Przy następnej części, niech reżyser i scenarzysta przynajmniej przeczytają ksiazke.
To jest dobre zagadnienie. Np. podczas realizacji filmu sztykowscy i nyborzy jak najbardziej twierdzili, że fabuła całkowicie zrywa z książką, utrzymywali natomiast, że jest jak najbardziej"w klimacie" Pana Samochodzika, a nawet, że jeszcze podczas zdjęć w prowadzają korekty, aby była jeszcze bardziej "w klimacie". No i że w ogóle są wielkimi fanami pana Samochodzika i bla bla bla.
Teraz pozostaje sobie tylko odpowiedzieć na pytanie, czy a) świadomie kłamali, względnie czy b) naprawdę uważają, że film zachowuje klimat książki. W obu przypadkach dość mocno podważa to ich kwalifikacje intelektualne do podobnych ekranizacji.
Moim zdaniem, to oni nie potrafią czytać, więc stawiasz zbyt duże wymagania. Ktoś, kto przeczytał w życiu cokolwiek więcej niż etykieta na majonezie i numer autobusu miejskiego, w życiu nie nakręciłby czegoś tak beznadziejnego. Obraz z kamery przemysłowej w miejskiej oczyszczalni ścieków jest ciekawszy niż to coś.