Napisana w stylu pamiętnika niedojrzałej i zagubionej nastolaltki powieść Tryzny to jadna z najlepszych książek, jaka kiedykolwiek wpadła mi w ręce. Niestety, film zraził mnie swoją płycizną. Książka napisana jest prostym językiem, co niejako zmusza czytelnika do cofnięcia się myślami do szczenięcych lat. Autor nie ocenia dziewczynek, nie moralizuje, pozostawia to czytelnikowi. A jest się nad czym zastanawiać, choćby co obudziło w opiekuńczej najstarszej siostrze mordercze instynkty wobec najmłodszego brata. I wiele innych...
Poza tym nie rozumiem po co Wajda uwspółcześnił akcję powieści, która (nieprzypadkowo) rozgrywa się w 1988r., u schyłku komunizmu. Jeżeli reżyser chciał koniecznie nakręcić film o młodzieży, to może lepiej na podstawie innej książki lub własnego scenariusza. Niektórych książek po prostu nie da się zekranizować i nie udało się to nawet Wajdzie.
Polecam artykuł Miłosza "O Pannie Nikt"
http://serwisy.gazeta.pl/kultura/1,53424,328005.html [serwisy.gazeta.pl/kultu ...]
zgadzam się z toba w pełni. książka jest cudowna, uwielbiam tryzne i styl jego pisania. jednak film jest nie udany, zraża do książki i nie oddaje jej klimatu w pełni, nawet w połowi, ksiązka poruszyła we mnie najmroczniesze zakamarki. wzbudziła niepokój, no po prostu cos niesamowitego, film był TYLKO kolejnym filmem o nastolatkach. Nie i jeszcze raz nie! Dla mnie amatorszczyzna