Mi osobiście film bardziej podobał się niż książka. To chyba jedyny taki przypadek ( no prócz musicalu Upiór w Operze!!! gdzie film jest według mnie zdecydowanie lepszy).
W filmie sama miałam szansę ocenić bohatera, zobaczyć go swoimi oczyma, bez narzucania mi jaki jest i jakie jest jego postępowanie. W książce od pierwszych stronic jasno było powiedziane, że był to człowiek z gruntu zły, autor nazywa go kleszczem...
Nie twierdzę, że to pozytywna postać, ale lubię sama się o tym przekonać. A taką możliwość dał mi film, nie książka.
No i dodatkowy duży plus za świetną muzykę.