Fabularnie gorzej od jedynki. Jednak nie dla historii ogląda się filmy ze Scottem Adkinsem tylko dla mordobicia. Sceny walk są bardzo dobre. Na tym samym lub nawet wyższym poziomie niż w jedynce. Zdecydowanie najlepsza walka z Freyą Du Preeze, później z Oyumi. W porównaniu do pozostałych produkcji z Adkinsem na wyróżnienie zasługuje scenografia Malty. Jest to miła odskocznia od wiecznie ponurego Londynu.