Film zapowiadał się interesująco i na tym się skończyło... Zaznaczam, nie czytałam książki, moja ocena wyłącznie po obejrzeniu filmu. A tak się cieszyłam się na ten film...
Fabuła przewidywalna do bólu, połączenie ralizmu z mistycznymi elementami - Tykwer się tym razem nie popisał, wiele scen przydługich, przerysowanych w okrutny spósób (przykład: Grenouille wychodząc przed dom zaciąga powierze tym swoim cudownym nosem i nagle... - myślałam że się ze śmiechu zakrztuszę - zauważa że nie czuć zapachu jego ostatniej ofiary, oh po prostu wyczuł brak jej zapachu w Paryżu :) Jezu drogi.. Ogólnie momentami byłam baaardzo znudzona, choć miałam nadzieję, że zdaży się cud... Niestety cudu nie było.
Miałam nadziję, że może końcówka jakoż zrekompensuje moje męczarnie - no cóż, scena orgii (oj przepraszam, miłosnego uniesienia) nie zrobiła na mnie wrażenia, no chyba że mówimy o śmiechu :/ Punktem kulminacyjnym była scena z klękającym Rickman-em, jezu drogi..:)
Elementy humorystyczne jak n.p. destylacja kota, epizodyczna rolka wspaniałego "Dastiego" - Baldini, nie na dużo pomogły.. Muzyka gubiła się w tle, nic rewelacyjnegeo (dla porównania muzyka w "ostatnim tańcu Pana T" czy "piano" - palce lizyć).
Jedyne co zrobiło na mnie wrażenie to wspaniała scenografia i stworzony klimat XVIII-ej Francji, choć Griebe (zdjęcia) momentami się nie popisał - sobie poeksperymentował i mu delikatnie mówiąc nie wyszło - brak ostrości w kilku ujęciach..
A jeszcze jedno - most mi się podobał :) Film dostał piątkę - na więcej moim zdaniem nie zasługuje. Rozczaqrowanie na potęgę.. Seredecznie pozdrawiam Aneta
O, widzę, że ktoś ma identyczne odczucia co do tego "arcydzieła" jak ja. Dziś (od czasu seansu w kinie) zostało mi z tego filmu już niewiele w głowie - a to zawsze jest dobry wyznacznik - przede wszystkim świetna rola Hoffmana. Reszta - porażka, szczególnie Rickman, który jest jednym zmoich ulubionych aktorów. Ja też ryknęłam śmiechem w kinie (ku oburzeniu innych), kiedy facet runął na ziemię z udręczonym wyrazem twarzy... OMG! Co do scenografii - bardzo estetyczna, ale gdzieś po godzinie zaczęła mi ciążyć jak natłok kolorowych fotek z "National Goegraphic". Nic to... na szczęście nadal jest książka... Pozdrawiam!
Witaj :)
Uff, a myślałam już, że zostanę doszczętnie zbluzgana za zbeszczeszczenie "arcydzieła" :) Szkoda jednak filmu, zmarnowany pomysł (na dodatek ciężko mi teraz będzie niestety sięgnąć po książkę...)
Uwielbiam filmy z klimatem - np. "piano", "ludzkie dzieci", "memento", "intacto" czy "miasto Boga" ale "pachnidło" nie dorasta im nawet do pięt. "źródło" również pretendujące na "arcydzieło" dostało na równi z "pachnidłem" pięć punktów. Ciekawa jestem czy oglądałaś, jak tak jakie masz wrażenie po nim?
Serdecznie pozdrawiam Aneta