PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=798143}

Parasite

Gi-saeng-chung
2019
8,1 188 tys. ocen
8,1 10 1 187504
8,5 114 krytyków
Parasite
powrót do forum filmu Parasite

Czy idzie w normalny sposób (bo metaforyczny jest dla mnie zrozumiały) logicznie wytłumaczyć dlaczego ojciec rodzinki, w finale, zabija Pana Domu? Przecież z typowego przebiegu akcji (pomijając filmową przenośnię) jasno wynikało, że biznesmen jest całkiem spoko gościem i żył w bardzo dobrych stosunkach (pomimo różnicy społecznej) z rodzinką?
Wiem co reżyser chciał przez to przekazać "pomiędzy wierszami", ale było to dla mnie cholernie nielogiczne z punktu widzenia fabuły.

ocenił(a) film na 8
SickMind

Cóż, nie zgadzam się z tym że Pan Domu został przedstawiony jako spoko gość i moim zdaniem ojciec rodziny miał pare powodów by sie na niego wkurzyć. To Pan Domu pierwszy poza dzieckiem wyczuł "zapach biedy" i mówił o tym żonie jakoby to było coś nie do zniesienia. Potem na przyjęciu Pan Domu spojrzał ojcowi rodziny w oczy i powiedział "Jest pan teraz w pracy" co można przetłumaczyć na "Jeśli każe ci sie przebrać za klauna-indianina i każe skakać jak małpa, to to zrobisz mimo że zatrudniam cie jako kierowce i zrobisz to bez gadania" i wreszcie końcówka, wszędzie krew, każdy próbuje kogoś zabić, a Pan Domu odsuwa z obrzydzeniem człowieka z rożnem w boku i zatyka przy tym nos... tymczasem ojciec rodziny trzyma w ramionach swoją umierającą córke... więc tak.. nie wytrzymał i ja to rozumiem

ocenił(a) film na 7
zuzia_swierczek

I serio uważasz, że to co wymieniłaś to są powody żeby zabić drugiego człowieka, który - tak czy siak - wyciągnął w jakiejś mierze rodzinę tego ojca z biedy? Przeraża mnie to, że można próbować usprawiedliwiać jego postawę pod kątem stricte fabularnym (bo tak jak wspominałem, pod kątem symbolicznym jest to jak najbardziej ok).

ocenił(a) film na 8
SickMind

Nie uważam żeby twoje powody by kogoś zabić, moje czy ojca rodziny mogły sie kiedyś spotkać. Nigdy nie byłam w sytuacji w której nie mam co jeść, nie mam czy tym nakarmić swoje dzieci, a gdy w końcu mamy co jeść to nadal jestem poniżana lub traktowana z góry, bo nie jestem bogata. Ja tylko obserwowałam reakcje i zachowania obu bohaterów i wiem że ludzie są zdolni do różnych rzeczy jeśli sie naciśnie odpowiednie klawisze.

ocenił(a) film na 7
zuzia_swierczek

Wiesz, ja nie neguję tego, że ludzie byli zabijani za większe bzdury, albo czasem nawet i bez powodu (ktoś się przypadkowo pojawiał w złym miejscu, o złej porze), ale w tego typu filmach wszystko powinno wynikać z fabuły i charakteru postaci, a nie być odstawiane na zasadzie "deus ex machina", a to zabójstwo Bogatego Pracodawcy takie właśnie było. Ojciec rodziny nie był w tym filmie przedstawiany jako "tykająca bomba", ani też osoba jakoś przesadnie agresywna, czy mająca też jakieś wielkie żale w kierunku bogatych pracodawców. Rozwój wydarzeń także nie doprowadził do aż tak skrajnej sytuacji, by stosunek Ojca Rodziny zmienił się aż tak diametralnie co do osoby Pracodawcy, żeby doszło tam do morderstwa. Po prostu w żadnej mierze nie było to dla mnie przekonująco umotywowane (ani charakterem postaci Ojca Rodziny, ani też fabularnym rozwojem wypadków). Mówisz, że obserwowałaś tylko reakcje i zachowania bohaterów. Ja także to robiłem i widząc co tam się odstawiło w finale, trudno mi było uznać to za wiarygodny rozwój wypadków i klasyczne "WTF??!!!" samo się cisnęło na usta.

ocenił(a) film na 8
SickMind

Deus ex machina określa kogoś lub coś kto/co nagle sie pojawia i rozwiązuje sytuacje która jest nierozwiązywalna, jest to wykorzystywane raczej na korzyść bohaterów. Zabicie Pana Domu nie ma za wiele wspólnego z tym procesem, sytuacja na przyjęciu nie była skomplikowaną intrygą lecz chaosem, a zamordowanie Pana Domu pogorszyło sytuacje w jakiej była rodzina, a zatem nie działała na ich korzyść, Ojciec Rodziny dał po prostu upust swoim emocjom, gdyż ja nie uważam żeby stosunek Ojca Rodziny do pana domu sie zmienił diametralnie... Ojciec Rodziny nigdy nie darzył Pana Domu wielką sympatią, on grał że go lubił, bo tego wymagała intryga. A odnośnie przedstawienia jako "tykającej bomby", być może Ojciec Rodziny nie został przedstawiony jako agresor, ale miał skłonności bycia bezwzględnym, cała sytuacja z małżeństwem uwięzionym w piwnicy, i tak jak wspominałam wcześniej, Ojciec Rodziny podczas przyjęcia był w wielkich emocjach, potem w filmie widzimy, że żałuje tego co zrobił, jednak w tamtym momencie ukierunkował na kogoś swoje emocje, a zatkanie nosa było po prostu kroplą, która przelała czarę goryczy... kto wie, może równie dobrze mogłaby to być pani domu też nie była święta (bardziej głupia), ale tego nigdy sie nie dowiemy

ocenił(a) film na 7
zuzia_swierczek

Wiem co oznacza określenie "Deus ex machina" i skąd pochodzi, ale w tym przypadku nie chodziło mi o dosłowność, ale o to, że tak w tym filmie, jak i w antycznych tragediach - pojawiało się jakieś działanie, będące kompletnie "z czapy" (żeby nie powiedzieć dosadniej). Ojciec być może potrafił być bezwzględnym, ale wyłącznie w sytuacjach kiedy chodziło o przetrwanie jego rodziny (a kiedy morduje Pracodawcę nic takiego się nie działo, a samo morderstwo nie miało szans zmienić czegokolwiek na lepsze), poza tymi sytuacjami był raczej "potulnym miśkiem" robiącym wszystko co trzeba, byle tylko nie pogorszyć swojego nowego statusu i statusu rodziny. Obstawiam, że motyw z morderstwem reżyser tam wrzucił, żeby miało wydźwięk typowo symboliczny, a że gryzło się to z fabułą i charakterami bohaterów? Cóż, widz będzie to musiał jakoś wziąć na klatę. Serio uważasz, że coś tak trywialnego jak zatkanie nosa przez Pracodawcę mogło być katalizatorem, który uwolnił w Ojcu mordercze żądze? Przecież cała ta rodzina nowobogackich, pomimo że całkiem miła w stosunku do głównych bohaterów, od samego początku miała postawę "tych lepszych", tak więc takie zatykanie nosa, czy że Pracodawcy "śmierdziało biedą" z samego założenia nie powinno stanowić żadnego zaskoczenia dla naszych bohaterów, a już tym bardziej wywoływać jakichkolwiek morderczych skłonności. Przecież oni nie byli głupi i od samego początku wiedzieli, że "syty głodnego nie zrozumie", dlatego udawali kogoś lepszego, kogoś kim nie byli, po to żeby się wkupić w łaski nowobogackich. Jeżeli ci biedniejsi mordowaliby tych bogatszych tylko za to, że tamci mają się za lepszych, to zabrakłoby miejsc w więzieniach żeby to rozliczyć pod kątem prawnym. Dlatego też uważam tamto zachowanie Ojca za kompletnie niedorzeczne pod kątem stricte fabularnym.

ocenił(a) film na 8
SickMind

Coś co jest "z czapy" i prowadzi do rozwiązania sytuacji nie jest automatycznie Deus ex machiną, ale zostawmy to... Masz racje, że samo uważanie sie za lepszych nie doprowadziłoby do zabójstwa, dlatego Pan Domu żyje przez cały film, Ojciec Rodziny nie mówi mu nic nie miłego, jest opanowany, stara sie itd. ale potem poznaje męża byłej gospodyni, do którego mam wrażenie poczuł pewną sympatie i było mu go żal. Żył w ciemności i dzień w dzień uderzał głową w przycisk by zapalić światło nad głową Pana Domu, a ten nawet nie zwrócił na niego uwagi i go odtrącił żeby podnieść kluczyki, i tak to oczywiste, że Pan Domu nie wiedział o tym oddaniu, ale Ojciec Rodziny o tym nie myślał, on wiedział i to wystarczyło w momencie gdy ogarnęło go tyle emocji. Oczywiście drzemie w tym symbolika, bo to chyba wtedy Ojciec Rodziny zobaczył, że on nie lubi pana domu i ten go nie szanuje, ale mąż byłej gospodyni wielbił i szanował Pana Domu, bo ten pozwalał mu żyć, dawał mu schronienie itd, a ten jednak traktował go z taką samą odrazą i brakiem szacunku co jego i jeszcze raz, Pan Domu nie wiedział o tym oddaniu, ale najwyraźniej Ojciec Rodziny uznał, że to nie ma znaczenia, że nawet jakby wiedział to i tak nie zwróciłby uwagi na to, że wykrwawia sie przed nim człowiek.

ocenił(a) film na 7
zuzia_swierczek

Sęk w tym, że przez cały film Ojciec nie jest pokazany jako ktoś, komu za specjalnie zależy na tym, by Pracodawca go lubił, czy szanował, ale zależy na tym, by jak najdłużej żerować na naiwnych bogaczach (stąd też jego uległa postawa, której nie myliłbym z jakimiś wielkimi oznakami sympatii dla Pracodawców). Ojciec też nie szanował Pracodawców. Zobacz co odstawili, kiedy mieli chatę tylko dla siebie (przez co omal nie wtopili, notabene). Tutaj brak szacunku był obopólny (jak to ogólnie biednych do bogatych i na odwrót) i trudno mi kupić wytłumaczenie, że Ojciec w finale uświadomił sobie nagle uczucia Pracodawcy do niego (oraz że one się nigdy nie zmienią), co popchnęło go do morderstwa. Ojciec nie był głupi. Wiedział, że Bogacze zawsze będą ich traktować jak gorszy sort. Mogą ich tolerować, przebywać w ich towarzystwie, ale zawsze będą czuć ten symboliczny "smród biedy". Rodzinka była zbyt cwana, by sobie z tego nie zdawać sprawy. Brali to na klatę, bo w zamian mogli pasożytować na bogatych naiwniakach. Cała Familia była w filmie przedstawiona na zbyt wyrachowaną, żeby można było kupić wytłumaczenie morderstwa urażoną dumą czy zranionymi uczuciami przedstawiciela klasy niższej. Oni byli w tym domu po to, żeby choć na trochę wyrwać się z biedy i pożyć na poziomie, jak człowiek, a nie po to żeby się bratać z przedstawicielami klasy, do której - choćby odgrywali oscarowe role - nigdy nie będą przynależeć.

ocenił(a) film na 8
SickMind

Nie chodziło mi o to, że Ojciec Rodziny chce tego szacunku konkretnie jako ten biedny i że to okazuje, ale podejrzewam, że jak każdy człowiek oczekuje choć minimum szacunku choćby za to że pracuje, chce być po prostu trakowany jak człowiek. Ojciec Rodziny szanował Pana Domu gdy ten to widział, był grzeczny i uprzejmy, a gdy nie (gdy byli sami w domu) postanowił sie troche wyżyć, po tym wszystkim czego doświadczyła jego rodzina, zaś Pan Domu ma gdzieś czy ktoś poczuje się urażony, bo przecież mu płace. I tak, to oczywiste, że rodzina od początku do końca zdawała sobie sprawe, że nie będzie szanowana, i tak jak napisałam wcześniej, ojcowi nie dlatego puściły nerwy, ale dlatego, że odepchnięty został również ten który naprawde (nie tylko na pokaz) szanował Pana Domu i służył mu, bo tego chciał. Nie ważne jak bardzo by sie starali, nigdy nie zasłużą nawet na to, by otrzymać pomoc nawet jak sie wykrwawiasz, bo jesteś ten biedniejszy, nieważne że tego nie wybrałeś, smród pozostanie

ocenił(a) film na 7
zuzia_swierczek

Tylko, że dla Ojca nie powinno to być żadnym zaskoczeniem. To był łebski facet i doskonale sobie zdawał sprawę z podziałów oraz tego, że z tym nic się nie da zrobić, tak więc przynajmniej jego rodzina może sobie ułatwić życie i pożerować na naiwnych Bogaczach. Przedstawiłaś Ojca jak jakiegoś pierwszego naiwnego, który gdzieś w głębi duszy wierzy, że jednak oddanie i szacunek (tego "prawdziwego oddanego") powinny zostać odwzajemnione przez Bogaczy, a przecież w filmie Ojciec wyraźnie przedstawiony jest jako facet bardzo twardo stąpający po ziemi i robiący to co robi wyłącznie dla doraźnej korzyści dla swojej rodziny. Napisałaś, że Ojciec jak każdy człowiek oczekiwał choć odrobiny szacunku, a ja uważam, że on miał głęboko gdzieś ten ich szacunek i zależało mu wyłącznie żeby taki status quo i wyższy standard życia jego rodziny trwały jak najdłużej. Ta rodzina całe życie kombinowała i lawirowała żeby się tylko przystosować i przetrwać w jak najlepszych warunkach (tytuł "Pasożyty" nie jest z kapelusza), tak więc takie "pierdoły" (cudzysłów zamierzony) jak urażona duma, uginanie karku czy zaciskanie zębów - były w ich życiu chlebem powszednim oraz kosztami własnymi tego przetrwania, a nie czymś co mogłoby im spędzać sen z powiek, czy tym bardziej doprowadzić Ojca do tak skrajnych zachowań.

ocenił(a) film na 8
SickMind

Myślę, że wiedzenie czegoś a zobaczenie na własne oczy tymbardziej w tak skrajnej i chaotycznej sytuacji to zupełnie coś innego. Mówisz że Ojciec Rodziny jest inteligenty i twardo stąpa po ziemi, zdecydowanie sie z tym zgadzam, ale cały czas zapominasz, że w sytuacji na przyjęciu Ojciec Rodziny nie mógł myśleć logicznie, emocje wzięły nad nim górę, stałoby sie tak u każdej osoby w momencie gdy widzisz jak ktoś kogo kochasz umiera, a druga osoba jest prawie zabita. Ty uważasz, że Ojcowi Rodziny nie zależało na żadnym rodzaju szacunku i że zginanie karku to dla niego i dla reszty rodziny to chleb powszedni, z tym drugim sie zgadzam, ale każdy ma swoją granice wytrzymałości, do tego dochodzi fakt, że w momencie gdy mąż byłej gospodyni wbił nóż w córkę, a następnie zaatkował żone, a Ojciec Rodziny nie był w stanie podać kluczyków i tak wszystko było stracone. Nie ma mowy żeby zdołali wrócić do tego samego miejsca co byli, żerowanie sie skończyło, może więc Ojciec Rodziny uznał, że już i tak nie ma nic do stracenia (zwłaszcza, że właśnie stracił córke), oczywiście, wkopał przez to syna i żone, ale nie myślał o tym wtedy, nie myślał również że schowa sie w piwnicy.

ocenił(a) film na 7
zuzia_swierczek

Widzisz, sęk w tym, że zupełnie inaczej patrzymy na tego samego bohatera. Dla mnie tego typu facet nie byłby zdolny, nawet w takiej sytuacji, posunąć się do morderstwa z zimną krwią, na osobie która przecież bezpośrednio nie była winna tej sytuacji. Kupiłbym jeszcze od biedy coś takiego, gdyby Ojciec wyżył się za tą sytuację na Pracodawcy i przysłowiowo "obił mu mordę", ale zaszlachtował kosą, z zimną krwią? No ja nie byłem w stanie ukryć wielkiego "WTF??!!" cisnącego mi się na usta.
Zgadzam się z Tobą, że w pewnych sytuacjach niemal każdy człowiek byłby zdolny do morderstwa. Jednak dokładnie ta sytuacja i ten konkretny człowiek (na bazie tego jak przez cały film nakreślał jego postać reżyser) ni cholery nie splatały mi się w coś tak skrajnego jak morderstwo. Po prostu nie potrafiłem tego kupić.
Ale może to dobrze, że zupełnie inaczej patrzymy na pewne postacie i zachowania. Wynika to pewnie pośrednio z naszych życiowych doświadczeń i przynajmniej jest okazja do wymiany poglądów na dany temat;)

ocenił(a) film na 8
SickMind

Zgadzam sie, przyznaje, że twoje argumenty były celne, a taka dyskusja prowadzona w pokojowy sposób potrafi być owocna bez względu na to czy potrafimy siebie nawzajem przekonać, co w tym przypadku jest chyba jednak niemożliwe. Zapewne rzeczywiście, chodzi o to jak patrzymy na bohatera i jak interpretujemy jego zachowanie oraz jego otoczenie.
Nie kibicowałam Rodzinie w 100% nawet jak zobaczyłam jak są traktowani przez bogatych, między innymi Pana Domu; ostatecznie jednak wszyscy jesteśmy ludźmi i chyba po prostu jako że nie znałam i nie znam sytuacji w której żadne z nich sie znajduje, starałam sie wierzyć reżyserowi posiłkując się tym co zapewnił, a nie zapewnił choćby tego jak Rodzina była traktowana przez jeszcze innych, czy już byli w takiej sytuacji z bogatymi czy może jednak większość życia składali pudełka na pizze i dopiero zmieniło sie coś gdy dostali kamień szczęścia, na podstawie tego co zapewnił czyli tego co wypisałam powyżej postanowiłam zaufać, że w Ojcu Rodziny coś po prostu pękło..
No ale cóż, trochę się już tych filmów widziało i przeróżnie interpretowało, a ten film zdecydowanie należy do tych z szerokim spektrum do interpretacji (zwłaszcza jeśli sie zerknie na tytuł) i chwała mu za to.

ocenił(a) film na 7
zuzia_swierczek

A wiesz, że dla mnie Rodzinka także nie była w 100%-ach pozytywnym bohaterem tego filmu? Wydaje mi się, że nawet reżyser tak ich nie postrzegał, bo w przeciwnym wypadku nie zatytułowałby tego filmu "Pasożyty", który sam w sobie ma dość negatywny wydźwięk. Chyba reżyser chciał pokazać, że żadna ze stron tego odwiecznego konfliktu nie jest idealna i nie ma monopolu na "rację". Rodzinka, jakby nie patrzeć, była bandą cwaniaków oszukujących wszystkich dookoła i starająca się poleszyć swój byt bez względu na koszty (ponoszone przez innych). Sama sytuacja z poprzednią służącą i jej mężem pokazała, że Rodzinka nie ma żadnych skrupułów żeby zachować swój nowo wywalczony status społeczny. Impreza kiedy mieli "wolną chatę" jasno też pokazała, że - niczym tytułowe "pasożyty" - mają gdzieś swoich "żywicieli". Daleki jestem od gloryfikowania drugiej strony, ale Rodzinka miała bardzo dużo "za paznokciem" i osobiście wcale z nimi nie sympatyzowałem.
Tak czy siak, dzięki Zuziu za kulturalną wymianę poglądów, pomimo różnicy zdań. Fajnie jest poznawać inne punkty widzenia na dany temat, nie próbując się na siłę przekonywać wzajemnie, że "moja racja jest mojsza niż twojsza";) Jest to obecnie niestety coraz rzadsze tutaj, na FilmWebie.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
SickMind

Gdy gospodyni została zwolniona było mi jej bardzo szkoda, a potem wyszło że nie różni sie ona zbytnio od głównych bohaterów, gdy spojrzeć na bezwzględność. Myślę że to miało nam przede wszystkim pokazać, że jeśli nić sympatii lub chodźby jakaś zgoda nie może sie wytworzyć między ludźmi z tego samego poziomu społecznego, to jak bogaci mogliby się dogadać z biednymi. Najważniejsze jest przetrwanie. Nie winie jednak również do końca Rodziny za bycie cwanym, to była też wina rodziny bogatych, że sie rozleniwili i brali za pewniak, że nie ważne co będą robić i mówić, będą szanowani i wszyscy wokół będą działać na ich korzyść.
Śmiem stwierdzić, że podobne pokojowe dyskusje, są trudne teraz do zyskania gdziekolwiek nie tylko na Filmwebie
Pozdrawiam również... SickMind

zuzia_swierczek

Odkopuje tak stary wątek, bo odniosłam inne wrażenie dotyczące reakcji Ojca Rodziny. Jest kilka sytuacji, w których musi mierzyć się ze swoim „smrodem”. Pierwsza sytuacja gdy jego i jego żonę wącha syn Pana Domu, druga, gdy Pan i Pani domu obgadują go leżac na kanapie, a Ojciec Rodziny ukrywa się pod stołem i musi słuchać, gdy mówią o nim że śmierdzi jak „stara rzodkiewka”, kolejnym razem gdy przed urodzinami wozi Panią Park na zakupy, ona ostentacyjnie otwiera okno, bo nie wytrzymuje jego zapachu, on wtedy wącha swoją koszulę… i ostatni raz właśnie podczas całej akcji podczas przyjęcia. Po tak napiętej sytuacji gdy widzi Pana Domu obrzydzonego zapachem nożownika, chyba po prostu coś w nim pękło. Dla mnie ten cios jest następstwem tego co zauważyłam i nie bylo dla mnie zaskoczeniem.

zuzia_swierczek

Odkopuje tak stary wątek, bo odniosłam inne wrażenie dotyczące reakcji Ojca Rodziny. Jest kilka sytuacji, w których musi mierzyć się ze swoim „smrodem”. Pierwsza sytuacja gdy jego i jego żonę wącha syn Pana Domu, druga, gdy Pan i Pani domu obgadują go leżac na kanapie, a Ojciec Rodziny ukrywa się pod stołem i musi słuchać, gdy mówią o nim że śmierdzi jak „stara rzodkiewka”, kolejnym razem gdy przed urodzinami wozi Panią Park na zakupy, ona ostentacyjnie otwiera okno, bo nie wytrzymuje jego zapachu, on wtedy wącha swoją koszulę… i ostatni raz właśnie podczas całej akcji podczas przyjęcia. Po tak napiętej sytuacji gdy widzi Pana Domu obrzydzonego zapachem nożownika, chyba po prostu coś w nim pękło. Dla mnie ten cios jest następstwem tego co zauważyłam i nie bylo dla mnie zaskoczeniem.