PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=118442}

Pachnidło: Historia mordercy

Perfume: The Story of a Murderer
2006
7,4 326 tys. ocen
7,4 10 1 326402
6,4 49 krytyków
Pachnidło: Historia mordercy
powrót do forum filmu Pachnidło: Historia mordercy

Nie rozumiem jednej ze scen w filmie. Czy ktoś może mi wyjaśnić dlaczego w momencie kiedy główny bohater stoi na podwyżeniu, a wszyscy w koło się zabawiają powraca do niego wspomnienie pierwszej dziewczyny, która go zafascynowała, a którą zabił przypadkiem. W tym wspomnieniu, miałam wrażnie, że on się z nią kocha i po chwili płacze, a przecież według książki był istotą pozbawioną uczuć i brutalną. Jaki więc sens???????

ocenił(a) film na 10
maragaritta1

----[UWAGA SPOILER]----

Chodzi o to, że dopiero w tej scenie na placu Baptysta uświadamia sobie na czym polega jego inność i ułomność. Widzi wokół ludzi, którzy się kochają - nie to, że uprawiają seks, ale właśnie kochają - i wtedy dochodzi do niego, że on tego nie potrafi. Że nie czuje nic takiego jak ci wszyscy ludzie, że nie ma w nim tego podziwu ani uczucia dla innego człowieka. Uświadamia sobie wtedy dlaczego nie ma zapachu i co zapach symbolizuje (a symbolizuje w tym filmie duszę i brak zapachu oznacza brak duszy/niebycie człowiekiem tożsame właśnie z nieumiejętnością odczuwania miłości i empatii). Do tej chwili na placu Baptysta był przekonany, że jest inny, ale nie czuł się z tym źle, nie zauważał, że coś traci na swojej inności i wydawało mu się, że naprawdę fascynują go zapachy i nawet jest w pewien sposób lepszy od innych ludzi, mając tą fascynację i ten dar znakomitego powonienia. Jednak na placu widzi jak wiele traci na swojej ułomności i przypomina mu się ta dziewczyna (pod wpływem skojarzenia z wysypującymi się owocami) i dopiero wtedy dochodzi do niego, że normalny człowiek zachowałby się w stosunku do niej w inny sposób - inny niż zachowanie Baptysty. To wspomnienie dziewczyny ma tu bardzo duże znaczenie ponieważ na podstawie porównania swojego zachowania w stosunku do niej z zachowaniem takim, jakie by było normalne dla człowieka zdolnego do czucia tych uczuć (czyli to wyobrażenie w którym nie zabija jej, a może nie tyle kocha, ale podchodzi do niej z normalną, ludzką miłością) - to porównanie wyraźnie uświadamia mu różnicę między nim, a normalnymi ludźmi. Uświadamia mu tą ogromną przepaść, której w żaden sposób nie da rady pokonać i to że traci cos niesamowitego.
Wypada też zwrócić uwagę na fakt, że na Baptystę nie działa pachnidło. W normalnych ludziach powoduje gwałtowne wyzwolenie uczucia miłości innych ludzi (nie pociągu seksualnego tylko miłości bliźniego - oczarowania drugą istotą ludzką, kążdą - bez względu na rasę, płeć, klasę społeczną, wygląd itd.). Dlatego też widząc w Baptyscie "źródło" tej miłości (kiedy rozpyla pachnidło) obwołują go aniołem i widzą w nim źródło dobra (stwierdzają, że nie mógł nikogo zabić, bo przecież "promieniuje" miłością). Na Baptystę pachnidło nie działa, bo właśnie nie ma on tej umiejętności odczuwania miłości i empatii, nie ma duszy, na którą działa pachnidło, którą pobudza pachnidło. Nie jest zły w sposób sadystyczny, ale brak umiejętności odczuwania tych uczuć powoduje, że jest nieludzki i że jest potworem. W tej sytuacji stwierdza, że jego życie nie ma sensu i postanawia je zakończyć. Po prostu widzi bezsens swojej egzystencji.

Przy okazji warto zwrócić uwagę na podobieństwo końcowego tekstu (wygłaszanego przez narratora) do biblijnego Hymnu o miłości św. Pawła z pierwszego listu do Koryntian. Przytoczę Ci fragment:
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. (...)
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. (...)"

A na końcu "Pachnidła" mamy tekst:
"Zostało mu dość pachnidła, aby zniewolić cały świat, gdyby tylko zechciał
mógłby wejść do Wersalu, gdzie Król całowałby jego stopy.
Mógłby napisać do Papieża wyperfumowany list i ogłosić się nowym Mesjaszem.
Mógłby zrobić to wszystko, a nawet więcej, gdyby zechciał.
Posiadł moc potężniejszą od pieniędzy, terroru i śmierci
Niepokonaną moc rządzenia miłością ludzkości.
Tylko jednej rzeczy pachnidło nie mogłoby dokonać.
Nie mogło zmienić go w osobę, która potrafi kochać
Ani być kochaną przez innych.
A więc, piekło z tym wszystkim, pomyślał. "

Tak więc widać silne podobieństwo i widać, że film ten jest rozważaniem na temat tego na ile człowiek nie posiadający umiejętności odczuwania miłości i empatii jest człowiekiem. Czy może być człowiekiem nie czując tych uczuć.
Jeśli jesteś zainteresowana jeszcze innymi moimi "wywodami" to są w temacie: http://www.filmweb.pl/topic/707222/Pytanko+D.html

Mam nadzieję, że trochę wyjaśniłam to o co pytałaś. Oczywiście to jest moje spojrzenie na ten film, ale wydaje mi się, że jest prawidłowe - nie ma za bardzo innej możliwości interpretacji pasującej do całego filmu. Przy czym napiszę tu od razu, że książki jeszcze nie czytałam i nie wykluczam sytuacji, że książka ma inne przesłanie. Tak jest nawet często, więc może i w tym przypadku. Także może lepiej spróbować spojrzeć na ten film jako na dzieło oddzielne, a nie koniecznie powiązane z książką - może to sporo ułatwi.