Sczerze współczuję aktorom, którzy musieli brać w tym filmie udział. Zdecydowanie wymagało poświecenia przwdzianie ich "brudnych kostiumów". Zawsze siadam do filmu z kanapką w ręce, a tu... już od pierwszej sceny odechciało mi się jeść. I ten poród. Naprawdę w trakcie seansu zaczęłam się zastanwiać, która matka pozwoliła, aby jej noworodek zagrał w tym filmie. Oblepiony mazią, leżący w błocie...
Litości.
Zobacz jeszcze raz pierwsze sceny, oczywiście matka po błocie przesuwa kukłę, ale później mamy ujęcie samego dziecka, które płacze. Dla mnie wyglądało całkiem naturalnie.
Wiadomo, że nie ma prawdziwego dziecka..to chyba logiczne. Ale kiedy dzieci w sierocińcu próbują zabić te niemowlę..poczułam się strasznie. Mimo tego, że wiedziałam że to nie jest prawdziwe...poczułam się strasznie łzy mi poleciały ciurkiem i przeszły mnie ciarki. Było to przerażające..ale mimo wszystko daje mu 10/10..
Proszę, przecież ta scena była tak nieprawdopodobna, że aż śmieszna :D Ja się na niej uśmiałam. Skurcz, jedno pchnięcie, chlup, noworodek wylatuje? Sam się odrywa siłą wystrzału? A ona się podnosi i rozmawia? A potem WSTAJE?! Kurde, zazdroszczę kobiecie kondycji! Poród w sterylnej sali jest obrzydliwy, wszędzie krew, czasem mocz i kał, dziecko pęcherzem, krwią i wodami płodowymi umazane, czasem zielonymi, bo to kupka noworodka, a potem urodzenie łożyska (które tutaj pominięto) to nic dla niewprawionego widza. Sama się skrzywiłam na widok swojego łożyska. Ktoś, kto mówi o "obrzydliwej scenie porodu" porodu nie widział i nie ma cienia wyobrażenia, jak on wygląda.
Hola hola, nie oczekiwałam aż takiej dyskusji na mój całkiem niewinny post :) Scena jest śmieszna, ale myśle, że poprzez tę groteskę reżyser chciał pokazać niezwykłą brutalność i wręcz tragizm biedoty, która była zmuszona egzystować w takich warunkach. Nie chciałam moimi słowami obligować Cię do wyznań z sali porodowej, bo nie w tym rzecz, aby porównywać wiek (jeśli się nie mylę) XIX do współczesności. Kwestią moich przemyśleń jest jedynie sztuka filmowa i według mnie ta obrzydliwie ''niehigieniczna'' scena nie jest warta głebszych rozważań. Pozdrawiam wytrwałą matkę! :)
W porządku :) Jeśli mówimy o artystycznej stronie, to rzeczywiście ta groteska poraża, wiele jej w tym filmie. Scena egzekucji albo powrót na miejsce urodzenia - zapach ryb i idealne pachnidło - zadbany strój skazańca, albo ciało pływające w kadzi - to wszystko warsztat reżysera. Wstęp narratora opowiadający o geniuszu i o smrodzie Paryża. Na martwego wyglądający noworodek, chwytający zwinnie czyjś palec i podciągający do nosa. Ten film operuje głównie kontrastami.
Tak się składa, że większość operacji które zachodzą w okolicach jamy brzusznej są obrzydliwe, jeśli nie potrafisz zaakceptować tego co masz w środku :D
Dawno filmu nie oglądałem, aż sobie muszę przypomnieć, zaraz włączę.