Kiedyś gdy człowiek był młody i głupi nie zastanawiał się nad niedorzecznością pewnych scenek tylko oglądał z zapartym tchem zafascynowany urokiem dinozaurów. Nawet w ostatniej scence (T-Rex co uratował ludzi przed Vielocraptorami) nie tknęło człowieka ani przez moment tylko patrzył upojony triumfem Króla T-Rexa nad dwoma uciążliwymi Raptorami. Teraz już nie ma tak fajnie. Niedorzeczność???
- Nie wiedzieć jak i kiedy T-Rex wlazł do sali ze szkieletami.
- Nie wiedzieć czego do ostatniej chwili stał tam grzecznie jak potulne ciele choć działo się tam dość dużo.
- Nie wiedzieć czego do ostatniej chwili nikt go nie zauważył choć był wielki jak stodoła.
No ale co tam - wszystko po to by we właściwej chwili bohater T-Rex wparował i uratował sytuację wzbudzając zachwyt i wdzięczność zestresowanej widowni. To naciągnięcie sytuacyjne typowe dla Spilberga, pomimo którego scenka choć niedorzeczna nadal wzbudza emocje.
Ja mu wybaczam - grunt że jako szczeniak miałem z tego niesamowitą radochę. W końcu to film kategorii b/o - czyli głównie dla młodych.
Z sentymentu daję 9/10.
Dziwnie to wszystko oceniasz:p Moznaby rownie dobrze powiedziec, ze niedorzecznoscia w filmie sa dinozaury. Przeciez dinozaury nie istnieja i nie da sie ich przywrocic do zycia :o Halo-to film s-f -FIKSZYN. To jak dinozaury sie zachowywaly w roznych sytuacjach tego tez nikt nie wie:p
Myśle że wiesz o co mi chodzi. Zasadna polemika polega na fakcie że filmy science fiction - owszem naruszają pewne społeczne normy, aczkolwiek mimo to istnieją tzw. normy podstawowe. W Jurassic Park taką normą była tendencja że gdy jakikolwiek teropod znalazł istotę od siebie słabszą gonił na złamanie karku byle tylko zamordować i zjeść. (nie wzięto tu poprawki na przejedzonych). Innymi słowy naciągnięcie polegało na sprowadzeniu do życia osobników prechistorycznych zaś podstawowe normy ogólnych zachowań miały pozostać niezmienne. Tak więc wg. planu - T-Rex widzi T-Rex je zaś każdy kto może spiernicza - i z satysfakcją stwierdzam że owa tendencja w scenie finałowej została znacznie naciągnięta dla ogólnego efektu.
Racja. Ten film był o ożywionych dinozaurach, a nie o dinozaurach przenikających przez ściany.
Zgadzam się z tym faktem o T-rexie w scenie końcowej...ale czy dinozaurów nieda się ożywić...nic niejest niemożliwe to po pierwsze...po drugie technika szybkoo idzie na przód więc niewiadomo czego możemy się spodziewać w przyszłości:)
Ja tam myśle że kiedyś ludzie będą zdolni do akich rzeczy...ale to takie moje skromne zdanie.
Jako dziecko z podnieceniej czekałem czy i kiedy dinozaury ożyją, teraz dochodzę jednak do wniosków że to by było nie możliwe. NIe ma tego środowiska co 65 mlt, naturalne środowiska jakie przetrwały dotychczas to głównie krajobrazy na których swoje dzieła robili Tim Haines i Spielberg. Nie ma również pewność jak długo by pożył ten dinozaur, czy by się przystował do pokarmu zarówno rożlinnego jak i mięsa. Ludzie, nawet paleontolodzy mają wiedzę, ale jakby się zaopiekować zwierzęciem które nie żyje od wielu milinów lat, z tego względu pierwsze powstałe dinozaury były by do odstrzału. I najgorsze ! Te dinozaury byłyby stworzone do ciągłego życia pod okiem naukowców czy to w laboratorium czy w jakimś zoo, a gdyby się wydostały na wolność mogłyby narobić takich szkód jak te w filmie Jurassic park.
A wracając do omawianej sceny. Im byłem starszy tym bardziej zastanawiałem się nad niektórymi momentami nad tym także. Raptor, którego zobaczyła Ellie gdy spadła z szkieleteu to był ten z elektrowni, i on wszedł do budynku pod folią (jak wychylił spod ten foli głowę to tak fajnie się rozejrzał we wszystkie strony. Tam nie było dobudowanej ściany !! Ona była dopiero w budowie. Widać nawet w pewnym moencie za tą folią palmy i niebo. Tą właśnie drogą T-rex wszedł do budynku a właściwie wparował. Polecam jeszcze raz obejrzeć film albo chociaż obejrzeć galerie filmu w tym momencie ciao:P
Wow - nie mam filmu pod ręką, ale wierzę na słowo. Hehe - wygląda na to że muszę zwrócić honor. No dobrze powiedzmy że w obliczu twoich argumentów smyknęło się Panu Spilbergowi (niestety nie smyknie mu się tak w "Szczękach" - udowodniono bowiem że przebita butla z tlenem nie ma prawa eksplodować).
A wracając do Jurajskiego Parku i ewentualnej możliwości wskrzeszenia szanownych gadów to myślę że bez trudu dały by sobie radę w naszym środowisku - jaszczurki też jakoś żyją - pytanie tylko czy dały by radę wydostać się na wolność? Odpowiedź krótka - nie miały by szans. Człowiek to najgorsza bestia, zdolna zadawać ból z premedytacją - żaden T-Rex nie stanie mu na drodze.
Gdyby jednak okazało się że pewnego dnia człowiek dokona tego cudu i sklonuje dinozaury (w co wątpię) - nie zazdroszczę dinozaurom.
Z natury my ludzie - bywamy cholernie okrutni. Lepiej nam nie podskakiwać :PP Pozdro :)
Rzeczywiście wpadek i niedorzecznych sytuacji w tym filmie jest mnóstwo... Poczynając od tego, jakim cudem udałoby się ukryć przed światem tak wielkie przedsięwzięcie, no może przed społeczeństwem się da ukryć jednak osoby pokroju znanych naukowców napewno by się dowiedziały... Szczególnie jeżeli Hammond miał tak ,oddany, personel;) bo w końcu to przez jednego zdrajcę stało się to wszystko. Druga rzecz która jest naprawdę przesadą to sposób w który odkopywali szczątki dinozaura. Nigdy takie szkielety i tak dobrze zachowane nie leżą w piasku plażowym! Są wtopione w skały i ledwo widoczne, a tutaj widzimy jak grubka ludzi bez problemu strzepuje piaseczek z idealnie gładkich kosteczek. Ale żeby było jeszcze piękniej to musi być kolejna wpadka w tej samej scence - gdy wprowadzają tą sondę, która odbija promienie od kości i przesyła do komputera-nigdy obraz nie jest tak dobrze widoczny na ekranie. Ale to już pomińmy, może przejdę do rzeczy która irytowała mnie już kiedy oglądałam film w dzieciństwie: otóż te tyranozaurowe kroki... Bum, Bum i cała ziemia drży:D a potem z kolei na końcu już nie było go słychać jak się zakradł, żeby zabić velocylaptory... A o scenie w samochodzie już nie wspomnę - nie wiem co miała na celu ta dziewczyna wyciągając latarkę itd itp...
Jednak, film bardzo, bardzo lubię:) Nie zawsze chodzi o to żeby wszytsko było poprawne. Ten film ma w sobie magie, jest jedyny w swoim rodzaju i daje taką refleksję; co my byśmy zrobili na ich miejscu? Sprawia, że też mamy ochotę na niebezpieczną przygodę, przynajmniej na mnie tak działa;) A końcowa scena z t-rexem pozostaje w mojej pamięci jako jedna z najbardziej charakterystycznych w historii kina, w czym Spielberg jest mistrzem...
Faktycznie - scena z latarką była kompletnie nieuzasadniona - też mnie ona obruszyła. Niczym śmierć na własne życzenie. I to jest jeden z przykładów zachowań filmowych bohaterów których nie należy interpretować, tylko przyjmować że po prostu się stały - a wszystko po to by zrobiło się dramatycznie.
Mimo tego podchodzę do filmu w podobny sposób jak Ty. Innymi słowy najważniejszy jest klimat a na niedorzecznośći trzeba przymknąć oko. Dla mnie osobiście owy filmek (szczególnie gdy jako młodziak oglądałem go pierwszy raz) był po prostu rewelacyjny.
I tak jak już ktoś wspomniał jest to film, który trzeba obejrzeć w młodym wieku - nigdy nie zapomnę kiedy młodszy brat mojej koleżanki obsikał mojemu ojcu spodnie ze strachu przed dinozaurami:P hehe Teraz mam 18lat a oglądam sobie czasami go tak poprostu na dobranoc, chociaz musze przyznac ze niektore sceny nie robia juz na mnie takiego wrazenia jak kiedys, jednak uwazam go za majstersztyk glownie pod innym wzgledem:
Jeżeli oglądaliście jakieś programy, grafiki, modele dinozaurów to zapewne wiecie, że w większości zalatują kiczem. Te dinozaury wyglądają tak niewiarygodnie i tak kiczowato, że nie da się na to patrzeć. A Jurrasic Park jest inny, te Velociraptory i t-rex są zrobione szczegółowo i mimo iż tak naprawde nikt z nas nie wie jak one wyglądały to ta wizja mi najbardziej odpowiada. A troche o dinozaurach wiem bo mam starszego brata maniaka pod tym wzgledem i odkad pamietam ogladalam rozne ksiazki o dinozaurach i Spielberg odwalil kawal dobrej roboty. To nie mial byc film przyrodniczy, tylko przyjemny dla oczu spektakl i taki też był. No i jak zawsze się rozpisałam, czasami potrafię tak truć i truć bez końca;)