Meksykańska wariacja na temat klasycznej historii grozy. Tutaj naukowiec (w tej roli regularny
bywalec tamtych stron - John Carradine) pozyskuje ludzkich oczu (!) eliksir młodości (!!). Po
odmłodnieniu podaje się za własnego, nieistniejącego bratanka. W nowej roli szybko zmienia się
w mordercę, aby pozyskać nowe oczy, aby nie zmienić się potwora, którym staje się, gdy
eliksir przestaje działać... eee... wszystko jasne?
Realizacja jest jest dość typowa dla tanich meksykańskich produkcji grozy, czyli dupy nie
urywa. Niezbyt stylowo, ani muzyka, ani zdjęcia nie robią pozytywnego wrażenia. Całość nie
nudzi, a po za Johnem podziwiać możemy Isele Vegę i Andrésa Garcíę, tak więc ogląda się
bez bólu, ale polecać nie ma czego.