3/4 filmu upływa pod znakiem 'Amisze są dziwni' i nie ma tak naprawdę niczego strasznego (zapomnijcie o budowaniu atmosfery z jedynki czy nawet dwójki). Łazi sobie babka po domu czy okolicy i takie tam. 1/4 filmu to z kolei zabawa w berka, podana z taką intensywnością, że tez nie ma czego się bać- jeśli jakiś maszkaron widziany jest dosłownie co 5 sekund (i zabija innych w slow mo :D ), to opatrza się na tyle szybko, iż po minucie mamy 'meh'. Finał też jest raczej nie za bardzo. Powiedzieć, że ostatnie Paranormale nie urywały tyłka to nie powiedzieć nic, a te część wpisuje się w trend, tylko bardziej