"Paranormal Activity ma potencjał, by stać się filmem kultowym" Hollywood Reporter "To film, który sukcesywnie budując napięcie, krok po kroku doprowadził 90 % widowni Music Box do? wrzasku!" Chicago Now "Uwierzcie reklamie! Paranormal ActivityParanormal Activity (2007)udaje się to, czego nie potrafi osiągnąć wiele filmów z milionowym budżetem: naprawdę potrafi wystraszyć" Chicago Now "Paranormal Activity porywa publiczność. Jest sprawnie nakręcony i autentycznie przerażający. Widzę w nim prawdziwy potencjał komercyjny" HitFix " ?zyskał wiele przychylnych recenzji i opinii przekazywanych z ust do ust? to porządna dawka strachu, która utrzyma się długo po wyjściu z kina" ScreenRant
Streszczenie
Dla młodej, dobrze zarabiającej pary koszmar rozpoczyna się w dniu, w którym wprowadza się ona do położonego na przedmieściach nowego domu. Od tej chwili towarzyszy jej przeświadczenie, iż poza nimi w domu mieszka "coś", co nie pozwala im spokojnie żyć i uaktywnia się w nocy. Szczególnie kiedy śpią. A przynajmniej próbują. Wrażenie to szczególnie dotyczy Katie, która przez całe życie czuła się osaczona przez paranormalne siły. Dla jej chłopaka, Micah obsesją staje się zbadanie, co tak naprawdę dzieje się w domu. Zakręcony na punkcie nowinek technologicznych i gadżetów, Micah wydaje tysiąc dolarów na cyfrową kamerę, którą umieszcza w nogach łóżka w sypialni. Kamera ta staje się medium, które ma posłużyć do rozwikłania tajemnicy. Zdaniem Katie paranormalne zjawisko nie jest zadowolone z takiego rozwiązania, a pojawienie się w domu nowego gadżetu powoduje jego eskalację. Kamera pracuje, podczas gdy Katie coraz bardziej oddala się od Micah, którego fascynacja zjawiskiem powoli przeradza się w obsesję. Podobnie jak Heath w "The Blair Witch Project", Micah, filmowiec z przymusu, w dochodzeniu do prawdy odznacza się niezłomną siłą i determinacją. Jednakże jego punkt widzenia, jako człowieka broniącego swojego domu, wnosi do tego nowego typu dokumentu wyjątkowy rodzaj desperacji. W końcu jest on świadkiem zdarzeń, które sprawiają, iż jego najlepsza przyjaciółka, bratnia dusza i partnerka noc po nocy i kawałek po kawałku zostaje mu odbierana. Wielogodzinne taśmy z nagraniami są przechowywane z komisariacie policji w San Diego i służą jako dowód w sprawie.
Od błyskawiczych zdjęć po epicką podróż
Dla scenarzysty i reżysera filmu, Orena Peliego, historia Paranormal Activity nie jest wymyśloną bajką. Zdjęcia do filmu kręcone były w 2006 roku w domu Peli na obrzeżach San Diego. Ekipa zdjęciowa składała się z trzech osób: reżysera, koproducencki Toni Taylor (ówczesnej dziewczyny Peliego), oraz ich wspólnego przyjaciela Amira Zbedy. Oren Peli, którego imię w języku hebrajskim oznacza "cud", urodził się w Izraelu. W wieku szesnastu lat porzucił szkołę i założył własną firmę komputerową. Trzy lata później wyemigrował wraz z Amir Zbedą do Stanów Zjednoczonych. W nowej ojczyźnie Peli żył w niedrogich, wynajętych mieszkaniach i zajmował się programowaniem animacji i gier wideo. Pewnego dnia spotkał Toni Taylor. Zdecydował wtedy, iż nadszedł czas na stabilizację. Wspomnienia z czasów, kiedy para szukała domu nie są kolorowe. Peli wspomina ten okres jako polowanie na okazję, która kilkakrotnie przeszła im koło nosa. Dlatego też, kiedy wreszcie na ich drodze pojawił się ten właściwy dom, jak wspomina Peli "zgodziliśmy się na proponowaną cenę i natychmiast podpisaliśmy wszystkie dokumenty". "Po raz pierwszy zamieszkałem w wolno stojącym domu. Do tej pory wynajmowałem jedynie małe klitki. Zaraz po wprowadzeniu się zdałem sobie sprawę, iż mieszkając w tak cichej okolicy, rejestruje się w domu dosłownie każdy dźwięk. Szczególnie w nocy". "Dom, lub ziemia na której był postawiony, trzęsła się. Z półek w środku nocy spadały książki. Nie twierdzę jednak, że w domu był duch, ponieważ incydenty te, jakkolwiek chcecie je nazwać, działy się nie codziennie, lecz np. co kilka miesięcy". Toni Taylor wspomina, iż podobnie jak filmowa Katie, na długo przed poznaniem Peli czuła się czasem owładnięta niewytłumaczalnymi siłami. "Lubię myśleć, że byłam pewnego rodzaju inspiracją do filmu", dodaje. Wspomina także, iż chciała zaraz po wprowadzeniu się przearanżować dom po swojemu, jednak Peli prosił ją, żeby zaczekała. Tak też uczyniła. Nocne hałasy, choć z różną częstotliwością, nie ustawały przez następnych kilka lat. "Moja techniczno-praktyczna natura podsunęła mi pomysł, by zainstalować kamery i wreszcie dowiedzieć się co dzieję się w domu" wspomina Peli uśmiechając się szeroko. "Pomyślałem sobie, że gdyby kamery nagrały coś interesującego, można by zrobić z tego film. Sukces "Blair Witch Project" utwierdził mnie w przekonaniu, że kręcone taką techniką filmy maja swoją widownię i są bardzo popularne". To nie pierwszy raz, kiedy reżyser przywołuje w wypowiedziach ten właśnie tytuł. Peli nie kryje się z faktem, iż jest jego prawdziwym fanem. Jak mówi, obraz ten stał się inspiracją do nakręcenia "Paranormal Activity". Po napisaniu scenariusza Peli przyznał swojej dziewczynie rację: nadszedł czas, by przerobić dom po swojemu. Para położyła nową podłogę, powiesiła kilka obrazków i przemeblowała sypialnię. Taylor wraz z Zbedem skonstruowali tabliczkę Ouija, który gra główną rolę w narracji. W czasie, gdy w domu trwał remont, Peli zorganizował w San Diego casting. Okazało się jednak, iż większość aktorów pochodziła z Los Angeles. Dopiero druga próba, tym razem przeprowadzona w Hollywood pozwoliła wyłonić dwóch głównych bohaterów filmu: Katie Featherston oraz Micah Sloata. "Po zadaniu im pytania: dlaczego myślisz, iż dom jest nawiedzony, okazali się być jednymi z niewielu aktorów, którzy naprawdę wczuli się w temat". "W czasie zdjęć okazało się, iż Katie i Micah wyglądają przed kamera na parę, która zna się od wielu lat", mówi Peli. "Opowiadali sobie o wakacyjnych przygodach i dyskutowali o tym, dlaczego mama Katie nie pochwala tego, iż mieszkają razem. Z marszu wymyślali różne historie z życia bohaterów filmu. Był taki moment podczas przygotowań do zdjęć, kiedy pomyślałem sobie, że nie nakręcę filmu, jeśli nie znajdę aktorów, którzy zagraliby zgodnie z moimi wyobrażeniami. Na szczęście trafiłem na Katie i Micah." Głównym celem Peliego w okresie realizacji było nakręcenie jak najbardziej naturalnych zdjęć. Jak mówi: "Nie chciałem, by aktorzy musieli martwić się o światło, czy właściwy kąt padania kamery. Jednocześnie nie chciałem mieć złych zdjęć. Skupiliśmy się na naturalnej grze, nie przerywanej cięciami z powodów technicznych". Jedynym wyjątkiem było ujęcie statyczne pokazujące Micah montującego kamerę na statywie w łóżku. "Pracowałem nad tym ujęciem miesiącami", tłumaczy Peli. "Bawiłem się różnego rodzaju światłem ponieważ zależało mi, by było jak najbardziej naturalne. Potem, w okresie post produkcji kombinowałem z różnymi filtrami, aż do momentu, kiedy osiągnąłem zamierzony efekt. Chodziło o to, by przy zachowaniu przejrzystości obrazu widzowie prawie nie widzieli co dokładnie dzieje się w pokoju. Sfilmowanie bohaterów poza ich sypialnią było zadaniem Micah. Jak się okazało, aktor w czasach studenckich był operatorem kamery w stacji telewizyjnej swojego kolegi. "Bardzo dobrze kadrował ujęcia- czasami nawet zbyt dobrze. Musiałem prosić go, by nie używał w kamerze podglądu, tylko po prostu filmował to co ma przed sobą", wspomina ze śmiechem Peli. Pomimo tego, iż Peli czuł, że Katie i Micah nie potrzebują zbyt wielu reżyserskich wskazówek ustanowił pewną zasadę : improwizacja jest jak najbardziej OK. pod warunkiem, że nie będą bez potrzeby zwracać się do siebie po imieniu i stosować nadmiernej ekspozycji przed kamerą. "Pozwoliłem także Micah do woli denerwować Katie- dzięki czemu reaguje ona na jego zaczepki naturalnie, tak jakby była do nich przyzwyczajona" dodaje reżyser. Peli odwołał się do jak największego naturalizmu także w okresie post produkcji. "Tak jak w przypadku "Blair Witch" chciałem, by na ekranie było jak najmniej krwi. Ja sam lubię właśnie takie horrory, które przesadnie nie eksponują pewnych zjawisk. Podobnie myślę o dźwięku- ma być delikatny, a nie przytłaczający. Nagraliśmy przeróżne brzdęki i dudnienia. To całkowicie wystarczyło, by stworzyć odpowiednią atmosferę. Fakt, iż w wielu scenach filmu panuje całkowita cisza nie rozprasza widza i zmusza go do skupienia uwagi na każdym szczególe. Brak dźwięku tylko podkreśla np. delikatne pukanie w ścianę, które jak zdaje sobie sprawę widz, nie ma prawa mieć miejsca". Produkcja filmu poszła tak sprawnie, iż sąsiedzi w ogóle nie wiedzieli, że powstał. Podobnie jak nikt inny. "Powiedziałem o filmie moim rodzicom tylko dlatego, iż odwiedzili mnie w czasie, kiedy przygotowywałem dom do zdjęć. Kiedy postanawiam coś zrobić, nie lubię rozgadywać się o swoich planach" wyjaśnia Peli. "Gdy zaczynam mówić o czymś co chcę zrobić, tak naprawdę zadowalam się samym gadaniem. W tym więc wypadku trzymałem język za zębami i działałem". Już po siedmiu dniach od zakończenia zdjęć, z pomocą Taylor i Zbeda, którzy uczestniczyli w każdym momencie powstawania filmu, Peli rozpoczął na swoim domowym oprogramowaniu montaż. Tu, jak się okazało, czekała go najtrudniejsza praca. Targany wątpliwościami reżyser potrzebował nieco czasu, by stworzyć wersją, która ostatecznie by go zadowoliła. "Pamiętam, kiedy montowałem scenę zatrzaskujących się drzwi. Jednego dnia patrząc na nią byłem pewien, że jest po prostu mistrzowska i że znalazłem w życiu nowe powołanie, a zaraz następnego wydawała mi się kompletnie beznadziejna" wspomina. Kolejnym krokiem było zgłoszeniu "Paranormal Activity" do "czterech lub pięciu" festiwali filmów grozy, o których Peli dowiedział się po lekturze przewodnika poświęconego tego typu wydarzeniom. Film wyświetlony został podczas festiwalu Screamfest odbywającego się w słynnym Chinease Theatre na Hollywood Boulevard. Peli przyznaje, że w tamtym czasie (2007 rok) nie był przygotowany na swój filmowy debiut. Organizator Screamfest zmusił go, by wysłał DVD z filmem do Steve'a Bartona, redaktora popularnego portalu poświęconemu horrorom, Dread Central. Krok ten okazał się być strzałem w dziesiątkę. Barton wraz z licznymi użytkownikami portalu był filmem zachwycony. To przekonało Peliego, iż warto walczyć o jego szerszą dystrybucję. "Nigdy nie zapomnę uczucia, którego doświadczyłem obserwując na sali kinowej ludzi, którzy zapłacili za bilet i zakrywając z przerażenia oczy oglądali mój film". "Pierwszy pokaz był naprawdę ekscytujący", dodaje Toni Taylor. "Byłam zaskoczona reakcją publiczności na zachowanie Micah". Zaraz po pierwszy pokazie Peli wspomina, iż podchodzili do niego bardzo różni ludzie, zarówno dwudziesto- jak i czterdziestolatkowie, którzy skarżyli się, że po obejrzeniu filmu przez kilka nocy nie mogli w ogóle zasnąć. Jak mówi reżyser: "Z początku myślałem, iż po prostu starają się być mili, ale takich sygnałów miałem coraz więcej". Wkrótce stało się jasne, iż ludziom film naprawdę się podoba. Ilość zapytań o możliwość obejrzenia go rosła. Niestety w tamtym czasie reżyser nie znał odpowiedzi na to pytanie. "To było niesamowite", mówi Peli. "Widziałem w kinie wiele filmów, ale nigdy nie byłem świadkiem takich emocji, jakie wywoływał w ludziach Paranormal Activity. To sprawiło, iż zacząłem myśleć o moim filmie w kontekście kinowy. A musicie wiedzieć, że ilekroć wpadam na dobry pomysł nie spocznę, dopóki nie wcielę go w życie". Rozgłos, jaki film zyskał podczas festiwalu Screamfest pomógł przyciągnąć uwagę Stevena Schneidera, producenta filmowego, który pierwszy raz obejrzał Paranormal Activity w nocy w swoim domu. Jak wspomina, podczas projekcji był zachwycony tym, jak reżyser krok po kroku wciąga widza w to, co dzieje się na ekranie. "Najbardziej zaintrygowała mnie pierwsza scena nocna" wspomina Schneider, "kiedy Micah umieszcza kamerę na statywie. Od razu wiedziałem, iż reżyser jest mistrzem w budowaniu napięcia. A potem, scena po scenie film tak mnie wciągnął, iż do rana nie zmrużyłem oka". Jak mówi Schneider "Będąc producentem, jednym z moich podstawowych zadań jest wyszukiwanie na rynku świeżych, innowacyjnych pomysłów. Uczucie, kiedy znajduje się taką perełkę jak Paranormal Activity, jest nie do opisania". Schneider podzielił się swoim entuzjazmem z Jasonem Blumem związanym z wytwórnią Paramount Pictures. Blum był świadom tego, iż tego typu niskobudżetowe filmy trafiają się nie częściej niż raz na osiem- dziesięć lat. Postanowił działać. Po pokazie na festiwalu Slamdance całą trójka spodziewała się wielkiego sukcesu. Jednakże pomimo kolejnych pozytywnych reakcji widzów i dziennikarzy, na horyzoncie nie widać było dystrybutora zainteresowanego obrazem. Nikogo to jednak nie dziwiło. Niski budżet plus nieznani aktorzy nie gwarantowały stuprocentowego sukcesu, a szefowie dużych wytwórni znacznie chętniej inwestują w gwiazdorskie remaki, niż w nowotarskie propozycje. Ale, jak mówi Schneider, "widownia tęskniła za filmami, które przeraziłyby ich do szpiku kości. Paranormal Activity w stu procentach jest takim filmem". Na sali podczas pokazu w Slamdance obecna była Ashley Brucks z wytwórni Dream Works. Film zachwycił ją na tyle, iż pokazała go potem swojemu szefowi Adamowi Goodmanowi, który zaproponował nakręcenie remaku filmu z iście hollywoodzkim budżetem i obsadą. Jednym z warunków było obsadzenie Peli w roli reżysera, na co Dream Works bez problemu przystał. Być może takie właśnie byłyby dalsze losy filmu, gdyby nie Blum. W jego przekonaniu barbarzyństwem byłoby przerabiać tak świetny oryginał. Był on pewien, iż film w swej pierwotnej postaci jest w stanie całkowicie zawładnąć widownią kinową. Ostatecznie namówił on najważniejszych szefów Dream Works na obejrzenie oryginału. Ci, zaraz po projekcji przyznali mu rację. Nie było żadnej potrzeby nakręcenia remaku. Film w swej pierwotnej wersji był genialny. W wyniku podziałów w Dream Works film trafił pod skrzydła Paramount. Początkowo odłożony na półkę, w wyniku kolejnych zmian na stanowiskach trafił wreszcie na właściwe biurko. Paranormal Activity zaplanowany został jako jedna z pierwszych premier kinowych jesieni 2009.
O filmie
24 września 2009 roku "Paranormal Activity" został wyświetlony podczas festiwalu Austin's Fantastic Fest w Stanach Zjednoczonych. Świetne recenzje utwierdziły Paramount w przekonaniu, iż warto dołożyć wszelkich starań, aby film został jak najlepiej wypromowany na całym świecie. Oto jedna z nich: Paranormal Activity straszy Tellerudie Twórcy niezależnej produkcji, horroru Paranormal Activity, który był drugi z kolej filmem pokazywanym na Festiwalu Filmowym Telluride, nie mogliby sobie wymarzyć lepszej aury do wyświetlania filmu. Pod gołym niebem, w strugach deszczu i pod osłoną nocy, uzbrojona jedynie w parasole publiczność festiwalowa musiała zmierzyć się ze swoim strachem. Kulisy powstania filmu są podobne jak w wypadku każdego filmu niezależnego (niski budżet -11 tysięcy dolarów, jedna kamera, jedna lokalizacja). Nie przeszkodziło to jednak w zdobyciu zainteresowania obrazem wytwórni Paramount, która dostrzegła w nim potencjał na miarę "The Blair Witch Project" i postanowiła go kupić. O mały włos, a filmu na festiwalu w ogóle by nie było. Dyrektorzy programowi Telluride zaakceptowali jego udział , ale film mógł być wyświetlony w kinie pod chmurką, które posiada jedynie projektor do odtwarzania taśmy 35 mm. 2 dni przed festiwalem Paramount przegrał obraz na taśmę 35 mm i wysłał dwie sztuki do organizatorów. Film dotarł na miejsce na dwie godziny przed planowaną projekcją. Film Orena Peliego pokazuje zmagania pary bohaterów, którzy są w swym domu nękani przez paranormalne siły, oraz ich próby dojścia do sprawców tych zdarzeń. Widzimy bohaterów śpiących w swym łóżku, nieświadomych rozgrywających się wokół nich zdarzeń. Podczas projekcji widownia wielokrotnie próbowała ostrzec parę bohaterów, szepcząc do nich o zbliżającym się zagrożeniu a w chwilach największe strachu wstrzymywała oddech. Pomimo że film mógłby ograniczyć się do znajomego nam wszystkim schematu duchów i przestraszonych bohaterów, robi on krok dalej. Gra także na naszych najprymitywniejszych instynktach i strachu, który każdy z nas kładąc się spać doświadczył przynajmniej raz. A zakończenie? Im mniej ujawnię, tym lepiej. Powiem tylko, że wracając po projekcji do hotelu co chwila oglądałem się za siebie... Jay A.Fernandez *** Podobnie jak w wypadku "The Blair Witch Project", jedną z marketingowych metod wypromowania filmu jest jak najszersza kampania w Internecie. Innowacyjna formuła "Demand It!" pozwala fanom zamawiać kopię filmu do swojego miasta. Na podstawie zgromadzonych w ten sposób danych wytwórnia zdecyduje, do których miast jako pierwszych trafi kopia filmu. Akcja rozpoczyna się w październiku. Amy Powell, manager ds. marketingu w wytwórni Paramount uważa, iż mimo tego, że jest to stosunkowo nowa metoda promocji filmów (do tej pory w ten sposób promowano książki i niezależne rockowe zespoły), doskonale sprawdzi się on również w przypadku "Paranormal Activity". *** Od momentu pierwszego pokazu filmu w 2007 roku Peli wprowadził do filmu nieliczne zmiany. "Zrobiliśmy około trzydziestu pokazów, dla różnego rodzaju publiczności- od zaciekłych fanów horrorów po gospodynie domowe. Po każdym z nich Peli wprowadzał drobne korekty", zauważa Blum. "Tak właśnie wyglądał proces kręcenia filmu przez Orena. Zmieniał film z pięćdziesiąt razy zanim ktokolwiek go zobaczył. Ponieważ praktycznie stworzył film z niczego, polegało to na tym, iż kręcił jakąś scenę, oglądał co z tego wyszło, kręcił coś innego, dodawał pewne sceny lub całkowicie je zmieniał. Ponieważ w całość zaangażowanych było dosłownie kilka osób (tylko on i aktorzy) koszt takich dokrętek oscylował w granicach stu dolarów. Co innego przy filmie hollywoodzkim. Kiedy robisz dokrętki, kosztuje cię to tysiące dolarów dziennie. Jim Cameron pracuje podobnie jak Peli, z tą tylko różnicą, że jego filmy kosztują 450 milionów dolarów. Peli odkrył sposób jak nakręcić film trochę taniej. Blum namówił Stuarta Forda z Miramax, by spróbować sprzedać film do dystrybucji światowej. Dzięki entuzjazmowi jego samego oraz potencjalnych klientów film do końca roku będzie pokazany w kinach na całym świecie. Blum zaangażował się również w kolejną produkcję Peli, pt. "Area 51", do której zdjęcia rozpoczną się jesienią. "Film jest z zamierzenia trochę większym przedsięwzięciem od Paranormal Activity, ale podobnie jak poprzedni tytuł będzie oparty na improwizacji", mówi Blum. W oczekiwaniu na swój kinowy debiut i kolejne wyzwanie Peli konstatuje: "Marzyłem o tym, by stworzyć film, z którym mogliby się identyfikować ludzie nowego pokolenia. Po obejrzeniu "Psychozy" ludzie zarzekali się, że już nigdy nie wezmą prysznica, po "Szczękach" mieli nigdy więcej nie kąpać się w oceanie, a po "Blair Witch Project" nie wchodzić do lasu. Spanie jest czynnością, której nie da się uniknąć. Pomyślałem więc sobie, że jeśli uda mi się przestraszyć ludzi na tyle, by bali się spać we własnych łóżkach, Paranormal Acitivity może odnieść sukces". Słodki snów! Oren
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.