jego stosunek do ludzi i zapachów. A w związku z tym, trudno wymagać od niego rozbudowanych relacji z ludźmi. Skoro tak, to narrator jest pośrednikiem między nami, a głównym bohaterem, który ma własny świat. Powiedzmy, że narrator pełni rolę tłumacza. Idąc dalej tym tropem, film miał na celu skupić się na głównym bohaterze, a skoro on nie ma za bardzo ochoty rozmawiać z innymi i wiedzieć za dużo na ich temat, to my jako odbiorcy też nie powinniśmy za dużo wymagać, jeśli chodzi o dialogi i osobowości innych bohaterów - co wymaga jakiegoś utożsamienia się z bohaterem, bądź choćby drobnej empatii i zrozumienia jego motywów.
A co do mozliwości drobnej interpretacji. Mi się chyba udało mieć własną, a w związku z tym film na to pozwala.
A zdecydowanie się zgodzę z Tobą w innej sprawie. Ja czytałem książkę, do połowy, jakiś czas temu. Ale naprawdę nie lubię odchyłów w stylu "a w książce było tak" i tym podobnych. Idąc do kina, idziemy na film. I to czy książka miała inny klimat, lekko inną fabułę, lekko inne postaci, nie powinno być istotne. Idziemy tam nie po to, żeby na ekranie przeczytać książkę. Idziemy tam po to, żeby zobaczyć wizję reżysera. Tak jak w teatrze na przestrzeni lat wystawianych jest wiele sztuk o tym samym tytule, a jakże odmiennej treści, tak samo film czerpie z książki inspirację i pomysł, ale ukazuje ja przez pryzmat odczuć i wrażeń reżysera.
I generalnie. Technicznie film jest naprawdę dobrze zrobiony. A o gustach się nie dyskutuje. A już na pewno nikt czegoś nie polubi, tylko dlatego, że ktoś inny mu(jej) powie, że jest fajne.
Pozdrawiam :)
Witam
Nie rozumiem w czym problem ?? Co jest złego w narratorze? Moim zdaniem tworzy klimat i krótki treściwy sposób przekazuje wiele ważnych informacji które realizowane po twojej mysli samym obrazem wygladałyby przynajmniej dziwnie - bo jak np. pokazac w filmie, że bohater nie ma zapachu tak by wszyscy zrozumieli ?? Szególnie uzywając do tego postaci która tak mało mówi ....miałby sie wąchac i udawac zdziwionego ?? Lub wypowiedzieć na koniec trafne zdanie - nie mam zapachu :-( A to tylko jeden z przykładów. Wybacz wybrzmiewający w mojej wypowiedzi sarkazm - nie mam zamiaru Cię obrażać poprostu zarzuty jakie stawiasz temu obrazowi sa dla Mnie niezrozumiałe. Zgadzam sie, że film ma sie sam bronic i nie może byc jedynie dla ludzi z pierwowzorem oczytanych. Jednak dla Mnie partia narratora była strzałem w 10. Zwykle kojarzy mi sie z jakimis baśniami - i nie ma sie co kłócić - ta opowieśc jest swego rodzaju bajką :-) Została nam opowiedziana :-)
Historia "zapachu" jest jedną z najtrudniejszych do przekazania za pomoca filmu. Mozna było temat spieprzyć. Postawcie sie czasem w rolach twórców - kiedy siadaja przy stole i mysla - Ksiązka jest kultowa - jak to pokazać w filmie by nas nie wysmiano i nie wytykano błędów ? Jaką droga mamy kroczyc by widzów w obrazie rokochać?? producent dał nam okreslony czas - z czego zrezygnować, na czym sie skupic , jak pokazac zapach ?? itp Gdybys przeanalizował książke zroumiałbyś, że narrator był rozwiązaniem praktycznym , sensownym i świetnym:-)
Szkoda, że skupił na sobie twoja uwage - obierając przyjemność pociągania nosem podczas seansu. Mam nadzieje, że gdy kiedys zasięgniesz dzieła ponownie postarasz sie go polubić lub przynajmniej olac :-)
Pozdrawiam
Panowie!
Davidoff udało Ci się trochę obronić ten obraz w moich oczach. Trochę. Jako pierwszy urzyłeś właściwych argumentów. Jednak nie wiem czy Twoje odczucia można zaliczyć do "swobodnej interpretacji wynikającej z niedopowiedzenia". Sądzę, że to wszystko zostało ukazane w sposób bezpośredni i nie było możliwości innej interpertacji, tym bardziej swobodnej. Zresztą widać to po wnioskach także i innych widzów, a i ja odniosłam te same wrażenia.
Mały kornel napisałaeś: "Postawcie sie czasem w rolach twórców (...) producent dał nam okreslony czas - z czego zrezygnować, na czym sie skupic, jak pokazac zapach?" Nie ma wątpliwości, że narrator był rozwiązaniem, które się nasuwa jako pierwsze. Tylko czy film gdzie twórcy chwytają się najprostszych rozwiązań zasługuje na mianu "dzieła"? "Narrator był rozwiązaniem praktycznym , sensownym i świetnym". Praktycznym - z pewnością. Sensownym? Pewnie tak. Świetnym? Nie sądzę.
Nie mam zamiaru (a nawet szans przy takiej liczbie obrońców :)) przeforsować swojego zdania. To od początku nie było moim celem. Chciałam jedynie podzielić się swoimi wątpliwościami, pokazać inny punkt widzenia, nieukrywam tym bardziej, że zdecydowana większość komentarzy do tego filmu była pozytywna.
Ku satysfakcji wszystkich (również mojej) nie będę raczej ciągnąć tego tematu, bo wszystko co chciałam napisać- napisałam, a i szczerze mówiąć/pisząc, ten temat już mie zmęczył.
Mimo dość zdecydowanych wypowiedzi z mojej strony, staram się być otwarta. Dlatego jest bardzo możliwe, że obejżę go raz jeszcze, ale dopiero gdy cały szum opadnie. Może wiedząć o obecnośći wszechobecnego narratora uda mi się go olać :) ba! może nawet zmienie zdanie.
Do następnego