Film niesamowicie wciąga w pierwszych minutach. Intryguje, odrobinę wstrząsa swoją makabryczną wizją świata. I to jest jego błąd. Tak mocne uderzenie na początku powoduje, że czekamy na coś więcej. Niestety nie otrzymujemy od reżysera niczego więcej. Akcja staje się wolniejsza, nudnawa, a świat jak najbardziej normalny. Reżyser wprowadził dość ciekawy wątek śmierci każdego kto zetknął się na dłużej z głównym bohaterem, ale jest on tylko wprowadzony. Bez najmniejszej ciekawości w wyjawieniu widzowi tej tajemnicy. może jest tylko po to, aby zapełnić i uatrakcyjnić głowny temat?
Rozczarowuje scena zbiorowej orgii. Siedziałem z otwartymi ustami i nie mogłem uwierzyć, że ktoś dał pieniądze, żeby zrobić tę scenę, ten film.
Wielkie rozczarowanie spotka tego, kto pójdzie do kina, żeby zobaczyć tak reklamowany "wielki film". Dostanie dobrze sfotografowaną idiotyczną bajeczkę.
Zupełnie się na zgadzam. Już dawno nie byłem w kinie na czymś tak dobrym. Polecam każdemu kinomaniakowi.
To nie reżyser wprowadził wątek śmierci, ale aby to wiedzieć, trzeba znać książkę. Świat bardziej normalny? A czego się spodziewać? gwiezdnych wojen, a może załogi statku Enterprise? Proszę wybaczyć, ale w filmie o człowieku, który z pozoru niczym się nie wyróżnia (jak większość nas otaczających) świat chyba powinien być "normalny"?
Ja was naprawdę nie bardzo rozumiem. Kino ma też olśniewać, tak? Jak dla mnie w swoim atunku to jest wręcz arcydzieło. No przepraszam chyba, że ktoś się spodziewał psychoabalizy w szwedzkim stylu polanej patosem polskich lat 80tych. Ech...
No się zgadzam, się zgadzam. Mam jednak wrażenie, że nikogo sie nie przekona. Kto się nudził, będzie się nudził na kolejnych filmach o takim klimacie.