Co mnie zdziwiło w tym horrorze to, to że przez cały czas nie widać żadnej zjawy, dopiero w ostatniej scenie widać jak Katie zamienia się w jakiegoś upiora.
Gwoli ścisłości, to ona się w nic nie zmienia, tylko zostaje opętana przez demona. Widać to zresztą nieco wcześniej, bo ona nie jest sobą już wtedy, gdy decyduje się zostać w domu przed 21. nocą - zresztą ma nawet nieco zmieniony głos. Gdy lunatykowała, pewnie również była opętana.
To, że zło jest w tym filmie nienamacalne, jest moim zdaniem sporą zaletą tego filmu. Dodaje to kolejną cegiełkę do atmosfery ciągłego niepokoju.