Film byłby lepszy gdyby stracili Jana Baptystę. Przez to zakończenie film zmienił się w bajkę. Mimo to brawo za oryginalność
właśnie było by to bez sensu jeśli by go stracili. całe jego życie było tylko po to żeby wynaleźć perfumy i żył jakby "bez duszy", dopiero gdy oblał ciało swoim pachnidłem ludzie zauważyli w nim człowieka:)
Pardon, ale czy wy czytaliście książkę? Chyba nie, bo przecież w książce jest wyraźnie powiedziane, ze te perfumy były esencją niewinności, urody, człowieczeństwa, a zarazem boskości, a ci ludzie, z przeproszeniem za frazę, ale inaczej się ująć tego nie da, naćpali się tym zapachem i mieli zbiorową halucynację, zobaczyli w Jean-Baptiste Jezusa i zapragnęli, by ich pobłogosławił, a najlepiej dał kawałek siebie jako relikwię. A potem sami sobie wzięli... Książkę przeczytałam kilka miesięcy przed filmem, i choć nie zauważyłam nieścisłości, to jednak wolę książkę, opisy w niej zawarte pozwalają zobaczyć wszystko, nie tylko część, dają lepsze zrozumienie.