Zastanawia mnie jakie znaczenie ma wątek badania klinicznego w tym filmie. Moim zdaniem
jest bardzo mylący, bo sugeruje, że Emily zaczęła łykać nowy nie do końca przetestowany lek,
który wyłołał nieprzewidziane skutki uboczne. A wcale tak nie było, Ablixa nie była nowym
super-lekiem, została już przetestowana i zarejestrowana. Emily nie brałą udziału w badaniu
klinicznym, a lek testowany przez dr Banksa nie miał żadnego wpływu na fabułę - poza tym, że
lekarz się przepracowywał, ale i bez badania miał sporo na głowie. Więc po co to? Reklama
czy anty-reklama badań klinicznych?
No i druga sprawa: Dr Siebert długo wcześniej dowodziła skutków ubocznych Ablixy w swojej
publikacji - widać miała dowód na to że takie są - chyba że je sfałszowała. To ona dała Emily
pomysł na tą całą bajkę, ale po co? Tylko żeby się pozbyć męża? Bo gdzie tu rzekome źródło
dochodów? Chciały pozwać firmę farmaceutyczną?? Nie ma o tym mowy, ale może ich źródło
fortuny zostało specjalnie pominięte, żeby skupić się na psychologicznej grze bohaterów...
Będę wdzięczna za komentarz, bo film chodzi mi po głowie i czuję, że nie do końca go
rozumiem....
Recenzja odpowiada na Twoje pierwsze pytanie. Soderbergh (Burns?) stworzył wątek poboczny z badaniami klinicznymi. Nieistotny dla głównej fabuły. Tak samo jak nieistotna jest scena z czarnoskórym gościem zatrzymanym przez policjanta mówiącym po francusku.
Soderbergh podobno lubi poruszać tak przy okazji tematy społeczne (to Cię zmyliło jak widać). Tutaj "tak przy okazji" poruszył temat badań klinicznych zlecanych przez firmy farmceutyczne lekarzom i fundowania im wycieczek, nagród, wysokich kontraktów. Na przykładzie dr Banksa wspomniał jak skłonne jest to środowisko (lekarskie) do brania nadgodzin, byle żyć w dobrobycie. Być może kosztem jakośći pracy. Wspomina też jak popularne jest branie "dopalaczy" w środowiskach lekarskich, finansowych itp. Gdzie skupienie umysłu, koncentracja są bardzo istotne. To wszytko to jednak tematy poboczne. Nieistotne dla głównego wątku filmu.
Dr Siebert była świadoma ewentualnych skutków ubocznych Ablixy (czego dowodził jej artykuł znaleziony przez Dr Banksa)), a mimo to sugerowała zastosowanie tego leku u jej byłej pacjentki. Wydało się to dr Banksowi podejrzane. To było chyba jego pierwsze podejrzenie. Potem poleciały już kolejne podejrzenia. Aż do rozgryzienia spisku.
Spisek polegał na tym, by dogadać sięz konkurencyjną firmą (lub nabyć tanie akcje konkurencyjnej firmy produkującej konkurencyjny lek) i zaatakować Ablixę (a zatem firmę ją wytwarzającą). Oczywistym jest, że akcje firmy której lek spowodował zabójstwo stanieją. A akcje firmy konkurencyjnej zdrożeją. Bezpośredni atak medialny na Ablixę polegał na napisaniu przez Emily Taylor oświadczenia i ogłoszenia go przez matkę jej męża, że przyczyną zabójstwa było przyjmowanie Ablixy.
Podejrzane bylo to ze powód zbrodni - lunatykowanie doskonale zgadzal się z objawami uboczNymi po ablixie zaobserwowanymi przez zete i bedacymi alibi. Przy tym zeta nie poinformowała o dkryciu lawa
Ten wątek mógł mieć na celu podkreslenie ze w całej sprawie nikt nie jest czystyy. Ze środowisko lekarskie jest tak samo chciwe jak inne zawody
Dziękuję, rzeczywiście, teraz widzę jak dużo drobnych wątków przewija się w tym filmie bez żadnego w sumie znaczenia... Łatwo stracić główny sens opierając się na własnej wybiórczej uwadze. Możliwe, że reżyser chciał poruszyć przy okazji parę społecznych spraw - utrudnia to przekaz, choć z drugiej strony podnosi walory filmu. Tak czy inaczej sprawa z akcjami Ablixy wydaje mi się kosmiczna, choć kto wie, czy w rzeczywistości nie ma takich przypadków...
Moim zdaniem nic w tym filmie nie dzieje się bez przyczyny. To, że widz skupił się na zbrodni i analizował jednocześnie wyłącznie dwa wątki i motywy zbrodni: z jednej strony efekt uboczny leku, z drugiej meandry miłości - to wg mnie celowy efekt dobrze napisanego scenariusza z równie umiejętną reżyserią. Gdybym nie skupiła uwagi na płaszczyznach, o których mowa, jak blado wypadłaby część filmu ujawniająca krok po kroku spisek. Reżyser wprowadził widza w swoją wersję historii, skierowując go na odpowiednie tory, uruchomił maszynę, z której trybów ciężko było nagle wyskoczyć - tym większe było zaskoczenie, jeśli sprawa okazała się że ma drugie dno. No a w kwestii badań klinicznych - w przeciwieństwie do autentyczności faktycznego motywu intrygi ( akcje, konkurencja ) sposób zaimplementowania programu u badacza ( szukanie dla dr Banksa przez dr Siebert próbki w torbie oraz kolejne kroki prowadzące do kontynuacji terapii) wg mnie wygląda bardziej rzetelnie w rzeczywistości. Istnieją procedury, schematy, etapy pozwalające na ocenę ryzyka. Nie zmienia to faktu, że rzeczywiście środowisko lekarskie, będąc zawaleni ogromem pracy i obowiązków, z czasem stają się mniej empatycznie w stosunku do pacjentów i ich zażaleń. Jest tak, ponieważ zaczynając od zwykłej wizyty u internisty już na tym etapie pacjent kłamie ( " brał Pan leki" - brałem, "stosuje się pan do diety?" - tak Panie dr... ;?) Można powiedzieć, ze lekarz obojętnieje bo wie że z określoną częstotliwością pacjent kłamie. Jak widać na tym forum film skłania do dyskusji, innej od takiej, gdzie jeden użytkownik nie może zrozumieć jak można ocenić nisko produkcję hollywodzką, podczas gdy drugi przekonuje (nie używając argumentów) że to jednak bollywood powinno dostać dziesiątkę :)
oooh jaaaapier_oolee... meandry, maszyny, tryby, potrójne dna... zaimplementowania!... Procedury, schematy, etapy... oj ciezko bylo wyskoczyc! no ciezko... :/
PS
a lekarz dochtór prosze szanownej - to nie jest od wiary i wierzenia albo zobojetniania, tylko od dochtórowania...
I zaden dochtór (i jak mówie dochtór, to nie chodzi mi o Pana Dochtóra Banksa z filmu sajens-fikczyn!) - nie bedzie sie bawic, tak jak to sobie pani wymyslila, z wrózenia z fusów i sluchac te bajki (chodzi mi o: "bral Pan leki" - bralem) - a tym bardziej w nie wierzyc czy wrecz sobie móc pozwolic na jakies tam te pani zobojetnienia.
Nic z tych rzeczy!
Od tego prosze pani wymyslono tzw. proces (test) diagnostyczny - w którego sklad wchodzi wiele róznych procedur i postepowan - m.in. anamneza (wlasna czy obca), czyli wywiad chorobowy, którego pacjent nie opowiada ustnie, bo ustnie to prosze pani duzo rzeczy mozna naopowiadac, ale sklada sie to na pismie, z jego wlasnym podpisem - to wtedy kazdy sie 2 razy zastanowi czy moze wcisnąc kumus bajke - czy nie...
Oprócz tego, robione jest badanie wstepne za pomocą najprosciejszych przyrządów medycznych - pani zna zapewne stetoskop, mloteczek refleksyjny, lampke do źrenic - ale to wszystko jest podparte fundamentalną diagnostyką laboratoryjną - badane są krew, mocz czy kał....
I to wlasnie te badania, są dopiero w stanie powiedziec cos dochtórowi, oraz co sam zobaczy na swoje wlasne oczy, wlącznie z tą anamnezą na pismie - a nie jakies opowiesci pacjentow. Na tej podstawie moze wtedy sie zalamac, zobojetniec czy zwariowac, a nie czy go ktos oklamal czy nie, bo normalnemu dochtórowi z zycia wzietego, a nie z filmu sajens-fikczyn, to to zwisa i powiewa... Dziekuje, dobranoc!
gdybys się tak nie nakręcał i nie napuszał od samego początku to może byś czytał z większym zrozumieniem. Najpierw niemalże palec przykleił Ci się do klawiatury przy kropce pisząc o wspomnianych przeze mnie procedurach, a chwilę potem nie robisz nic innego jak je opisujesz z zamachem. Poddałam pod wątpliwość sposób zaimplementowania u pacjenta nowego leku przedstawiony w filmie, a Ty z jednej strony to negujesz, a chwilę potem się rozpisujesz, że rzeczywiście znacznie się różni od wersji kinowej. Zdecyduj się czy o coś Ci chodzi bo mam wrażenie, że owszem, ale żeby tylko głośno szczekać. Zaczynam wierzyć, że nie mam do czynienia z do końca normalną osobą. Mylisz się również twierdząc, że lekarzowi to "zwisa i powiewa" czy pacjent go kłamie czy nie, no ale skoro już się tak nakręcileś to przecież z taką krótkowrocznością na sprawy tego nie przyjmiesz do wiadomości, zamiast tego będziesz się puszył i jeżył. Acha, ilekroć razy jeszcze zamierzasz kończyć swoją wypowiedź ironicznym:" Dziękuję, dobranoc!" a potem dalej prowadzić dyskusję. To nie są zawody na najlepszego choleryka i egozcentryka, a forum, na którym normalni ludzie chcą w cywilizowany sposób porozmawiać.
nie wiem co tobie zaimplementowano, fakt tylko tyle, ze chrzanisz androny, ze az glowa boli... Srodowisko lekarskie jest przepracowane i ma obowiązki - no z czym ty do ludzi? Z wszystkim tylko nie z takimi farmazonami - o mnie twierdzisz, ze jestem nienormalny - zobacz najpierw sama co wypisujesz - jakies meandry, tryby, maszyny i ze to ja sie myle ze "zwisa i powiewa" - bo co? Bo ty sie nie mylisz, jak twierdzisz co innego? Wypisujesz jakies teorie spiskowe o srodowisku lekarskim - sluchaj ja sam jestem lekarzem i nie wiem co kolega za scianą mysli o pacjentach, czy stal sie z czasem mniej empatyczny, czy wbrew przeciwnie - a ty zaczynasz pociskac androny o calym srodowisku lekarskim? Choleryk i egocentryk - dziekuje, ale juz ty sobie o to glowki nie zawracaj - jakbym nie musial czytac takich mrzonek, to ty bys mnie nigdy o to nie musiala posądzac - mozesz mi wierzyc! Dziekuje, dobranoc!
PS
a propo "Dziekuje, dobranoc" - jestes pierwszą osobą, na ktorą te dwa niczemu niewinne slowa, dzialają tak na nerwy, ze nie moze ich scierpiec! Kuriozum! Jestes naprawde bardzo pobudzoną osobą pod swoim wzgledem, skoro wszedzie weszysz "ironicznosc". W ogole, bardzo jakos szybko "odpalasz" te swoje osądy i teorie o innych - cale tylko szczescie, ze malo sie zgadzają z rzeczywistoscią i ze tylko ty sama w nie wierzysz.. Ale skoro zaczynasz chodzic po forach i wypisywac rozne takie rzeczy - to musisz sie takze z tym liczyc, ze ci ktos kiedys w koncu to skrytykuje - bo nie jestes zadną swietą krową! A ze kazda ta krytyka jest dla ciebie od razu obrazą majestatu i wszystko to traktujesz jako osobistą zniewage - nie wiem, ale są podobno na to jakies srodki...
dziwne, by gówniarskie uwagi nie traktować jako zniewagę. Może mam jeszcze przyklasnąć, że ktoś o tak niskim poziomie kultury rozpisuje się na forum. Po pierwsze nie ma żadnego sensu dyskusja z Tobą, absolutnie żadnego, po drugie krytyka jest ok o ile jest konstruktywna a nie kupą bzdetów, wykrzykników i epitetów. Po trzecie wcześniej dyskusję może mniej rozbudowaną ale w podobnym tonie prowadziłeś w tym wątku z innymi użytkownikami, którzy także stwierdzili, że masz nierówno pod sufitem - co mówi samo za siebie.:) Szkoda mi czasu na Twoje analizy, a o osąd sam się prosiłeś jak tu czytam nie tylko ode mnie.
to po co dyskutujesz? juz mi to trzeci raz oznajmiasz, ze wykrzykniki, ze wielokropki, ze kupa bzdetow... sama potem przychodzisz i zaczynasz okladac na lewo i prawo ... znalazla sie niespotykanie kulturalna, a dziekuje i dobranoc to gowniarskie uwagi i trzeba traktowac jako zniewage! Nie pisz juz nic kobieto, bo tylko jest gorzej!
PS
A jak sie nie ma do powiedzenia co do wlasnej osoby - to trzeba zaraz przywolywac cale forum i kreowac sie na Jeanne d’Arc wszystkich ucisnionych.. Nie zauwazylem jakis wyborow, gdzieby cie wybrano na führera, takze mow z laski swojej tylko za siebie! I prosze cie - zdanie typu - szkoda mi czasu na twoje analizy, ale o osąd sam sie prosiles - jest wyjątkowo glupie w swojej wypowiedzi! OK? OK!
PPS
no widzi to pani szanowna - no tak to w życiu niestety bywa, ze komus widocznie musi się palec przykleić do klawiatury nad kropką, napotkawszy kogoś napomniane napomnienia "procedur, schematow, etapow" - zeby moglby on się potem mu odkleić i zeby potem z zamachem, mogly powstać takie zamaszyste opisy "procedur i postepowan"...
Widocznie dla pani szanownej - to jedno i to samo - ja wolałem jednak przyjąć za priorytet - konkrety, oraz je konkretnie nazwać i opisać, niz tylko tak jak pani - cos napomknąć i to nie wiadomo co! Dziękuje, dobranoc!
za bardzo sie spinasz w zyciu pewnie też taki jesteś(bez ironii)powinieneś trochę wyluzować,wszystko jedno kto juz ma tą ostateczna rację...
Tak, ewidentnie tak było: Dr Sibert i Emily uknuły całą sprawę - dr Banks był marionetką w ich rękach. Miał przepisać Emily właśnie Ablixę, stąd jej sugestie, skądinąd bardzo skuteczne... i Emily miała być właśnie kolejną ofiarą leku, która rzekomo w wyniku jego przyjmowania zaczęła lunatykować i zabiła męża "przez sen", czyli zupełnie nieświadomie... Miało ją to oczyścić z zarzutów i w krótkim czasie zwrócić wolność, aby mogły się nią obie cieszyć, "żyjąc długo, bogato i szczęśliwie".
Czy podkreślenie chciwości lekarzy było celem filmu to nie wiem... Myślę teraz, że wątek ten był jednym z kilku prowadzących do ogólnego wrażenia, że "leki bywają złe", że nie wiemy o nich wszystkiego i nigdy nie możemy mieć pewności co do ich działania. Lek miał się stać pośrednim narzędziem zbrodni i pewnie za bardzo nie było jak wytłumaczyć, więc stąd tych kilka wątków-haseł, bez głębszego znaczenia.
Ufff, po kolei.
"Emily nie brałą udziału w badaniu
klinicznym, a lek testowany przez dr Banksa nie miał żadnego wpływu na fabułę - poza tym, że
lekarz się przepracowywał, ale i bez badania miał sporo na głowie. Więc po co to? Reklama
czy anty-reklama badań klinicznych?"
Testowanie nowego leku dodało dla filmu smaczku, gdy doktor zostałby wplątany w intrygę w taki sposób, że sam zasiadłby na ławie oskarżonych, to miałby małe szanse na wyjście z tego cało, gdyż opinię publiczną w tym ławę przysięgłych poruszyłby fakt iż doktor stosuje u pacjentów nieznane leki, skoro stosuje nieznane do końca leki to znaczy, że mógł wydać mylny osąd w sprawie stosowania ablixii u Emily, dzięki temu ona mogłaby wyjść całkowicie bez szwanku a on trafić do więzienia za błąd medyczny. Ponadto podniósł presję, bo chodziło o spore pieniądze, nagle okazuje się że żona nie ma pracy, on nie ma pracy, zmienili mieszkanie a nie mają za co za nie płacić.
Ogólnie długo by tu opisywać osobom niezwiązanym z tematyką farmaceutyczno-medyczną...
testował nowy lek, pacjentka podpisywała zgodę, z tego co pamiętam powiedziała coś w stylu "skoro za darmo to biorę"
no i widzisz ludziu - wciskasz mi, ze ci sie wszystko wysmienicie zazebilo, ze ci sie kolka dopasowaly, potem chodzisz po necie i wypisujesz ze ci cos dodalo smaczku - a co sie okazuje? Ze to wszystko zbudowane jest na twoich mrzonkach, na rzeczach ktorych nie bylo, a tylko przypuszczasz i robisz z tego litanie, ze jestes zachwycony... ze cos niby pamietasz, ale dokladnie nie wiesz co i taka to z tobą gadka! A to tylko taki szczegol, jakby sie jeszcze troche ciebie popytac, to pewnie bys sie posral, jakbys zobaczyl, ze w sumie z tego filmu wiesz tylko tyle, ze nic juz nie wiesz... Ale pewno jestes taki mocny rydz, zeby twierdzic, ze nic sie nie stalo i dalej w to wierzyc, co zes juz tam sobie dopasowal i ci sie zazebilo... Takze nie ma co cie z tego snu wyrywac, bo ci sie jeszcze ten caly twoj swiat karciany zawali i dopiero bedzie potem tragedia... Ale na miano oszoloma powinno jeszcze wystarczyc - jak to mowią: na tyle, to powinno sie miec jeszcze czas! Out + EOT!
Co za post! Tobie to by się przydała wizyta do psychiatry bo definitywnie coś jest nie tak. Było testowanie leków na pacjentach, więc co ty pierd__isz?
czlowieku nie rób z siebie większego durnia niz juz nim jestes! Dowiedz sie najpierw co to jest testowanie lekow, kiedy to sie robi, i czy w ogole robi sie to na jakis pacjentach? Po drugie mowa byla o nieznanych lekach, ty to twierdziles - a ja cie zapewniam ze tam zadnego nieznanego leku nie bylo, wiec przestan tu sie jeszcze glupio napinac, wez porazke na klate... i nie wiem - dorosnij, jeszcze zanim zaczniesz chodzic po forach i atakowac ludzi, za rzeczy o ktorych nie masz zielonego pojecia... OK? OK!
Owszem, był nowy lek, nie wiem jak można było tego nie zauważyć. A co do testowania leków sam się lepiej najpierw dowiedz, skoro nie masz na ten temat pojęcia. Lek przed wprowadzeniem musi przejść odpowiednie fazy, badania trwają minimum dwa lata i zawierają badania na ludziach (czyli jak to ująłeś "pacjentach) - ochotnikach. Jest to dobrowolne i odpłatne.
no i nastepny gibbon, dorwal sie do klawiatury i zaczyna nadawac, co mu slina na mozg przyniosla... oszczedz! Przede wszystkim naucz sie jezyka polskiego, jak nie rozumiesz - widocznie ani mnie, tego co napisalem i ani filmu, i o czym w nim byla mowa...
Nie rozrozniasz tez miedzy pojeciami "nowy" a "nieznany" i to ja tego nie twierdzilem ale twoj koles, ktorego tu tak meznie bronisz...
Ablixa czy Zoloft czy inne "wymysly" dla potrzeb tego filmu - ale specjalnie Ablixa byla, jak juz to tylko "nowa" w sensie: w sprzedazy, nowa na rynku - moze nawet tylko na rynku amerykanskim.
Na swiecie mogla byc juz nawet pare ladnych lat w "obiegu", o czym moze swiadczyc nastepujące... Bo w rzeczywistosci byl to lek juz dawno bardzo dobrze przetestowany, zarejestrowany - znane byly jego wszystkie skutki uboczne - juz na dlugo wczesniej dowodzila o nich Dr. Siebert, co moze tylko oznaczac, ze musialo byc juz duzo takich przypadkow, i to juz po tej fazie "testowania" - bo inaczej nie dopuszczono by go w ogole do rynku!
Skoro ale Ablixa, byla zaledwie tylo "swiezo" w sprzedazy, ilosc tych przypadkow, moze tylko wskazywac, ze rozchodzi sie o skale swiatową - czyli, tak jak juz to mowilem - Ablixa na swiecie , byla juz od dawna na rynku, czyli nie byla wcale nieznana! To probowalem nieszczesnemu Lam NOOBOWI wytlumaczyc, a ty przychodzisz i tez zaczynasz sie tu napinac jak szara ges jakas....
Takze uszlo ci uwadze, ze specjalnie napisalem slowo JACYS pacjenci, co mialo zaznaczyc ironicznie, ze w testach nie rozchodzi sie o "pacjentow" - i to tez nie byl wcale moj wymysl, a Lam noob'a w zdaniu powyzej!
Po trzecie nie pouczaj ojca dzieci robic, bo jestem sam lekarzem i to co probujesz mi wytlumaczyc, w sprawie testowania lekow, adresuj do kolegi, ktorego probujesz tutaj bronic... Ja wiem doskonale w jakiej fazie testuje sie leki, i wlasnie na pewno nie testuje sie to w gabinecie czy przychodni u lekarza, na jego pacjentach... Tak mysli kolega Lam noob i dlatego sie jego wlasnie pytalem - co to jest testowanie, kiedy i na kim sie to robi i ze jak nie wie, to niech nie dyskutuje!
Dotyczy to takze ciebie - czytaj najpierw ze zrozumieniem, a potem mozesz pouczac.... Dziekuje i dobranoc!
Tak, ale wątek z Ablixą i z nowym, niewprowadzonym jeszcze lekiem to dwie różne rzeczy. To Ty tu chyba czegoś nie rozumiesz. Ablixa była znana, lek który był testowany NIE BYŁ BRANY PRZED BOHATERKĘ. To był WĄTEK POBOCZNY. I to kolega, którego zresztą nie znam, wbrew Twoim insynuacjom próbował Ci wytłumaczyć. I naucz się trochę szacunku, bo to że nie widzisz, czy piszesz z osobą młodą czy starszą od siebie nie zwalnia Cię z podstawowych zasad dyskusji. Chyba, że z góry masz w zamiarze być chamem i prostakiem, to już niestety inni forumowicze muszą żyć z takimi jak Ty. Sporo tu takich i nic się niestety na to nie poradzi. W każdym razie nie pluj się tak, śmiesznie wyglądają te Twoje nerwy o nic. Może sam powinieneś sobie zaaplikować Prozac.
A co do mojego wykształcenia... Pozdrawiam serdecznie, Farmaceutka.
wtedy bylem grzeczny, i odpowiadalem tylko na twoj bezpodstawny atak i prosilem tylko zebys czytala ze zrozumieniem, czego niestety jak widze, nadal nie masz zamiaru wykonac, dlatego teraz czuje sie zmuszony, by mowic do ciebie juz wprost, bez owijania w bawelne!....
Czyli jak ty jestes farmaceutką, to naprawde trzeba sie bac o stan polskiej inteligencji! Bo jaki znowu wątek z nowym i niewprowadzonym medykamentem? Gdzie ty takie cos widzialas? Co TAK KRZYCZYSZ, CO bylo testowane i NIE BRANE PRZEZ BOHATERKE? Bo ja mysle, ze ty widzialas WĄTEK - ale on byl TAKI UBOCZNY, ze niestety nawet nie trafil na tasme filmową! A co Lamy noob mi probowal tlumaczyc jest dokladnie tyle samo warte, co te twoje urojenia!... No bo taka jest prawda! Bo jak mi podasz nazwe, tego specyfiku o ktorym mowisz, to przysiegam ze skocze, z mojego balkonu, na 2 pietrze - do miski wody... i to mi szajs egal - na klate albo klasyczną gloweczke!
Ale poki co - to nie zmiania oczywiscie faktu, ze wiesz co? Daj juz sobie ty spokoj i przestan mi juz dalej wciskac androny, bo to nie ma najmniejsszego przeciez sensu... Bo po tych twoich statementach, to są tylko dwie mozliwosci - filmu w ogole nie widzialas, bo cie do kina nie wpuscili, ze wzgledu na twoj "farmaceutyczny" wiek, albo go z netu zerznelas lecz w ogole, go nie skumalas, bo ciągle jestes jeszcze w szoku po "Titanicu" - widze ze twoim gniotem wszechczasow...
Adieu i najlepiej juz bez odbioru, bo ciągle nowe wrazenia z ciągle to nowych "odkryc" w tym gniocie Soderbergh'a, przerastają juz nawet moją ciekawosc, choc z natury lubie sobie niekiedy rowniez pogdybac.... Lecz nie tutaj i nie z tobą - sorrka, moze innym razem!
Faktycznie, to nie ma sensu. Niektórzy po prostu muszą zaspamować całe forum swoimi kilometrowymi "niepodważalnymi" opiniami, argumentami ad personam i żałosną frustracją wynikającą z nierozumienia, co się do nich pisze. Cóż, taki los filmwebu.
Nie rozmawiaj z człowiekiem który nie zauważył całego pobocznego wątku, gdzie doktor najpierw ma spotkanie czteroosobowe, następnie mówi żonie ile dostanie kasy, a później podsuwa jednej z pacjentek kartkę do podpisania na darmowe testowanie leku. Później jeszcze kilka scen, skoro nie zauważa tak wielu scen to albo faktycznie oglądał jakąś inną wersję, albo jest idiotą.
Nie wiem czy to możliwe, ale np. w filmie daredevil wersja kinowa i reżyserska różniły się kolosalnie, jeśli tu jest też taka sprawa, to nie dziwie się różnicy w ocenach, pozdro.
czlowieku - uswiadom sobie najpierw, co to jest ten twoj wątek uboczny...
Bo te sceny, ktore tutaj opisujesz - w rozmowie przy obiedzie o tym denatrixie, nie bylo zadnej mowy o jakims testowaniu lekow - juz ci to 100 razy tlumaczylem, ze leki testuje sie tylko i wyłącznie klinicznie, a nie u lekarza w gabinecie! To o co tam chodziło, to mialo byc tylko fachowym "towarzyszeniem" - swiezego (specjalnie nie pisze nowego!) - NA RYNKU medykamentu! Dr. Banks mial uczestniczyć w meetingach z producentem tegoż, mial zachecac do niego pacjentów, robic "papierkową" robotę z tym związaną (wpisywać rozne dane w rozne tabele!)... To nie jest zadne testowanie! Nie wiem, czemu wszyscy tak się przy tym upieracie - moze to wina polskiego tłumaczenia - a ja widzialem film w oryginale, u mnie za granicą...
Po drugie to wszystko nazywacie wątkiem ubocznym - dla mnie to nawet to określenie mi juz brzmi "za szumnie" - bo tak jak to juz ujął Krzysiek na gorze - to wszystko jest zupełnie bez zadnego znaczenia dla tego filmu!... Tak samo jak ten w WOODOO wierzący czarnoskóry ziomek, ktory mowil tylko po francusku, ze widzial "fantoma" swojego ojca w taksówce - czy to tez bylo wątkiem ubocznym?
A wy sie wszyscy o tym rozpisaliście - jakby nie wiem co, dopiero teraz zajarzylem o co kaman...
Baba podpisała jakąś kartkę - łooo jeeezuu. jeezuu - nic tylko teraz, mi najpierw wypadałoby pojsc do piwnicy, i tam porządnie ryknąć ze śmiechu - a potem jednak , jak przyrzekłem - pojsc na ten balkon i skoczyć z uśmiechem na misce - gloweczką w tą miskę... chu.. tam.... moze byc nawet bez wody!
SOM!... shame on me, na wszystkie wieki wieków! A... lleluja! ;D
w tym że jesteś idiotą utwierdziło mnie to, że nie rozumiesz że słowa uboczny i poboczny mają inne zdarzenie
dokladnie! Zdarzenie to ty miales.... w twoich pampersach - z tym tylko ze nie wiem, czy wyszlo to juz na ubocze czy jeszcze pobocze... a moze tkwi jeszcze w rowie? chu_ , ze to w sumie obojetne, niestety nie mam sie o czym ponapinac, to musze przeciez czyms innym do pieca doje_bac! Nie prawda panie noobku?
Widocznie PAN LEKARZ Wikus skoczył na główeczkę ze swojego balkonu już wcześniej... Ciekaw jestem jaką wersje filmu widział, skoro nie zauważył wątku z testami.
I po co Ci te wykrzykniki, trzykropki i Caps Lock.. Aż takie emocją muszą towarzyszyć twoim wypowiedziom. Namawiam do spokojniejszej wypowiedzi, z pwnością znajdzie się w niej mniej uszczypliwych najprostszych rozwiązań.
jak sie ma tylko 2 klepki pod sufitem, no to naprawde, ciezko to pokapowac, po co ten Caps lock - wiec przetlumacze z prostego na oklepany (nie wiem, ale mam nadzieje, ze przynajmniej to moze bedzie ci zrozumialsze?!) - ze przeciez specjalnie w "Caps lock'u" sie jej pytalem - dlaczego ONA TAK KRZYCZY, bowiem ona sama wczesniej wlasnie do mnie w tymze "Caps lock'u" sie wydzierala.... Jak mozna tego nie jarzyc - no to zagadka, a ze komus mogą jeszcze jakies wielokropki przeszkadzac - no to juz na zawsze bedzie dla mnie kuriozum... Zycze "plodniejszych" przemyslen na przyszlosc - Dziekuje, dobranoc!
nie podoba mi się sposób, w jaki odpowiadasz na posty. Kompeltny brak szacunku do wypowiedzi i pomysłów na film innych. Wątek poboczny czy nie - nazwij to jak chcesz. Nic w tym filmie nie dzieje się bez przyczyny, poczytaj sobie moją wczesniejszą wypowiedź. Na miejscu użytkowików, których obrażasz zgłosiłabym nadużycie, zeby takich fatalnych wpisów obrażających innych było jak najmniej
tak, tak... Tak jak ty czytasz i z tego czytania wyciągasz potem wnioski - co juz ci w mojej odpowiedzi powyzej wykazalem - to tyle samo jest warta twoja opinia na temat mojego rzekomego obrazania ... kogokolwiek! Jezeli metoda argumentacji polegająca na wykorzystywaniu wieloznaczności pojęć i na stosowaniu sofizmatów jest dla ciebie tylko czystą abstrakcją - to raczej bym milczal niz sie tak blamowal Dziekuje, dobranoc!
Chciałabym powiedzieć cała przyjemnośc po mojej stronie. Nie dziękuj, nie ma za co dziękować.
Mi także jedna rzecz nie pasuje- intryga intrygą, ale takie morderstwo bez emocji? Młoda, zakochana żona zmienia się przez te 4 lata do tego stopnia, że jest w stanie z zimną krwią zabić człowieka, którego kiedyś kochała. W jakim celu?
no właśnie ta cała intryga grubymi nićmi szyta,no ale z drugiej strony ona chyba niby miała w przeszłości jakies problemy ze sobą(nie wiem czy coś nie wspominali o tym)no i była przede wszystkim uzależniona od bagactwa jak go nie miała to wpadała w depresję :D
Emily przeszła przez ciężkie chwile - niezależnie od swoich predyspozycji czy charakteru i mało kto by wyszedł z tego bez szwanku. Pewnie mogła zakasać rękawy i poradzić sobie z sytuacją sama, ale stało się tak, że załamała się i trafiła do psychiatry, który pokierował ją w nie do końca normalną stronę. Co z tego wyszło to wiemy - panie się dogadały i wymyśliły sposób, żeby pozbyć się męża i jakimś cudem zarobić trochę kasy (akcje - krzysyek to tłumaczył powyżej). Pewnie uczucia Emily do jej męża nie przeszły tej ciężkiej próby i w takiej sytuacji dosyć lekko zdecydowała się na krok ostateczny....
tak i jedna smierć spowoduje pewne(zaznaczam)wielkie bogactwo,bardzo to naciągane :P
hmm, myślisz, że uknuta intryga byłaby bardziej wiarygodna gdyby zebrała większe żniwo?. Wg mnie jedna ofira wystarczy by lawina ruszyła. Natomiast myślę, że lekarz, który nie zna charakterystyki produktu leczniczego, nie zna ulotki przylekowej, która to dla wprowadzanego leku ma dopiero powstać - nie jest pociągnięty do odpowiedzialności za skutki uboczne ( w tym również zgon) u pacjenta na etapie testowania i wdrażania leku. A to, że duże koncerny farmaceutyczne obracają również w czasach kryzysu kwotami, o których nie śniło się filozofom, to żadna nowośc. Na giełdzie się znam więc się nie wypowiem ale wystarczy przyjżeć się reklamom - niemalże wyłącznie banki i leki.
na jakim etapie testowania i wdrazania leku? Lek ktory dostaje sie od lekarza (tutaj chodzi o Ablixe!) - w jego gabinecie czy tez na recepte w aptece - juz dawno jest przetestowany i wdrozony (tak jest w kazdym, rzeczywistym swiecie!). Pojmij to zanim zaczniesz tu jakies teorie spiskowe - sama wdrazac w obieg!
Co Ty nie powiesz, a ja widzisz żyłam sobie w błogiej nieświadomości, że jak dostaję lek na receptę to pewnie nie był badany:) O tym że Ablixa istniała wcześniej, dowiedzieli się jednakowoż widzowie jak i sam dr Banks, więc co Ty chcesz znowu wytłumaczyć. Znowu swoje ukierunkowane jednostronne myśli próbujesz podpiąć pod jakikolwiek wątek. Właściwie, to tracę czas dyskutując z Tobą, bo naprawdę daleko Twoim tym i wcześniejszym wypowiedziom od jakichkolwiek norm.
I nie życzę sobie uwag w stylu:" pojmij to" bo nie mam 15 lat a Ty pewnie jesteś znacznie młodszy ode mnie.
no to ja sie ciebie cos spytam - czy to co napisalas powyzej, cytuje: " ...Natomiast myślę, że lekarz, który nie zna charakterystyki produktu leczniczego, nie zna ulotki przylekowej, która to dla wprowadzanego leku ma dopiero powstać - nie jest pociągnięty do odpowiedzialności za skutki uboczne ( w tym również zgon) u pacjenta na etapie testowania i wdrażania leku. ...." - czy to ma wspolnego cos z tym filmem, czy są to tylko jakies twoje wlasne dywygacje, na temat tzw. szeroko pojetej (przez ciebie?) medycyny, w stylu - co by bylo, gyby bylo... gdyby babcia miala wąsy? ¿ Pero qué cojones?
PS
Juz raz wyzej ci to napisalem - ze to, ze ja pewnie jestem mlodszym od ciebie, jest tylko twoim wlasnym "zaobserwowaniem", ktore wykielkowalo tylko w twoim mozgu, i nie jest zadną jakąs absolutną prawdą, takze wybaczysz jak sie do tego twojego poboznego zyczenia, nie zastosuje!
A slowo "pojmij" nalezy do podstawowych trybow w jezyku polskim - trybu rozkazującego, lecz nie musi wcale wyrazac klasyczny rozkaz - bo moze to byc po prostu zwykla prosba! Ponadto szczegolnie gdy sie rozchodzi o pierwszą osobe liczby pojedynczej - nalezy go rozumiec jako figura retoryczna. OK? OK! Dziekuje, dobranoc!