[UWAGA SPOILER] Udało mi się zobaczyć ów film na jednym z pokazów w Niemczech i muszę powiedziec, że z ogromna ciekawością czekałem na wynik pracy nad jedna z moich ulubionych książek. Było mnóstwo obaw. Czy uda się zekranizować to, co zostało pokazane w książce? jak nakręcić zapach? Jak nakręcić finalną scenę, czy chociazby narodziny samego Grenuilla? Musze przyznać, że żadn z tych obaw sie nie sprawdzila. Omówiene sceny prezentuja sie w filmie swietnie. Zawiodlo jednak co innego. Bardzo wazna dla mnie czesc. Mianowicie główny sens ksiazki - dlaczego Grenuille tworzy owe pachnidlo, jak i charakter, postac głównego bohatera - zostały kompletnie zmienione! W książce Jan Baptysta jest człowiekiem całkowicie wyzutym z uczuć, co dodatkowo czyni go tak fascynujacym. A w filmie...? Nie be zdradzal wszystkim elementów, ale -na bogów - w filmie Grenuille PŁACZE i WYOBRAZA SOBIE JAK CALUJE KOBIETE. rzecz idiotyczna, skoro w ksiazce napisane bylo czarno na bialym,ze kobieta po straceniu zapachu przestawala miec dla niego jakiekolwiek znaczenie. To tylko jeden z takich smaczków. Nie musze chyba mowic o pocietych scenach (niektore bardzo dla mnie wazne)... W kazdym badz razie - film,ogolnie,nie byl zly. Ale dla ortodoksyjnych fanów ksiazki pewne rzeczy beda po prostu nie do strawienia, a samym widzom odebrana zostala mozliwosc obcowania z prawdziwie ponura kreatura, jaka byl w ksiazce Jan Baptysta. Chociaz podkreslic trzeba ze aktor go grajacy spisal sie naprawde niezle.
Uch! Nie cierpię, gdy ktoś wyrazi za mnie moje własne odczucia! Ale cóż, spóźniłam się ;-) Mimo to spróbuję dodać coś od siebie.
Film jest bardzo dobry, mroczny, ciekawy i świetnie skomponowany. Gra aktorska bez zarzutu, zwłaszcza odtwórca głównej roli świetnie się w niej odnalazł. Podobał mi się sposób, w jaki oddano jego zdolność wyczuwania i rozróżniania zapachów, zwłaszcza na odległość - szybki bieg kamery po przedmiotach, naśladujący szybkość, z jaką nos Grenouille'a wychwytywał ich zapach. To wszystko, w połączeniu z piękną muzyką, przemawia do wyobraźni, na pewno także tych, którzy nie czytali książki. Ja czytałam, i dlatego razi mnie właśnie to, na co zwróciłeś uwagę; no bo od kiedy "Pachnidło" jest opowieścią o tęsknocie za miłością?! Obdarzony węchem absolutnym Graenouille, "potwór Grenouille, nieludzki Grenouille", śni na jawie o dziewczynie z mirabelkami, o tym, że się kochają. Także na końcu jest rozczarowany, że pachnidło nie mogło sprawić, żeby stał się istotą kochaną tak jak wszyscy. Właśnie mogło, to on uświadomił sobie, że tego nie chce. Ciekawa też byłam, jak nakręcą jego 7-letni pobyt w grocie, a tu nic z tego - wszedł na górę, poleżał sobie w jaskini i zszedł. I tego zwariowanego margrabiego też mi brakowało. Nie czepiam się bynajmniej, film mi się podobał, ale pozostanę jednak przy książce. Nawet jeśli Süskind osobiście zatwierdził scenariusz.
Filmu co prawda jeszcze nie widziałam, czytając jednak Wasze opinie, całkowicie się z Wami zgadzam, z jednym tylko ale- pamiętajcie, że film musi równiez przemawiać do widzów zupełnie przypadkowych, którzy:
a)nie czytali książki
b)poszli do KINA, nie na FILM i chcą po prostu przyjemnego obrazu
c) takie czasy, wszędzie trzeba upchnąć wątek quasi-miłosny.
Mnie to prawdę mówiąc ani ziębi, ani parzy, zresztą nie jestem pewna, czy chciałabym, żeby rozczarowała mnie jedna z najlepszych scen książki, czyli Janko Baptysta wychodzący po 7 latach blady, odgnity i zarośnięty z jaskini (bo jak mniemam, takiej sceny w filmie nie było?)
Pozdrawiam wszystkich pachnidłomaniaków i z niecierpliwością czekam na polską premierę;)
Wychodzi, wychodzi, ale nie po 7 latach, tylko po paru tygodniach, i nie odgnity, tylko dość mocno umorusany ;-) Nie funkcjonuje też jako dziwowisko wśród ludu, ale spokojnie wali prosto do Grasse.
Film jest w porządku (poza tym, co napisałam wyżej) i na pewno się nie rozczarujesz.
Pozdro
zgadzam się absolutnie. Ponieważ jest to film Tykwera, który po prostu skopał idee Kieślowskiego w " niebie", wiec tylko się cieszyć, ze nie zbyt duzo przerobiono z powieści na jego niemiecki hoolywood :)
Książkę czytało mi się bardzo dobrze i byłam strasznie ciekawa jak zostanie ona zekranizowana. Niestety muszę przyznać, że film jest zdecydowanie gorszy niż książka. Jeżeli ktoś nie czytał "Pachnidła" to nie zrozumie sensu filmu. W książce jest wszystko wyjaśnione, m.in. to, dlaczego Grenuille dąży do stworzenia idealnego pachnidła, w filmie tego nie ma. W filmie Grenuille został przedstawiony jako osoba czerpiąca erotyczne doznania w momencie wchłaniania zapachu kobiecego ciała. Na koniec dodam, że fabuła filmu była nieco inna niż treść książki.
a prasa wciaz sie zachwyca interpretacja, no coz jak sie ma do wyboru james bonda i puszczony w kanal, to mozna tylko powiedziec, ludzie, ogladajacie pachnidlo, to jest sensacja sezonu.
Ksiązki co prawda nie czytałam, ale obejrzalam film - rowniez na jednym z pokazów w Niemczech ;) Nie wiem czy był az tak genialny, bo na początku trudno zrozumiec o co dokładnie w nim chodzi. (koles idzie za dziewczyna obwąchując ją a pozniej 'niechcący' usmiercaja ją) Ogólnie uwazam ze jednak ze nie byl najgorszy ;)
Zgadzam sie w zupelności. A dla ortodoksyjnych fanow książki większośc filmu jest nie do strawienia. W filmie z ksiązki nie zostało wiele. A co najgorsze Tom Tykwer pozbawil film serca, ktore miala książka. Niestety przez to widz kinowy nie zrozumial filmu w ogole. Na sali bylo slychać smiechy i głupawe parskania kiedy Jan Baptysta obwąchiwal swoja pierwsza ofiarę no i wyobraźcie sobie co dzialo się na scenie końcowej...
Jedyna rzeczą za ktorą moge podziekowac reżyserowi jest odtwórca glownej roli. Nie wyobrażam sobie innego Grenuille.
zgadzam się w zupełności! ;) książkę czytałam wiele razy. Kiedy dowiedziałam się, że ktoś podjął się jej ekranizacji - struchlałam. Jednak struchlałam jeszcze bardziej gdy dowiedziałam się ile jest hałasu wokół tego filmu. Wydaje mi się, że nie mozna zrobić filmu na podstawie tej ksiązki, który trafi do dużych kin i bedzie popularny, bedzie się podobał. Główne dwa argumenty: zapach i człowiek wyzuty z uczuć! Twórcy jak się okazuje poradzili sobie z tym - spłycając obydwa powody. Grenuille szuka miłości, a kwestia jego wyjątkowo rozwiniętego wechu - jest pokazana trochę tak jakby był magikiem, sztukmistrzem. Co już ma szanse przemówić do większego grona publiczności...
Mam mieszane uczucia po obejrzeniu filmu. Książka jest cicha, wszystko co się dzieje w niej, dzieje się we wnętrzu Grenuille'a, a film jest głośny, z rozmachem, trochę matrixa, trochę Margot. ;) ale kurcze, obejrzałabym go raz jeszcze... nie wiem czy to sentyment do samej historii, czy ten lekki niesmak wynika z tego, że książka zawsze bedzie lepsza, czy, że ta historia jest zbyt silna w mojej wyobraźni... nie wiem, ale boję się, że większość osób może zrazić się poprzez film do tego co jest tu istotą czyli do ksiązki, do historii Grenuille'a, przepięknego kawałka prozy o ZAPACHU. Boję się też, a tego sama nie mogę ocenić ;), że ten film jest nie zrozumiały bez książki...