Pożeniono Bonda z Indianą Jonesem i wyszło, no właśnie, hybryda fiata z ursusem. Z pozytywów to tylko plenery i ogólny montaż, nie był zły, a i tak źle się ogląda, reszta... pffff. Szkoda czasu wymieniać wszystko. Stroje, teksty, fabuła. Latarnia wskazuje miejsce położenia krzyża na dnie morskim. Kiedy powstała latarnia, kiedy krzyż porzucono? I chciałbym tak hop do wody i już mam, bo przedmiot leżał sobie na dnie. Ani go nie przysypało, ani prąd nie ruszył. Po prostu czekał na buca Tomaszka. Takich idiotyzmów jest multum. Skarbem są dzieci o wielkiej mocy. Ha! Zamek nie wiadomo gdzie, a pani Dymna trafia tam bez pudła. Złol, który non stop macha sztyletem. Leci po skarb do Malborka, by potem wypytywać gdzie on. Wiotka blondyna, dziennikarka wywijająca rapierem. Cuda!
Najzabawniejsze jest, że niejaki Paweł Heba z Orphan Studio, która to firma miała, jak się wydaje, decydujący wpływ na kształt tego filmu (to oni wzięli czy namówili Sztybora do napisania scenariusza), oświadczył, że to jeden z najlepszych scenariuszy, jakie u nich powstały. To teraz spróbujcie sobie wyobrazić te gorsze. ;-)
Wolę nie sprawdzać. Ów Heba to heba nie potrafi czytać ze zrozumieniem (Wiem, nieładnie odnosić się do nazwiska, ale suchar pasuje do tego dowciapnego filmu).
To jest fakt, nagromadzenie idiotyzmów, nielogiczności, dziur i banałów w tym scenariuszu jest takie, że też mam wrażenie, że nikt go nie przeczytał przed nakręceniem filmu. A tu, proszę, wszyscy są z niego dumni, od Sztybora po sieroty z Orphan Studio. Sztybor wręcz powiedział w wywiadzie 3 tygodnie po premierze, że to "fajne kino nowej przygody" i wszelka krytyka filmu to hejt ze strony fanów-ultrasów Pana Samochodzika. I że trzeba poczekać "aż kurz opadnie" i pojawią się recenzje spoza tego środowiska, najlepiej od osób nieznających pierwowzoru. Problem jeno, że takie recenzje już wtedy były i, delikatnie rzecz ujmując, tez były druzgoczące dla filmu - ale Sztybor najwyraźniej nie przyjmował tego do wiadomości.