Jak ktoś nie oglądał, to niech nie czyta, nie chce spoilować filmu.
Mianowicie, jak omamił perfumą cały tłum, a potem się popłakał... Chodziło o to, że sam nie jest szczęśliwy, mimo, że stworzył najlepszy zapach na świecie, że sam nie może pokochać?
Bo to jest DZIEŁO i masz się tym zachwycać. Nie musisz rozumieć i doszukiwać się czegoś głębokiego. Pisz, że Cię zachwyca, bo jak nie zachwyca to człowiek jest tępy i mało wrażliwy. Mówię Ci, bezpieczniej jest się zachwycać.
A tak serio, pewnie trzeba przeczytać książkę, zeby to zrozumieć. Ale w takim wypadku powinna być jakaś adnotacja. Z technicznego punktu widzenia, cała scena jest absurdalna. No, ale z drugiej strony miecza świetlnego też nie da skonstruować, więc nie czapiajmy sie detali..
W książce było to wytłumaczone mniej więcej tak.... Grenouille wzgardzał ludźmi, nie znosił ich, ich okropnych zapachów, tępoty itd. itp. Pachnidło sprawiło, że ludzie go pokochali - wtedy zrozumiał, że wcale tego nie pragnął. Po co mu miłość, w jego opinii, marnych, beznadziejnych istot, którymi gardzi ? Wtedy chciał już tylko, by go nienawidziły, tak jak on nienawidził ich. Gdy dotarł do swojego celu, zobaczył, że to wcale nie daje mu szczęścia. I to sprawiło mu ogromny ból.
Tak właściwie to jeszcze nie widziałam filmu, dopiero mam zamiar to nadrobić... więc mam spoilerowe pytanie, czy nie kończy się on sceną śmierci Grenouilla, tak jak książka ?
Prowadzili tego biedaka na szafot, ten jednak miał asa w rękawie. Dokładniej mówiąc husteczkę nasączoną tym super mega zapachem, który przebija swoją mocą wszystkie feromony razem wzięte. Bohater rzuca tą husteczkę w tłum i nagle zapach dociera do wszysktich mieszkańców Paryża, którzy oddają się regularnej orgii. Co było potem, nie pamiętam, bo bzdurność tejże orgii przytłoczyła mnie i zamroczyła. Ale przyjmuję, że to było jakieś metaforyczne i poetyckie przedstawienie uczuć wewnętrznych bohatera. A poezja może być bzdurna.