[spojlery] Czy tylko ja miałam wrażenie, że bogata rodzina cały czas wiedziała co dzieje się pod ich dachem? Szczególnie w scenach kiedy małżonkowie rozmawiali o majtkach pozostawionych w samochodzie, albo kiedy przed przyjęciem gospodyni zostaje poproszona o przyniesienie stołów z piwnicy, albo kiedy ojciec i Park siedzą w strojach Indian za
krzakami. Miałam wtedy wrażenie, że ci bogaci ludzie nie mogą być aż tak naiwni. Włąsciwie nawet przez moment pomyślałam, że w połowie filmu akcja będzie się toczyć właśnie z perspektywy właścicieli domu.
A ja jestem przekonana, że absolutnie nie wiedzieli, chociaż w pewnym momencie niektóre zachowania zaczynały ich niepokoić. Gdy cały czas przebywasz w określonym kręgu kulturowym w swojej klasie społecznej, gdzie obowiązują inne standardy, do głowy ci nie przyjdzie, że dając ludziom pracę i traktując ich z szacunkiem - oni nie znają granic i będą cię oszukiwać ile się tylko da. O tym świadczy chociażby zachowanie wieloletniej gosposi. Bardzo ładnie wyjaśnia to Tomasz Raczek w swojej recenzji na YouTubie.
To było tylko takie moje wrażenie, bo nie dowiedzieliśmy się tak naprawdę zbyt wiele o członkach tej rodziny. Przyszło mi do głowy, że akcja mogła pójść w innym kierunku i to bogata rodzina okaże się jakąś mroczną stroną, takie gdybanie z mieszaniem gatunków. A recenzję Tomasza Raczka obejrzałam po napisaniu komentarza :-)