Zaskakujący obraz, który ciężko sklasyfikować gatunkowo. Całość daje do myślenia, ale ogólny morał z zakończenia wzbudza wątpliwości. Film prezentuje klasową przepaść między życiem w biedzie a bogactwem, ale czyni to w sposób nieco tendencyjny stwarzając tytułowym pasożytom pole do wzbudzenia sympatii w oczach widza, jednocześnie nie dając takiej samej szansy ich mocodawcom. Nie podoba mi się spłycony portret rodziny bogaczy i myślę, że "Parasite" zyskałby na wiarygodności gdyby tym postaciom podarowano więcej głębi i kompleksowości. Ponadto wraz z rozwojem fabuły widz nabiera przekonania jakoby to rodzina plebejuszy miała w sobie więcej sprytu i inteligencji niż ci bogaci i w moim odczuciu w ich zachowaniu widać za dużo szpiegowskiego sprytu i bondowskiej błyskotliwości a za mało zwykłego, podłego cwaniactwa, przez co obraz traci na realizmie. Mam też problem z zakończeniem filmu, gdzie reżyser nie tylko nie pozostawił miejsca na to, by współczuć właściwym ofiarom tytułowych pasożytów, ale też ukazał te ofiary w wyłącznie niekorzystny sposób. Na pewno jest to obraz nietuzinkowy i skłaniający do przemyśleń, co czyni go więcej niż wartym obejrzenia, ale choć płynność w przechodzeniu z jednego gatunku do drugiego i ciekawe zwroty akcji są silnymi zaletami, to średnia wiarygodność postaci i wysoki stopień wyrafinowania ich postępowania wzbudzają zbyt wiele wątpliwości, by uznać ten film za wybitny.