Gdy Pani Doubtfire idzie sobie ulicą i w pewnym momencie jakiś złodziejaszek chce jej wyrwać torebkę :] ależ się zdziwił :]
Albo płonąca bluzka, ewentualnie scena wyjścia z łazienki, gdy wchodzi kobieta, a wychodzi mężczyzna.
Taniec na miotle i z odkurzaczem wymiatają. Zajebisty film - tylko tak mogę okreslić ten film.
Mi się mimo wszystko najbardziej podobała scena jak w restauracji o 19 usiadł przez przypadek przebrany za panią Doubtfire przed swoim przyszłym szefem :)
ja z kolei uwielbiam sceny jak odwiedza go pani kurator i musi odgrywać dwie role i w efekcie traci twarz.. dosłownie :D
no i oczywiście początkowe sceny gdzie testują różne wariacje babć :D mistrzostwo improwizacji
Dla mnie chyba też ten płonący biust był najlepszy, chociaż takich świetnych scen jest tu sporo. :)
Fajna jest też jak ona przechodzi ulicą: "O widzę, że przyjechał pan podrywacz i to jakim wózkiem..."
- sięga po znaczek Mercedesa i kontynuuje damskim głosem:
"Oh! Tak mi przykro!"
ja uwielbiam wszystkie sceny z tego filmu, na przemian śmieję się i płaczę za każdym razem gdy oglądam, poza wymienionymi tutaj momentami fajnie jak pani Doubtfire ogląda się za młodymi dziewczynami albo jak popija przy barze na basenie i chce postawić dziewczynie drinka ha ha albo dobre jak "ją" podrywa kierowca autobusu :-) i jak traci twarz w mieszkaniu i nakłada "maseczkę" która fajnie kapie do herbaty :-) lepszej komedii nie oglądałam :)
sympatyczne to jest :) najlepsza scena, gdy chciał panią D. poderwać dziadek z busa, a on(a) takąąą owłosioną nogę wystawił(a).
Oprócz już wymienionych bardzo lubię tą scenę, w której Williams dzwoni do żony udając kandydatki na nianię. I tą pierwszą, jak dubbinguje jakąś bajkę i zmienia tekst, bo palenie jest niemoralne.
W ogóle cały film jest moją jedną wielką ulubioną sceną :)
Zdecydowanie najlepsza scena to na basenie jak się przy barze upija nom i w tej restauracji jak pomylił stoliki po pijaku;D
Jak mówi Mirandzie, że powinna życ w celibacie do końca życia, a jak nie to niech się Bóg nad nią zmiłuje:D
Kiedy dzieciaki nakrywają go/ją w toalecie:
"Nie podchodź, bo dostaniesz po nabiale!
- To ona na nabiał?!
- Ma wszystko."
Powiem szczerze, że nie wiem czy to ja się zmieniła, czy film nie zniósł próby czasu, ale... Oglądając o jakieś hm 7 lat temu uważałam, że jest to najśmieszniejsza komedia (których na ogół nie lubię) jaką znam. Do rozpuku rozśmieszały mnie przygody Pani D. w kuchni, zapalony biust itd., później sceny w restauracji i dialog ze Stew. Ogólnie wystawiłabym chyba wówczas 10, pełnia satysfakcji i ukontentowania... Do czasu - jednakże - do czasu... Obejrzany wczoraj film uznałam za nudny, bardzo przewidywalny, dość sztuczny i niestety mało i na siłę śmieszny. Po pierwsze realia w kórych dzieje się akcja - przecież to USA lat 90-tych, nie Ameryka pionierów i przemysłowców, dlaczego więc dzieci wychowywane są w sposób dość auotrytarny (w tym przypadku atorytetem jast matka), ciągle przebywaja razem mimo, że dzieli je dość znacza różnica wieku i potrzebna jest im niania, skoro dwoje z nich to nastolatki? Poza tym wydaje się, że są jej jakby własnością powstałą z przypadkowym i nikłym udziałem (niepotrzebnego na dalszym etapie) ojca. Ewentualnie są 'państwowe' bo jak widać rząd federalny sprawuje nad nimi najszerszą władzę (ta podstarzała - chyba już na emeryturze? - kuratorka!)mogą odciać je od spontanicznyc wizyt u rodziciela - który co ciekawe, w biznecie jest twardym i 'męskim' facetem, a w kontaktach z całkiem dorosłymi 'dzieciakami' (dla porównania przypomnę film Trzynastka gdzie 'dzieciaczki' w podobnym wieku żyły już 'pełnią życia') zwykłą cipcią (która przyprowadza im do 'męczenia' kózki, jakby miały 5 lat - no może najmłodszą by to zainteresowało). Dodatkowo zaślepiona i dość głupia mamusia rządzi w imie ślepo pojmowanych zasada wszystkim, łudząc sie byciem interesującą partią dla podstarzałego lowelasa Brosmana. I te nieudolne, politycznie poprawne wstawki - ekologia etc. I to 'image' Pani D., która niby to jest 60-latką, a wygląda i mówi w stylu jakby miała 20 lat więcej...Niestety, ale na siłę i schematycznie, mimo, że niegdys mi się podobało i tylko dlatego daję 6.
A co ma Piernik do wiatraka? jak to powiedział Lem? że dopuki nie wszedł do internetu to nie wiedział, że na świecie jest tylu idiotów... Miał chłop rację.