Z podobieństw w stosunku do książki: postać o pseudonimie Pan Samochodzik posiada pływający samochód i szuka skarbu Templariuszy. W sumie to tyle.
Wśród kluczowych różnic mamy między innymi następujące:
- główny bohater jest antypatyczny i nieprzyjemny,
- znaczna liczba zgonów mniej lub bardziej istotnych dla fabuły postaci,
- spłycona (znacznie) zagadka,
- dziwny hiszpański morderca poszukujący skarbów,
- istniejąca w tym świecie i będąca ważną dla fabuły magia - SERIO.
Szkoda, bo miałem nadzieję na chociaż przeciętną ekranizację. Zmiana niektórych postaci, zredukowanie liczby dzieci, jakieś zmiany płci zupełnie mnie nie ruszają. Natomiast zmiana charakteru postaci Pana Samochodzika i kompletne porzucenie fabuły książki na rzecz znacznie gorzej napisanych wątków bolało.
Dla osoby nieznającej książki może nawet byłby to film na poziomie oceny 4/10. Dla kogoś, kto książkę kocha i zwraca uwagę na różnice - 2/10. Ja generalnie potrafię zignorować zmiany fabularne, natomiast odejście od ducha utworu w tym wypadku było zbyt duże.
Zgadzam się, ale uważam też, że ta kompletnie bezsensowna i rozsypująca się na mordobicia i pożary fabuła powinna się przynajmniej nazywać Pan Samochodzik i don Pedro z Krainy Deszczowców. ubiliby dwa mity jednym strzałem.
Kurkuma w PRL jest tak samo prawdopodobna. jak templariusze oznaczający kierunki świata PO ANGIELSKU.
Tak, w sedno tarczy, skrzyżowanie Profesora Gąbki z Indianą Jonesem, Bondem... Wyszła masakra piłą mechaniczną... Co do kurkumy, to chyba najlepsze z całego filmu, spróbuję dodać do kakao, żeby zasnąć, bo po tym filmie mam koszmary... PRL w tym filmie, to chyba z Pewexu... A wstępniak filmu w porcie w Lipawie (wtedy ZSRR) Polski historyk sztuki robi rozpierduchę, wydobywa skarb... ten trafia do Muzeum Narodowego w Warszawie, a kuźwa nawet oficjalnie z ZSRR nie szło nic odzyskać... Nie wspominając swobodnego poruszania się po bratnim kraju, które nie było zwyczajnie możliwe... Stek bzdur i niekonsekwencja, debilne postacie, zmieniające się w trakcie filmu jak Modzie na Sukces... Uff
Nie no jeszcze są w Malborku i tam ma być ten skarb, ale jednak jest gdzieś bliżej Torunia, w Kortumowie, które naprawdę nie istnieje... No i trzeba wejść do studni, ale wyjść można inną drogą...
Obejrzałem krótko po północy, prosto z trasy, niemalże z walizką jeszcze w dłoni... Teraz jest po czwartej rano, a ja jeszcze się otrząsnąć nie mogę - to jest tak złe, że chce się wyć...
Koszmarek. Netflix dał kasę, a Polacy zrobili jak zawsze. Zesrali się.
Wywalone ileś kasy w błoto.
Fabuła gdzieś obok Nienackiego, aktorstwo jak zwykle. Polskie, drętwe. Skrypt dialogów? Co za debil to napisał?
Scenariusz? Niech ten człowiek nigdy więcej nie tknie się do pisania. Chyba ze swojego testamentu. Spadkobiercy będę wtedy mieli zagadkę.
Ogólnie?
Ktoś wziął kasę za nic.
Wstyd Netflix, że takie badziewie nawet promujecie.