Przywołuje wspomnienia lepiej, niżbym miała go teraz tutaj przed sobą, bo dociera do uczuć, a właśnie taka gra reżysera z widzem jest najbardziej skuteczna. Moje wspomnienia nie dotyczą Ryana (co najwyżej Ryanaira ;-) ), ale też są piękne. Ba! Piękniejsze! Dziękuję za uroczy, przeryczany wieczór :)