Bardzo ładna strona wizualna filmu. Świetna gra kolorów, barw, które cieszą oko (ah,te płomieniście rude włosy Laury), nadając filmowi zmysłową intensywność. Plus zasługująca na uwagę muzyka i intrygujący Ben Whishaw. Niedosyt pewien jest, więc film do ulubionych nie trafia, ale myślę, że obejrzeć warto, a ja sama jeszcze do niego wrócę.
film fajny choć cuż moge powiedzieć o grze aktorskiej pana Bena Whishawa... bohater fajnie przedstawiony aczkolwiek aktor nic wielkiego nie zrobił: łąził przez cały film z jednakową miną i mało co mowil więc niezabardzo jest co oceniać:P
Pod względem aktorstwa nie spodziewałam się od pana Wishawa czegoś specjalnego. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę grę D. Hoffmana, nie mówiąc już o Alanie Rickmanie to widzimy, że można zagrać rewelacyjnie^^
zgadzam się. kostiumy i scenerie na duży plus.
człowiek w kilka sekund przenosi się w najbardziej znienawidzoną epokę w dziejach. Lekki niesmak, w powietrzu niemal czuć odór niewdzięcznego miasta. Ale to tylko sprawia, że film jest konkretny i "inny" do samego końca. (Wielka ulga gdy bohater wyrusza na łono natury)
Przyzwyczajona do powszechnego kiczu i landrynkowych happy-end'ów, miałam cichą nadzieję, że Laura jednak przeżyje. Nie przeżyła, a Jan udowodnił, że jest człowiekiem naprawdę psychicznie chorym, nie mającym pojęcia o subtelnej granicy pomiędzy dobrem, a złem.
Okrzyki "anioł, anioł!" trochę zbiły mnie z tropu (chwilowe rozczarowanie). Łzy i wyobrażenia bohatera jakoś dodały mi otuchy i... -czy to być może?- wywołały współczucie?
muzyka i głos narratora rodem z filmu dokumentalnego sprawiły, że całość pozostawiła we mnie "unikalny obraz psychopaty".
Film świetny. Przebrzydły mi już komedie romantyczne i miłosne wyznania... Gra aktorów dobra, film zaskoczył mnie na końcu (nie czytałam jeszcze książki)... Mam wrażenie że Jean & Plum Girl to romantyczny wątek... Chociaż nie pospolicie romantyczny ;)