Książka Suskinda wydawała mi się od początku nienadająca się zupełnie do adaptacji filmowej. Moje obawy potwierdziły się. Film rozczarowuje. Zmiękcza przekaz. Bohater książki odstręczał, bohaterowi filmu współczujemy a nawet dobrze życzymy. Nie jest to oczywiście zły film. W ramach gatunku się sprawdza. No właśnie, w ramach gatunku. A nie gatunku tu trzeba a kina autorskiego.